piątek, 1 sierpnia 2014

Tiguś w szpitalu

Dzisiaj humoru na piątek nie będzie. Bo mi nie wesoło i wcale mi się nie chce śmiać.
Jak wróciłam wczoraj do domu, zobaczyłam że Tiggy jakiś dziwny jest. Jakby wykołtuniony, coś nie tak było widać od razu, choć zjadł chętnie. No i mordkę miał bardzo mokrą. Wytarłam, myślałam że wodę pił to sobie pomoczył. Skojarzyłam że już od co najmniej dwóch dni od czasu do czasu mordkę miał mokrą na brodzie, ale wtedy myślałam że po prostu pije, no to się cieszyłam że pije bo wiadomo jakie koty z piciem są. Ale wytarłam mu wczoraj tę mordkę a za chwilę ona znowu cała morka. Patrzę a ślina po brodzie mu ścieka i na podłogę kapie. Chciałam mu zajrzeć do pyska ale oczywiście nie dał, zaczął piszczeć i warczeć... No to w te pędy do wujka google - a tam takie durnoty ludzie piszą że mi się odechciało w ogóle czytać.
Późno już było, lecznica zamknięta, ale mamy emergency klinikę całodobową więc dzwonię i mówię że ślina mu z pyska cieknie i cały jakiś obśliniony jest i tylną łapkę ma całą utaplaną, wygląda jak krew pomieszana ze śliną. No i w czasie gdy tak się produkowałam do słuchawki jak oszołom, bom trochę roztrzęsiona była, on otworzyła paszczę w celu ziewnięcia i zobaczyłam! Nie wiem dokładnie co ale wyglądało jakby nie miał połowy języka! No to szybko powiedziałam do pani w słuchawce co zobaczyłam a ona kazała natychmiast przyjechać. No to władowałam Tigusia do kontenerka i popędziłam. Bagatela, 18 kilometrów, a wiadomo jak Tiguś uwielbia podróżowanie. Myślałam że się w tym samochodzie zapłacze. Albo przynajmniej zachrypnie. A on zasikał cały kontenerek wraz z kocykiem. Teraz już wiem jak pachną siuśki kocie.
20 minut później już był oglądany przez panią wetkę. Okazało się że ma przecięty język, dokładnie na środku i rana jest nie taka świeża bo już lekko zainfekowana. Dostał antybiotyk i środek przeciwzapalny na zmniejszenie obrzęku i przykaz stawienia się jutro (znaczy dzisiaj) z samego rana w naszej lecznicy na dalszą konsultację bo ona nie mogła nic zrobić z powodu obrzęku. Który do rana miał się zmniejszyć. W razie czego nie kazała dawać mu nic do jedzenia. No to nie dałam.
Wyobraźcie sobie jaki on musiał być nieszczęśliwy że michy nie dostał. Chodził za mną i mnie bił łapami. Do kontenerka nie chciał wleźć, bo się bał ale jakoś go tam wsadziłam. Punktualnie 8.30 rano byłam w lecznicy, gdzie już znali historię choroby bo tu wszystko jest w systemie, dokładnie tak samo jak w przypadku człowieków. No i co się okazało. Tiguś niestety musi mieć ten jęzor poszyty, więc ogólne znieczulenie i te sprawy. Musiałam go zostawić w szpitalu i wrócić do pracy. Zadzwonią jak już będzie gotowy do odbioru.
Wytłumaczono mi dokładnie co się będzie z nim działo. Co prawda mam już doświadczenie pooperacyjne z Miguśką, ale ona wtedy była dzieciątkiem a to jest dojrzały dorosły kot, na dodatek ma jakieś szmery w sercu. Pani mówi że to może być normalne w tym stanie bo jest cholernie zestresowany, ale jest jakieś ryzyko. Nerki, wątroba, wszystko inne w dobrym stanie, to jest ogólnie bardzo zdrowy kot.
No to teraz siedzę w pracy jak na szpilkach. Ze szpitala mają zadzwonić około lanczu, czyli 1-2.
Będę wstawiać apdejty. Na razie czekam. Trzymajcie kciuki za Tigusia.

Apdejt Nr 1
Już 13:41 a nie jeszcze zadzwonili ze szpitala. Ja chyba zwariuję!!! Jak nie zadzwonią do 13:55 to sama zadzwonię.

