Pomogły sprzężone siły. Pasta z kurkumy dwa razy, detreomycyna trzy razy i takie cóś:
Kupiła żech se była wczoraj w Bootsie (to taka drogeria kosmetyczna, jak w Polsce Rossmann tylko większa chyba), bo nie dość że w promocji było to jeszcze kupona na to miała tak że za darmo wyszło, a jak za darmo dają to strach nie brać.
Na opakowaniu napisali że smarować kiedy trzeba, to smarowałam z trzysta razy dziennie. I poszłam właśnie do łazienki, wysuszona skórka z miejsca pryszcza odpadła a pod nią ukazało się.... NIC!
Super! Na wszelki wypadek jednak kazałam mamie zakupić ten Benzacne o którym pisałyście to syn przywiezie jak będzie.
No to teraz już jestem w pełni zadowolona. Mogę jutro szaleć ;-) jak się nic nie zmieni...
Tylko za mocno nie szalej, bo Ci od tego nowe pryszcze wyskocza. :)))
OdpowiedzUsuńSzalej, szalej, do upadłego!:)))
OdpowiedzUsuńNo to gratulacje ,że się udało... :-)
OdpowiedzUsuń