wtorek, 7 października 2014

Wtorek Srorek

Wczoraj synuś pakował się na wyprowadzkę. Dużo pracy nie miał, wszystko co przywiózł w czerwcu rzucił na ziemię w pudłach i reklamówkach, część którą używał wybabrał z worów i rzucił bezpośrednio na kupę nie-wiadomo-czego, więc wystarczyło tylko tę kupę wyseparować i przenieść pudła na dół, żeby były gotowe do transportu. Troszkę problemu, jak zwykle, sprawiły mu ubrania, bo postanowił wszystkie jak leci poprzymierzać i zadecydować co zabiera (czyli wszystko) a co wyrzuca (nic bo to pamiątki są). Z tymi pamiątkami to nie żartuję bo przytaszczył do domu wór pustych butelek po alkoholach, których nie pozwolił wyrzucić, bo to memories są. Wór opasły jeszcze nie powędrował na dół, ciekawa jestem jak zareaguje jego tatuś kiedy będzie musiał pakować ten cały recykling  te wszystkie pamiątki do samochodu. Inne przykłady pamiątek? Koszulka z Gran Canarii, nówka, nie prana, wciąż ma na sobie "aromat tamtego lata, przeniknięty zapachem olejku do opalania", czyli mówiąc po ludzku śmierdzi dwuletnim smrodem. Jeszcze lepsza pamiątka, o tej to już nikomu dotknąć nie wolno, brudna, pomiętolona pościel w której spali razem w dziewczyną przez kilka miesięcy, "bo tego zapachu nie wolno zbeszcześcić jakimś praniem", co oznacza że jak przytknął ją do własnego nosa to oprócz zaliczonej cofki i niemożności złapania oddechu przez dłuższą chwilę, wciąż dzisiejszego ranka miał trudności z oddychaniem. Zwinięta kula szmat powędrowała natychmiast do szafy, a ja tylko czekam aż go nie będzie, wtedy w masce p-gaz i ubraniu ochronnym powywalam wypiorę to wszystko w cholerę, może pralka przetrzyma.
W każdym razie, wracając do tematu, wczorajszy wieczór spędziłam na prasowaniu synusiowych koszul i koszulek, z których część była czysta i świeża, a część pachniała aromatem sprzed czterech miesięcy, no co się dziwić jak wszystko stało w worach przez cztery miesiące. Nie było czasu na pranie więc popsikałam wszystko odświeżaczem zapachów Febreeze i poprasowałam jak leci. Jak trochę powisi na wieszakach to się może wywietrzy :-))) A zresztą, jemu to i tak wszystko jedno.
A dzisiaj rano synuś powiedział mi najpiękniejszą rzecz na świecie. Powiedział ze smutkiem: "Po raz pierwszy czuję że będzie mi brakowało domu i mojej kochanej mamusi, która tak o mnie dba i nad wszystkim czuwa"
No i dlatego Wtorek Srorek. Bo synuś się wyprowadza, bo będzie pustka w domu, bo nie wiadomo jak z SS ale raczej marne szanse, ale to na własne życzenie. Pić nie piję w październiku to się upić nie mogę, ale humor polepszyć to sobie mogę i owszem. No to sobie zamówiłam bilet do kina na wieczór. Idę na "Drakulę". Sama.

11 komentarzy:

  1. I dobrze. Opowiesz nam o filmie i będziemy wiedziały cz też iść. :)
    Mój tez się wyprowadził i już nie mam żadnego synusia w domu, buuu Trzeba było mieć więcej dzieci, ech :(
    (za to wolność jest fajna!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buuuu, i dla kogo ja teraz będę gotować? Dla kotuff??? Ich to nawet się nie wypierze :-)
      A wolnośc fajna jest, zgadzam się i przybijam piąteczkę!

      Usuń
  2. Rozejrzyj się w kinie, wyluzuj i od razu coś się znajdzie :-)))
    Duże oczy zrób i spuśc skromnie wzrok..
    Zawsze działa w każdym wieku...
    Jakoś moje synki same się wyprowadziły bez problemu.
    Na szczęście nie miałam czasu przeżywać,
    bo ja wiecznie zajęta...
    Aż głupio ?? Czy co ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, jak ja bym chciała żeby się moje tak powyprowadzały same, bez niczyjej pomocy... Moja mama to nawet nie wiedziała gdzie ja się wyprowadzam, tak szczerze mówiąc, tak że ja sama, po jednej-dwie torbie wywoziłam wszystko sukcesywnie pociągiem. Takie to były czasy...

      Usuń
  3. Jak SS sie nie zamelduje, to mala strata i krotki zal. Widocznie nie zaslugiwal na Ciebie, inaczej bardziej by sie staral i przeprosil Cie za Twoje zle zachowanie. Krzyzyk na droge!
    Moze se adoptujesz jakies dziecko? Bedziesz miala zajecie i dla kogo gotowac. Buhahaha! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym krzyżykiem na drogę, w całej rozciągłości. Parę miesięcy dla mnie to szmat czasu, ale niczego nie żałuję bo było bardzo fajnie. W żadnym wypadku nie mogę tego uważać za stracony.
      Adoptujesz! Dziecko! Phi! (i tu focham się ceremonialnie)
      To ja już wolę jeść sałatki :-)

      Usuń
  4. propozycja Pantery znakomita - adoptuj na chwilę jakiegoś 26 latka;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha! Dobry pomysł, ale na chwilę tylko, po co mi następne dziecko?
      ;-)

      Usuń
    2. ojtam ojtam, tak tylko na chwile adoptuj :)

      Usuń
  5. a propos u mnie tez sober october,
    zatem napijemy sie w swieto zmarlych, co?

    OdpowiedzUsuń