Tak się złożyło, że urodziła mnie mama właściwie w czasie świąt, bo 26 grudnia to w Polsce jeszcze Boże Narodzenie. Kijowo trochę, no ale urodzin się nie wybiera, chyba że jest się japońskim cesarzem i numerologia mówi, że najlepszy dzień na następcę tronu będzie akurat ten a nie inny. I tak się tez złożyło, że w roku ubiegłym niecały miesiąc temu, właśnie w drugi dzień świąt przypadły moje bardzo okrągłe urodziny. Spędziłam je tak jak zawsze, czyli nic nie robiąc, chociaż tym razem się przynajmniej ubrałam koło południa. Najlepsze było otwieranie prezentów, co zawsze robię jeszcze w łóżku będąc. Tym razem rozpakowywanie rozbiłam na dwie tury. W łóżku więc odbyło się wręczanie prezentów od drugiej połowy, czyli Chłopa, który dosłownie zasypał mnie biżuterią. Kolczyki, zestaw kolczyki-wisiorek na łańcuszku, broszka, pierścionek z wielkim oczkiem i nawet bransoletka. Kiedy już się zwlekłam z barłogu, ponakładałam to wszystko na siebie i poszłam otwierać część dalszą, która była łatwa do rozpakowania bo mieściła się w torbach prezentowych. No i co Wam powiem? Chyba tyle, że moje prezenty urodzinowe można było zaliczyć do trzech jedynie kategorii: biżuteria, alkohol i czekoladki. No i czego chcieć więcej w moim podeszłym wieku?
No ale najlepsze
to się zaczęło już po urodzinach. Jeszcze przed nowym rokiem dostałam list od
służby zdrowia, którego zawartością był test test na wykrywanie raka jelita
grubego, czyli tak zwany gówniany. Bo od tego właśnie wieku trzeba monitorować
co dwa lata. Potem na skrzynkę emailową zaczęły mi przychodzić oferty zakupu
domów na osiedlach dla seniorów. Otrzymałam także list z Towarzystwa
Emerytalnego z przypomnieniem, że czas się zacząć zastanawiać, bo jeszcze tylko
piętnaście lat do planowanej emerytury. A wisienką na torcie był dzisiejszy
telefon. Odebrałam, bo zaczynał się tak samo jak numer przychodni lekarskiej,
do której dzwoniłam rano po konsultację.
- Halo...
- Słucham.
- Czy to Pani
Taka-i-Taka?
- Tak, to ja. W
czym moge pomóc?
- Tu (Jakieś Imię),
dzwonię Stąd-I-Stąd i chciałem przedstawić Pani naszą ofertę nie do odrzucenia.
Myślę, że naprawdę będzie Pani zainteresowana.
- Och, tak? A
jaka to oferta, mogę spytać?
- Otóż, mamy
właśnie świetne ceny promocyjne dla Pani grupy wiekowej na plany pogrzebowe...
I na tym właściwie
mogłabym zakończyć niniejszy wpis, ale muszę dodać, że nie rzuciłam telefonem
krzycząc i uciekając w popłochu, po prostu grzecznie ucięłam, że nie jestem zainteresowana
i się rozłączyłam.
Czy oni wszyscy
powariowali?? Ja się nigdzie nie wybieram, ani na żadną emeryturę, ani tym
bardziej do krematorium!