Apdejt Nr 2
Jest 13:58. Zadzwoniłam. Tiguś biedny dopiero teraz "został zrobiony". Jeszcze jest na stole. Pewnie będę mogła go zabrać dopiero po 17:00. Nawet dobrze bo nie zdążę przed 18:00. Czekam na telefon pooperacyjny bo pani recepcjonistka nic więcej mi nie mogła powiedzieć.

Apdejt Nr 3
Godzina 14:38. Pani dzwoniła ze Tigus jest po wszystkim i ze wszystko z nim ok i ze sie wybudza po narkozie. Bedzie gotowy do odbioru na 18:00. Uffff. Następny Apdejt z domu.

Apdejt Nr 4
Godzina 18:50.  Jesteśmy w domu. Niby wszystko ok, kawałka języka jednak nie ma, ale polatali jak mogli. We wtorek do kontroli jak wszystko bedzie dobrze. Dostałam lekarstwo przeciwbólowe ktore mam dodać do jedzenia wiec dodałam. Tigus na kolyszacych łapach swe kroki skierował... do miski z jedzeniem. Ale jeść nie moze. Kiwa sie nad miska juz pol godziny. A odciągnąć sie nie da, wraca jak lunatyk. Siedzi z mordka w misce. Serce sie kraje....

Apdejt Nr 5
Godzina 20:30. Tigus właśnie kończy memlac jedzonko. Dałam mu najpierw pol saszetki z lekarstwem ale nie mogl jeść, myślałam ze to przez lekarstwo wiec dałam mu czyste do drugiej miseczki. Jak prawie kończył, dołożyłam mu tego z lekarstwem i wlasnie kończy. Co chwile tylko podchodzę i zgarniam na kupkę bo nie moze wylizac. Bedzie dobrze.

12 komentarzy:

  1. Ojej, to się narobiło. Trzymam Mo no kciuki za zabieg i rekonwalescencję. Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, Iwonko :((( Koniecznie daj znać...

    OdpowiedzUsuń
  3. będę czekać wraz z Tobą, wiem, że nic Cię nie uspokoi ale na pociechę Ci napiszę - koty zadziwiająco szybko zdrowieją

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojj, poważna sprawa...
    Kciuki za Tigusia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam mocno kciuki za Tigusia, musi być dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak to sie moglo w ogole wydarzyc, ze kocina przecial sobie jezyk?
    Moje dziewczyny i ja trzymamy lapki/kciuki za Tigusia. Zdrowka! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bieduleczek! Instynkt glodomora zwycieza wszystko.
      Bedzie dobrze! Najgorsze macie juz za soba.
      Dawaj mu papke, zeby nie musial za duzo uzywac jezorka. ♥♥♥

      Usuń
    2. Dobrze, ze w ogole chce jesc. To musi byc straszny bol w jezorku.

      Usuń
  7. My też trzymamy kciuki-ja i moja Owczarka-pomyślnego zakończenia i powrotu do normalności:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiem, po prostu można zwariować z troski o te futrzaki. Czekam na informacje i bardzo bardzo mocno trzymam kciuki.
    Może lisy Iwonko? Bo tam u was jest ich dużo. Córka u siebie w ogródku widziała jak spacerowały sobie. Nie wypuszcza kotka od rana z domu, siedzi on w domu i czeka dopiero gdy wróci z pracy jest wypuszczany. Mimo że to duży kot, wan turecki, ale z lisem nie ma co się mierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja dopiero teraz czytam jak już po wszystkim ,ale smutno bardzo :((
    Co się mogło stać , co lekarz mówił ?
    Czasem są ostre trawy , mogą kaleczyć jak żyletka ...
    Kiedyś na forum miau znaleziono kociaka co miał ucięty języczek przez człowieka niestety ... Wszyscy myśleli że sobie nie poradzi , ale dał radę . Nauczył się jeść bez języczka. Warto poczytać o tym TUTAJ

    Tiguś bez kawałka języczka też sobie poradzi , oby tylko minął ten okres gojenia. Kciuki mocne za koteczka !
    Sprawdź czy pije wodę . Jak nie może to strzykawką dopajaj. Kot musi sie na nowo wszystkiego nauczyć. To samo z myciem. Weź ściereczkę z mikrofibry i wycieraj futerko. Potem wygłaszcz dłońmi . lub szczotką martwy włos.


    OdpowiedzUsuń