Tyle miałam do napisania w weekend i sie nie dało. No nie dało się i już. I teraz też tylko tak się przypominam że jeszcze żyję, choć od rana tak mnie już wkurzyli że się gotuję, para już uszami i nosem bucha, zaraz do szczętu wyparuję i tyle będzie z Iwony.
No na szczęście dostałam przed chwilą odrobinę pocieszającego telefona, ale dym dalej bucha jak ze wściekłego byka. Idę sobie zrobić herbatkę. Z rumianku.
Jakby co to do jutra.
Melisa lepsza.
OdpowiedzUsuńA mnie smutno. Po telefonie.
Oj, mam nadzieję że już dzisiaj troszkę lepiej.
UsuńNo u mnie też czasami tak bywa...
OdpowiedzUsuńWyzłość się na maksa i wracaj...
duża dziewczynka jesteś, wina się napij;)))) a tak serio - trzymaj się, wszystko przemija, wiesz..
OdpowiedzUsuńA się napiłam, a co! Od razu lepiej!
Usuń