Nie będę Wam już o Tigusiu przynudzać, obiecuję, tylko jeszcze ten jeden raz...
Całą noc przesiedział w swojej dziurze pod meblami, ale kiedy tylko rano weszłam do kuchni i odchyliłam listwę, nie wahał się ani chwili żeby wypełznąć. Głodny był :-)
Ale pierwsze co to antybiotyk. Za radą pani wetki otworzyłam puszkę tuńczyka, nałożyłam małą łyżkę na talerzyk, wsypałam zawartość straaaasznie gorzkiej kapsułki (wiem bo dotknęłam językiem), wymieszałam i włożyłam na sekund do mikrofalówki, żeby się zaśmierdziało jeszcze bardziej. Zjadł z apetytem, ale chyba coś wyczuł na końcu bo ostatni kęs zostawił. Nic to, wrzuciłam mu tego kęsa do normalnej miseczki z karmą, do której wlałam środek przeciwbólowy. I znowu drań chyba wyczuł bo nie zjadł wszystkiego. Uznałam że wcisnę mu równowartość połowy dawki bezpośrednio do pyska, jeżeli coś z tamtego zjadł to na pewno nie wszystko, a jak nie zjadł nic to przynajmniej tyle będzie miał. Tak że od jutra, sprawdzonym sposobem, środek przeciwbólowy prosto do dzioba. To jest taka maluteńka "strzykaweczka" więc jest prosto, wkładam między zęby, szybki strzał i po bólu.
Po jedzeniu kot zaczął się... myć. Po raz pierwszy od dwóch tygodni, prawidłowo, całym jęzorem. Najpierw wylizał sobie delikatnie okolice podogonowe, te najbardziej chore, potem umył pyszczek, łapki, trochę wolniej mu to szło niż zazwyczaj, ale widziałam że daje radę. A na języku nie widać śladów szycia. A przecież przedtem miał duże zielone szwy. Teraz, jak mi powiedziano, założono mu szwy wewnętrznie i jakoś od spodu. Od razu widać efekt, nie ma wężowej końcówki, operuje nim tak jakby nic się nie stało.
Widać efekt na doopce też. Jeszcze troszkę opuchnięta ale zaczerwienienia już nie ma, ma jeden łysy placek, ale to po tym zabiegu czyszczenia gruczołów, normalne. Futerko, tam gdzie przedtem były mokre kołtuny, teraz jest suche, czyste i gładkie. Jestem w szoku. Jak tak będzie do wieczora to prawdopodobnie smarowania maścią nie będzie.
A Tiguś po raz pierwszy od nie wiem już kiedy wszedł na górę, posiedział na ulubionym parapecie, zeskoczył na moje łóżko (na część kocykową oczywiście bo one tylko na kocyku leżą) umył się jeszcze raz i zasnął. Spali sobie tak z Migusią ze dwie godziny. A potem ona sobie poszła na podwórko a on przeniósł się do swojej dziury pod meblami, ale posiedział tylko kilka minut, po czym wyszedł i wskoczył na drugi ulubiony parapet w jadalni, gdzie sobie smacznie śpi.
Zupełnie inny kot. I to niecałą dobę po zabiegu. Prawdopodobnie coś spieprzyli za pierwszym razem. Zapytam w poniedziałek. A na razie - wielki UFFFFFF....
Ciesze sie, ze chociaz u Ciebie dobre wiesci, bo u Gosi bez zmian niestety...
OdpowiedzUsuńDzielny maly Tygrysek ♥
Dzięki Aniu. Tygryskowi już całkiem poważnie dupa odżyła. I dosłownie i w przenośni :-) Jedyna różnica to że mało wychodzi a dużo śpi. Baaardzo dużo śpi. Nawet jak na kota. Pewnie te antybiotyki tak działają a i pewnie stres chce odespać.
Usuńa pisz smialo:) ja co prawda kociara nie jestem ale z przyjemnoscia poczytuje....
OdpowiedzUsuńmiejmy nadzieje ze juz po wszystkim:)
ps. a co to jest to "pryskanie"??
Właściwie to sama nie wiem, ale wiem że niekastrowane koty pryskają swój zapach. Chodziło mi o te gruczoły które są przy ogonie. Czasem się zatykają.
UsuńBardzo się cieszę, Iwonko, co przeszłaś to też wiesz tylko ty!
OdpowiedzUsuńGosiu, dziękuję. Najbardziej to przeszedł on, biedactwo, tak go bolało dwa tygodnie a ja głupia wymyślałam przyczyny...
UsuńWciąż się jednak martwię Twoim kłopotem, tak mi przykro...
Wystarczy,że Zwierzak zdrowieje i już człowiek radośniej patrzy w przyszłość:)
OdpowiedzUsuńJa tam o Kotach to mogę na okrągło...:)
Żebyś wiedziała. Teraz to on wygląda już jak kot a nie jak wypłoszony strach na wróble.
UsuńTo faktycznie uffff...
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, widać to po zachowaniu Tigusia...
Już jest dobrze. Bardzo dobrez. Dzisiaj do kontroli, mam nadzieję że nie zwieje :-)
UsuńNo to do kompletu jeszcze i mój uff! Teraz już z górki:)).
OdpowiedzUsuńDzięki. Faktycznie, z górki!
UsuńUff Iwonko bardzo się cieszę. Bardzo.
OdpowiedzUsuńA nie mogli tak od razu? Koszt jeden i kituś by się nie nacierpiał a Ty nie martwiła. Oj ludzie ludzie, forsa zawsze na pierwszym miejscu.
Będę dzisiaj rozmawiać o tym z wetem. W sumie to najważniejsze że kot zdrowy, ale się nacierpiał. Może chociaż jakąś zniżkę na szczepienia dostanę czy coś.
UsuńSuper ! :-)))
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
Usuń