Tak mi było fajnie, tak wesoło przez kilka dni, aż w końcu bańka pękła i ryczałam wczoraj jak bóbr, dłuuugo, do późna w nocy.
A dzisiaj oczywiście, oczyska spuchnięte, nochal czerwony, ech, dobrze że pudry są.
Nic wielkiego, zwykła kłótnia z córką.
Dzisiaj też jest dzień, ciepły, wiosenny prawie, żonkile juz mi wylazły na 20 centymetrów i prymulka zakwitła, bazie się na wierzbince pojawiły, świat jest cudowny, a życie zbyt piękne by je marnować jakimiś lamentami.
Jeszcze tylko totolotka wyślę :-)
Placz oczyszcza nie tylko organizm z toksyn, ale i dusze z emocji, zarowno tych pozytywnych, jak i obciazajacych. Dobrze jest sobie poplakac. Zeby nie te dzialania uboczne w postaci spuchnietych oczu...
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, podobno na to tez sa jakies sposoby, ale na moje galy nie dzialaja :-(
UsuńCzasem trzeba sobie popłakać. Ale najważniejsze żeby potem się pogodzić i zapomnieć o kłótniach.
OdpowiedzUsuńMnie też czasem do szału doprowadza jak nie córcia, to mama i też sobie powiemy za dużo , czasem z nerwów się poryczę , potem się okazuje że nie tylko ja ;) Więc godzimy się, zapominamy i kochamy nadal ;)
U Was też na pewno szybko się poukłada i będzie dobrze.
Daj znać jak wygrasz w tego totka ;))
Jak wygram to na pewno dam znac :-)
Usuń