Z dziećmi mało mam do czynienia, szczególnie tubylczymi, dlatego wczorajszą scenkę wspominam z niemałym rozbawieniem. A było to tak.
Jedziemy sobie samochodem z kolegą i jego dziećmi, chłopczyk lat siedem, dziewczynka pięć. Mały jest już duży więc jako starszyzna rodowa zabiera nieśmiało głos.
- Tatusiu, a ta Twoja koleżanka to skąd jest? (słyszał mój akcent i coś mu nie grało)
- Z Polski.
- Tatusiu, a Ty umiesz mówić po polsku?
- Nie synku, nie umiem.
- No to jak Ty z nią rozmawiasz?
Tatuś z uśmiechem - Po angielsku synku, ona mówi po angielsku.
- Ona mówi po angielsku???? - chłopczyk zdziwiony, a przeciez zamienił już ze mną parę zdań.
- Tak synku, możesz sam zapytać - odpowiada tatuś.
- Czy ty mówisz po angielsku? - pyta ośmielony chłopczyk.
- Tak, mówię i rozumiem co Ty mówisz - odpowiadam.
- Aha. A czy Ty mówisz po szkocku? - słyszę że jego tatuś dławi się ze śmiechu.
- Niestety, nie umiem mówić po szkocku, ale rozumiem co inni mówią. A Ty umiesz? - pytam.
- Ja... ja tylko rozumiem po angielsku - zastanawia się chłopiec - ale wiem że Szkoci mówią "gływa" zamiast "głowa" (heed zamiast head)
Dobrze że trzeba było wysiadać bo tatuś by się udławił do reszty...
A mnie sie zaraz dowcip przypomnial!
OdpowiedzUsuńNowy goniec wyslany zostal z pismem na inny oddzial, do kierownika Kotasa. Sekretarka go jeszcze przestrzegla:
- Pamietaj, O nie U.
Ten przez cala droge powtarzal sobie:
- O nie U, O nie U...
A kiedy dotarl na miejsce, spytal:
- Gdzie moge znalezc kierownika Choja? :)))
Buhahahahahahahaha!!!!!!
UsuńDobrze że właśnie herbatę wypiłam bo bym monitor opluła i klawiaturę całą!
Boskie obie scenki :))
Usuń