czwartek, 21 stycznia 2016

Kocham Crystabel

Crystabel to dziewczyna pracująca w kafejce w moim budynku. Tak mi się teraz wydaje że to ona w głównej mierze przyczyniła się do tego że znowu zaczęłam pić kawę rano. Po prostu z parkingu na którym obecnie zostawiam samochód na trzecie piętro mojego budynku muszę przejść bezpośrednio przez kafejkę. Boszsze, ja majątek wydaję na tę kawę!  Już tyle razy sobie obiecywałam że koniec z kawą, koniec i kropka. Nie kupuję kawy tylko wtedy kiedy nie ma Crystabel, czyli w piątki.
Crystabel jest byłą studentką sztuki Uniwersytetu naszego, skończyła studia dwa lata temu i od tej pory pracuje w różnych uniwersyteckich kafejkach. Pracuje od poniedziałku do czwartku, w piątki zajmuje się sprawami związanymi z wynajmem mieszkania jej rodziców. Dojeżdża do pracy zawsze rowerem, czy słońce, czy deszcz, czy śnieg, a ma do tej pracy parę ładnych kilometrów. Mieszka z chłopakiem gdzieś na obrzeżach miasta bo lubi przestrzeń. Raz w tygodniu gra w hokeja.
Jest wysoką szczupłą dziewczyną, ze śmiesznymi cienkimi włosami najczęściej zrobionymi w warkoczyki, z zadartym nosem wygląda trochę jak Pippi Langstrump. Zawsze uśmiechnięta, z maleńkimi dołkami na policzkach. Ma niesłychanie delikatny, łagodny głos, słuchanie jej to jak koncert symfoniczny dla moich uszu.  Jest bardzo uprzejma i miła dla wszystkich, zna nas po imieniu, wie kto co zamawia, rozlane mleko czy rozsypaną kawę ściera z uśmiechem, Crystabel to po prostu obraz słodyczy i spokoju. Przy tym robi najwstrętniejszą kawę pod słońcem, zawsze za mocną, zawsze za gorącą. Ale przecież taka powinna być kawa, prawda?
Dzisiaj rano wpół zaspana poprosiłam o kawę jak zwykle, porozmawiałyśmy sobie trochę i gdy Crystabel już zamykała mój kubek z kawą, nagle z przerażeniem w oczach popatrzyła na mnie i powiedziała z rozpaczą: "Ojej, ja niechcący posypałam Ci kawę czekoladą!". Bo ja, Proszę Państwa, zawsze zamawiam cappuccino z chudym mlekiem i bez czekolady. Czekoladę w cappuccino to ja lubię tylko w otwartym kubku, w kawiarni, W takim na wynos czekolada spada na dno i kawa robi się słodka i dla mnie obrzydliwa bo ja cukru od trzydziestu lat nie używam. No ale przecież to nie tragedia, powiedziałam do Crystabel, oczywiście że mi nie przeszkadza ta odrobina czekolady w kawie (kłamałam!). Ale ona jak pomysłowy Dobromir, już odgarniała czekoladę z mlecznej piany, za co ogromnie jej podziękowałam. A ona, dobre dziecko, dusza szlachetna i poczciwa, w ramach przeprosin skasowała mi za dużą kawę jak za małą, czym wprawiła mnie w szczere zdumienie, ale mój protest okazał się spóźniony bo kasa już nabita a ona i tak by mojego protestu nie przyjęła.
No i jak tu nie kochać Crystabel?




4 komentarze:

  1. Zmienilas orientacje seksualna? Tak tylko pytam, z ciekawosci, a nie ze mam cos przeciwko temu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie zmieniłam, choć wiadomo że nigdy nic nie wiadomo ;-) Crystabel i tak jest już zresztą zajęta.

      Usuń
  2. Fajne kubki, sama dla tekiego kupowalabym kawe co rano :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz propagują specjalne kubki wielorazowego użytku, wtedy kawę się ma o 10% tańszą. Tylko że ja musiałabym specjalnie z tym kubkiem chodzić z ofisu do kafejki i z powrotem, nie chce mi się.

      Usuń