piątek, 24 kwietnia 2015

Humor piątkowy


Dzisiaj wyszukałam dla Was takie oto perełki. Trochę monotematyczne, wiem, ale co ja zrobię jak mi się podobały?


----------
Żona dzwoni do męża:
- Marian, kochanie, w naszym samochodzie lusterko odpadło...
- Jak to się stało?
- Policjant w protokole napisał, że dachowałam...


----------
W drodze do nieba spotykają się dusze dwóch facetów i zaczynają rozmowę:
- Ja zmarłem przez zimno. No wiesz niska temperatura, organizm nie wytrzymał...
- Ja zmarłem ze zdziwienia...
- Jak to ze zdziwienia?
- Wracam wcześniej z pracy, widzę gołą żonę w łóżku, no to szukam faceta. Sprawdzam pod łóżkiem, za szafą, w szafie, na balkonie, w łazience, w kuchni, jednym słowem wszędzie i nie mogę go znaleźć. I z tego zdziwienia umarłem.
- Oj, żebyś ty wtedy zajrzał do lodówki, to obaj byśmy żyli.


----------
Żona do męża:
- Jesteś najgorszym leniem jakiego znam, pakuj się i wynoś!
- Ty mnie spakuj...


----------
- Puk Puk!
- Kto tam?
- Pan otworzy! Jestem Pana nową sąsiadką z naprzeciwka.
- Dobry wieczór!
- Panie sąsiedzie chciałabym dzisiejszą noc spędzić pijąc wódkę i uprawiając nieskrępowany seks. Czy jest Pan może wolny?
- Kh... kheee... eee.... no... eeee no wolny jestem. Całą noc jestem wolny!
- To dobrze. Posiedzi Pan z moim pieskiem? On tak nie lubi sam być w domu.


----------
Facet narąbany w knajpie postanowił kupić sobie jeszcze ćwiarteczkę do chatki. Było późno, więc chciał cichaczem wejść do domu, żeby nie zbudzić żony. Przed domem wsadził sobie ćwiarteczkę do tylnej kieszeni w spodniach, a że był tak nawalony, to przed samym mieszkaniem potknął się i wypieprzył. Rozbił flaszkę i pokaleczył sobie tyłek, więc szybko cichutko do domu i prosto na palcach do łazienki zrobić opatrunek, żeby nie zakrwawić pościeli. Ściągnął spodnie wypiął zakrwawiony tyłek w stronę lustra i robi opatrunek. Zakłada plastry - jeden drugi itd.... i położył się cichutko do łóżka.
Rano żona z mordą budzi go:
- Ty dziadu, pijaku pieprzony, nie dosyć, że przychodzisz nad ranem do domu pijany, to jeszcze cała kołdra we krwi! A już nie wiem do cholery, po co te plastry na tym lustrze poprzyklejałeś!


----------
Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze ciągle jestem wkur*iona, wszyscy mnie wkur*iają, a najbardziej wkur*ia mnie to, że wszystko mnie wkur*ia, prosze mi pomoc!
- Czy probowała Pani w jakiś sposób sie wyciszyć, uspokoić, np. spacery w lesie, parku wśród śpiewu ptakow, spacerując boso po trawie. Kontakt z przyrodą bardzo pomaga.
- E tam, Panie Doktorze - ptaki mnie wkur*iają, bo drą ryje, w trawie pełno robactwa, pajęczyny, gałęzie zaczepiają o ubranie, nie, nie, przyroda mnie wkur*ia!
- To może inny sposob, np. kąpiel w wannie pełnej piany z aromaterapią, przy nastrojowej muzyce?
- E tam, Panie Doktorze, tego też próbowałam - piana mnie wkur*ia, bo szczypie w oczy, muzyka mnie wkur*ia, ta nastrojowa najbardziej mnie wkur*ia, a te olejki zapachowe, to dopiero wkur*iające są, kleją się, lepią, plamią... Nie, nie olejki najbardziej mnie wkur*iają!
- No dobrze, to może seks. Jak wygląda Pani życie seksualne?
- Seks !? A co to takiego?
- Nie wie Pani co to seks !? No dobrze, zaraz Pani pokaże, prosze za parawan. 
Po chwili na parawanie lądują kolejne części garderoby: spodnie, spódnica, kitel, bluzka, biustonosz, majtki. Po kolejnej chwili słychać sapanie i wzdychania, wreszcie słychać głos kobiety:
- Panie Doktorze, prosze sie zdecydować:? Wkłada Pan czy wyciąga, bo już mnie pan zaczyna wkur*iać!


I na koniec, takie ni z gruszki ni z pietruszki :-)


----------
- Wodociągi?
- Tak, słucham?
- Z kranu płynie woda.
- A co ma płynąć?
- Sądząc po rachunku to kur*a bourbon.


----------
Jest rok 1941, amerykański komandos dostaje zadanie od generała. Ma przelecieć na terytorium Francji, skoczyć ze spadochronu, odnaleźć rower ukryty w krzakach, na nim dostać się do najbliższego miasta i tam połączyć się ze swoim kontaktem, w celu uzyskania dalszych instrukcji sabotażowych. Komandos spakował cały osprzęt, przygotował się do lotu.
Po pewny czasie pilot w głośniku poinformował go, że są nad strefą zrzutu. Gdy zapaliła się zielona lampka - komandos wyskoczył.
Spada w dół, ciągnie za jedną linkę od spadochronu - nic, ciągnie za drugą linkę - nic. Tak sobie spada w dół i myśli "Kur*a, jak jeszcze roweru nie będzie to już w ogóle prze*ebane..."



Pozdrawiam wciąż słonecznie :-)

2 komentarze:

  1. Plastry na luszcze!!!!!!! No ja nie mogie. Buhahahaha... !!!!!
    :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty mnie spakuj i wkoorwiona baba :))))))

    OdpowiedzUsuń