poniedziałek, 14 grudnia 2015

Nie planuje się

Ten post piszę pod wrażeniem chwili, jako że wnerwiać mnie zaczyna wszechstronne nagabywanie o facetów. To znaczy większość taktownie milczy w temacie, ale część przyjaciół i znajomych robi ciągłe aluzje co do zażyłości damsko-męskiej ze mną w roli głównej. Przoduje w tym moja mama, która za każdym razem jak dzwonię zamęcza mnie pytaniami o ewentualnego kandydata na nowego zięcia, a szczytem szczytów jest wzmianka, niby to mimochodem, że jakaś tam Kryśka spod siódemki przecież pogoniła swego chłopa w długą, ale po piętnastu latach okazało się że żyć jednak bez siebie nie mogą i wrócili do siebie. Więc jednak można. Na moje stanowcze stwierdzenie że nie, ja nie zamierzam i nie będę wracać do swojego exa, bo po prostu nam w życiu nie po drodze i żeby mi dała spokój bo ja nie chcę z żadnym facetem mieszkać, następuje kolejna opowieść że znajoma wujka Józka i ciotki Franki ma faceta gdzieś tysiąc kilometrów od siebie, i tak widują się co jakiś czas i wcale nie mieszkają ze sobą ale są parą i bardzo się kochają. Można? Można. No nie da się tej mojej mamie przemówić że kobieta może żyć bez mężczyzny. Jej koronny argument, jak już nic nie dociera, brzmi: "A bo we dwójkę zawsze taniej". Hmmm... Czyżby? Tak jakoś kiedyś przeliczyłam, że facet generalnie przeżera trzy razy tyle co kobieta, w takiej samej proporcji przepija, po prysznicem siedzi trzy razy dłużej i tyle samo więcej czasu robi kupę w łazience. Ubrania też większe i cięższe i ta niezliczona ilość wielkich majtek i skarpetek, przez co pralka chodzi trzy razy tyle niż dla mnie samej. Niezliczone ilości godzin nocnych na komputerze, więc prąd i gaz i wszystko się kumuluje w proporcji takiej że... jednak wychodzi taniej bez faceta. Oczywiście taki facet naprawia w domu różne rzeczy, ale z tym też sobie można poradzić. W każdym razie, mama moja wciąż nie rozumie że ja żadnego mężczyzny w życiu swoim na razie nie chcę. Wygodna się robię, tak. Ale mam na razie inne priorytety i płeć męska jest gdzieś na szarym końcu, a właściwie nigdzie bo jej po prostu na liście nie ma. Za dużo rozczarowań w ostatnich latach przeżyłam i nie mam zamiaru sparzyć się kolejny raz bo jakoś te oparzenia bardzo ciężko znoszę.
Tak że, moje śliczne koleżanki i szlachetni koledzy, pomimo Waszych aluzji w komentarzach, uprzejmie donoszę że pomimo usilnych starań wmówienia mi co dobre, zmiany statusu na razie nie planuje się.
Pozdrawiam.

14 komentarzy:

  1. Masz slusznego! Henka sama potrafisz rozbroic i poskladac do kupy tak skutecznie, ze nawet jezdzi, wiec i dziure w scianie wietrarka wywiercisz. Faceci to pasozyty i sa przereklamowani. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, do jednej rzeczy sa potrzebni, ale tez niekoniecznie ;-)

      Usuń
    2. No wlasnie! Ero-przemysl bardzo dobrze sobie z tym radzi. :)

      Usuń
  2. Co racja to racja :-))
    Ja mam męża od niepamiętnych czasów (32 lata będzie w wigilię ! ) , ale czasem tak mnie wkurza że w kosmos bym wysłała na 3 lata co najmniej ;-)
    Myślę sobie że jakbym kiedyś sama została to nigdy więcej ! ... :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wigilie slub bralas? Fajnie, przynajmniej Twoj nigdy nie zapomni o rocznicy, hehe!

      Usuń
  3. Twoja śliczna koleżanka Frau Be oświadcza kategorycznie, że była, jest i będzie jak najdalsza od pitolenia o konieczności albo choćby tylko możliwości posiadania faceta.
    Jestem już na tyle rozczarowana i zmęczona, że chcę tylko świętego spokoju. A tego żaden facet nie zapewni, wręcz odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Mnie to nawet moj wlasny syn juz wkurza.

      Usuń
  4. Rozumiem Cie doskonale, ale rozumiem tez Twoją mame, ktora chcialaby, abys byla szczesliwa i mysli innymi kategoriami, ze przy facecie nie bedziesz samotna, ze bedzie Ci latwiej, ze... itd., itp.
    Amyszka ma racje, gdyby co, to zadnych facetow. Ja z moim 30 lat, ale nieraz przegonilabym go gdzie pieprz rosnie, bo tak mi dziala na nerwy.
    Pozdrawiam i pamietaj, ze my, babki zawsze dajemy sobie rade:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja sie nie zarzekam bo nigdy nie wiadomo co sie w zyciu wydarzy. Ale nie zamierzam, jak to sie moja znajoma ostatnio wyrazila, intensywnie poszukiwac partnera.

      Usuń
  5. Czy nie nauczylas sie jeszcze, ze wiele Pan traktuje samodzielne (niekoniecznie samotne) Panie albo jak zagrozenie albo jak inwalidztwo?
    Daj spokoj, przestan sie wkurzac i piekniej:)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagrozenie to zauwazylam. Pewnie mysla ze im wszystkie mezow chcemy odbic :-)))

      Usuń
  6. Mów, że przerzucasz się na kobiety :D

    OdpowiedzUsuń