Niekiedy są to koty nadywanowe. Kocimiętka rzondzi :-)
Od czasu do czasu poddywanowe...
Miguśka chęci do pozowania nie ma żadnych, jak to bywa z kotami ninja, ale apetyt dopisuje obojgu. Co widać na załączonym obrazku.
No i to by było na tyle kocich wieści z zesłania. Udanego weekendu bo wesołych świąt to już wszystkim życzyłam więc co się będę powtarzać ;-)
Ty przyznaj sie, nie bylas wcale chora, tylko dobrowolnie przedluzylas sobie urlop na zeslaniu.
OdpowiedzUsuńBo bylo fajnie i nie chcialas rozstawac sie z tym... zeslaniem, co? :)))
Pojechalam na urlop, a ze zachorowalam dwa dni przed to juz insza inszosc. Antybiotyk juz skonczony, teraz bede kaszlec przez trzy miesiace. Taka karma :-o
OdpowiedzUsuńE - trzy miesiące kaszlu to pryszcz. Z kaszlem da się żyć - ja se z kaszlem muszę umrzeć.
OdpowiedzUsuńDobrze, że kaszlę, a nie mam duszności - ot takie życie z astmą.
Pozdrawiam Ania
A może ty masz koklusz? Wcale nie żartuję, ostatnio podobno w Szkocji panuje i lekarze łapią się za głowy.
OdpowiedzUsuńFajnie że można na urlop wybrać się z kotami u was.
Serdeczności Iwonko.
Wiem że panuje Elu, nie wiem jak się to u mnie skończy, trochę się obawiam że to może być to. Ale zobaczymy. Kiedyś w końcu przejdzie :-)
Usuń