poniedziałek, 13 kwietnia 2015

W szklarni

Kto mnie czyta dłużej wie zapewne jak bardzo lubię przyrodę, a szczególną przyjemność sprawia mi włóczenie się po ogrodzie botanicznym. Weekend zapowiadał się pięknie a skończyło sie na co prawda słonecznej ale za to bardzo zimnej pogodzie. Było tym bardziej przenikliwie chłodno że wiał mroźny wiatr. Aby się trochę zagrzać, wstąpiliśmy do szklarni. Czyli palmiarni. Jest to miejsce do którego normalnie nie chodzę w ogrodzie botanicznym bo jest płatne, ale raz na jakiś czas przecież można. I dzisiaj Wam co nieco z tego pokażę. Oczywiście zdjęcia robione komórką, czyli standard :-) Na szczęście możecie je sobie powiększyć. Polecam.

Na początek takie cuś.


Z bliska. Miękkie, delikatne, czarujące...


Najwyższa palma w szklarni. Wydaje się jakby specjalnie dla niej wybudowano szklany wierzchołek. 


A tu inna palma.


Te liście wyglądały w rzeczywistości jakby ktoś wziął pędzel i je ręcznie pomalował.


W jednym z pomieszczeń przechodziło się pod takimi oto zielonymi kaskadami. Nie wiem jak to rosło, bo było normalnie pozawieszane na gałęziach.


Zwróćcie uwagę na przepiękny zielony warkocz roznący na pniu palmy. To bluszcz, pasożyt.


Nie wiem czemu zrobiłam to zdjęcie. Podobały mi się liście, owszem, ale musiało to mieć jakiś głębszy wydźwięk. Hmmmm....


Te drzewa wyglądają niesamowicie. Jakby korzenie wyrastały z pni i gałęzi, ale nie były nigdzie zaczepione, ot wisiały sobie swobodnie.


Jeszcze jedna kotara z zieleni.


Mały stawik z rybkami.


Ta roślina wyglądała jakby ktoś ją pobryzgał żółtą farbą.


A to jest chyba popularna roślina doniczkowa, nie znam się. Duża w każdym razie. 


Paprocie zawsze mnie fascynowały. Szczególnie ich zawijątka. 


Śliczne, prawda?


I jeszcze jedna palma...


Papirusy.


No i oczywiście drzewko pomarańczowe...


... i cytrynowe.


I karpie koi. Nie widać tego ale one mają po pół metra. I różne kolory.


Kaktusiarnia. Tutak było bardzo sucho ale dość chłodno.


Podobał mi się taki żabowy element dekoracyjny.


Kfiattki...


To się chyba nazywają kapturnice, albo dzbaneczniki, a może i jedno i drugie. W każdym razie, to mięsożerne predatory :-) Rosiczki nie zauważyłam.



Zawsze fascynowały mnie mchy i porosty. A szczególnie jak są tak pięknie zaprezentowane jak na zdjęciu poniżej. 


To wygląda jak duży ziemniak, to jest jakaś bulwa jadalna, ale nie zapamiętałam nazwy.


Ta roślina jest niesamowita. Wygląda jakby ktoś do drzewa poprzyczepiał takie oto zielone latarenki. Zielone, ale odcień tej zieleni jest po prostu bajeczny. Zdjęcie nie oddaje tej barwy jak należy, ale zapewniam Was, ta zieleń jest cukierkowo-kreskówkowo-bajkowa. Jak z krainy My Little Pony.


Niektóre rośliny rodzą takie szyszki.


A to chyba bardzo popularna roślina doniczkowa jest, tutaj ma dość spore rozmiary. 


A to... nie wiadomo czy to kwiat czy owoc. Te czerwone płatki są jakby z wosku.


A pomiędzy nimi, dopiero zaczynają rozkwitać takie oto żółte wypustki. No i co to jest? Szyszka? 


A tu, zobaczcie, mnie skojarzyło się momentalnie w Avatarem. Nie wiem dlaczego.


Kolejny bajkowy zagajnik. 


I jeszcze jedna kotara zieleni.


Maleńki wodospadzik...


I kolejna zagadka. Nie wiem co to jest, wygląda jak uschły liść, a z niego wyrastają normalne, zielone liście.


Albo takie coś, ani to mech, ani pień, ani liść ani korzeń...


Tak właśnie wyrastają banany. Te tutaj to takie małe wypierdki.


A te poniżej jeszcze mniejsze, nawet nie wiem czy jadalne.


I to by było na tyle z mojej sobotniej wycieczki do ogrodu botanicznego. Następne odwiedziny w maju. Jak będzie ciepło. Już się nie mogę doczekać :-)

Pozdrawiam kolorowo!

P.S. Nowy wiersz :-)

10 komentarzy:

  1. Piękne zdjecia, podziwiam kolory!!! Pozdrawiam ciepło i mam nadzieje, ze dochodzisz do zdrowia:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomału dochodzę. Ale to świństwo jakieś jest. Zobaczymy, dziękuję w każdym razie i pozdrawiam też :-)

      Usuń
  2. To, co nie wiesz, to są tzw. łosie rogi, jakaś odmiana paproci. To uschłe to jakiś inny rodzaj liści, które sobie te rośliny wytwarzają, mają tam magazyn wody i stanowią coś jakby zapas jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to pierwsze, miękkie i zwiewne, widziałam rosnące w naturze w Izraelu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Natomiast to piąte, jakby ręcznie malowane, zwaliło mnie z nóg swoją pięknością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, jak Ty się znasz... łosie rogi, faktycznie, przypominają... Ja mam w naturze że wszystko dotykam, niektóre liście były jak z aksamitu, wyglądem i dotykiem.

      Usuń
  5. Mnie też urzekł żabowy element dekoracyjny. Warto było zapłacić za bilet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to grosze były, i tak nie ja płaciłam :-) Kiedyś, jak byłam z dziećmi, wszystko wydawało mi się większe...

      Usuń
  6. ...na poczatku myślałem że to palmiarnia w Poznaniu, ale chyba nie...zdjęcia piękne i ciekawe. A fotel teściowej był...:D
    W tamtym roku w maju odwiedzałem palmiarnię poznańską...zapraszam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotel teściowej? Aaa... kaktus... no pewnie że był :-)))
      Nie, to nie Poznań, to Edynburg.

      Usuń