piątek, 26 sierpnia 2011

Gorzej niż z dzieckiem

Moj kot sobie chyba wyobraza ze ja jestem jakas jego niania czy co. Wczoraj na przyklad wyszedl na podworko. Wiecie ze ma kocia klapka w drzwiach i moze jej uzywac kiedy chce. Ale nie, jak tylko jestem w kuchni, on przychodzi, staje pod drzwiami, patrzy przez klapke (klapka ma takie przezroczyste okienko, do patrzenia przez koty chyba), patrzy na mnie, przez klapke na podworko i na mnie. Podchodzi, zaczepia lapa, idzie do drzwi, patrzy na mnie, miauczy. No to ja chcac nie chcac, czy sprzatam czy gotuje, musze przerwac swoja robote, umyc rece, wytrzec rece i otworzyc kotu drzwi.

No wiec wyszedl na podworko. Pogoda wczoraj byla piekna, cieplutko, slonecznie, pelno muszek, trzmiele juz zaczely przylatywac, wszystko sie rusza, drga, atmosfera wymarzona dla kota. Ale on nie, postal pol minuty i z powrotem do domu. Stuk stuk w klapke i miauuu i chcac nie chcac, umyc rece, wytrzec rece i kotu drzwi otworzyc. "Ty leniuchu" - mowie - "kluczyk masz, umiesz sam wchodzic, a ci sie nie chce?" "Miauuu" - odpowiada on. "OK, OK, masz tu swieza wode, dosypie ci jedzonka, moze ty glodny jestes?" "Miauuu" - i znowu w strone drzwi. Otwieram, wypuszczam, a ten lobuz co? Pol minuty nie minelo, znow jest z powrotem. Stuk puk w klapke, umyc rece, wytrzec rece i drzwi otworzyc. "Miauuuu" - mowi on i zaprasza mnie w strone drzwi. Otwieram z powrotem, on wychodzi, a ja patrze. A on wraca, patrzy tymi swoimi cudasnymi oczami, odwraca sie w strone podworka i wyraznie mnie zaczepiajac, idzie powoli w strone trawnika. Ja stoje i patrze, on wraca i tez patrzy. I znowu w strone trawnika, idzie i oglada sie za siebie. W koncu siada i czeka. Postanowilam.

"Czy jestescie glodni czy poczekacie z obiadem dwie godziny?" " Poczekamy, poczekamy, dopiero bylo sniadanie" - rozlega sie z gory. No to hop po kocyk, i na podworko. Kocyk na trawke, ja na kocyk, kot kolo kocyka. Mmmm, blogo tak i leniwie, sloneczko grzeje, nogi sie opalaja, wiosna pelna geba. Tak tak, z moim kotem to gorzej niz z dzieckiem, pilnuje zebym przy nim byla nawet na wlasnym podworku. Chwili spokoju od niego nie mam. Ani chwili.
18 kwiecień 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz