środa, 25 listopada 2015

O rocznicach

Im człowiek robi się starszy tym przybywa różnych rocznic, niestety najczęściej tych smutnych.
Na początku są fajne rocznice, skończenia szkoły, studiów, pierwszego pocałunku, rocznica bycia razem, potem ślubu. Kolejne urodziny, dzieci, rocznice ślubu rodziców, kupna domu, przeprowadzki... I tak to wszystko ładnie przebiega aż do momentu kiedy zaczną przybywać te złe momenty. Śmierć. Rozstanie. Rozwód. Choroba.
Myślę że faceci mają łatwiej, bo oni to potrafią zapomnieć o dacie urodzin własnych dzieci. My kobiety mamy większą pamięć do szczegółów i jakoś tak, nie wiem dlaczego, wszystkie kluczowe daty trzymają się mojej pamięci i nie chcą odejść. A potem robią się z tego rocznice. Nie żebym je jakoś obchodziła brońbuk ale zawsze gdzies tam w odpowiedniej szufladce siedzą i w odpowiednim momencie wyłażą. A potem nic tylko smutek, żal, stres, będę sprawiedliwa i uśmiech czasami też się pojawia. Na przykład teraz, kiedy przypomniałam sobie że tydzień temu była trzecia rocznica zamieszkania Migusi z nami. Jaka ona była śmieszna, jaka mała! I taka pozostała do dzisiaj, i śmieszna i mała.
Tak sobie myślę, chyba nie będę już nigdy świętować żadnych rocznic, poza nielicznymi urodzinami. No bo jakie wydarzenia mam świętować? Dzień w którym zrozumiałam że moje małżeństwo jest już skończone? Rocznicy ślubu już nie będzie, no chyba że rocznicę rozwodu :-) Mogę jeszcze rocznicę zakupu motoru, pierwszej jazdy na motorze, albo kupna pierwszych spodni skórzanych na motor (o, to było wczoraj!). A w ogóle to w cholerę z rocznicami! Pamięć tylko zagracają i tyle.


12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A że "złe momenty. Śmierć. Rozstanie. Rozwód. Choroba."
      ERROR!!!
      Rozwód to jedna z najbardziej udanych rzeczy w biografii, to powrót do życia!

      Usuń
    2. Ano tak. Zgadzam sie w całej rozciągłości. Ale to sie okazuje po czasie, wtedy kiedy sie dzieje to to jest trauma.

      Usuń
    3. Nie zgadzam się! Przez ani pięć sekund nie była to trauma, traumą było co najwyżej oczekiwanie na termin! Czekałam tego jak kania dżdżu! Pierwsza rozprawa trwała 4 minuty, druga - z prezerwą na podjęcie wyroku - 7 minut i było wręcz przyjemnie. I jeśli cokolwiek należałoby zaliczyć do "tych złych momentów", to raczej małżeństwo :)

      Usuń
    4. I znowu pozwolę się z Tobą zgodzić w całej zupełności :-) Chodziło mi raczej o tę całą otoczkę "przed". Ja swój papierek świętowałam w Amsterdamie :-)

      Usuń
  2. Rocznice tylko coraz silniej uswiadamiaja, jak szybko czlowiek sie starzeje.
    Do diabla z nimi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pohybel z nimi! Chociaż po wyguglowaniu i dowiedzeniu się czym jest (był) pohybel, to sama nie wiem czy się da...

      Usuń
  3. No i po zabawnym tekscie o ortografii polskiej pojawil sie bardzo powazny tekst o rocznicach. Coz za roznorodnosc tematyczna! Iwona, Ty to masz wyobraznie, potrafisz wyczarowac zawsz cos ciekawego, dlatego lubie zagladac do Ciebie. Zawsze czyha jakas niespodzianka:-) "czyha" dobrze napisalam, bo juz mam watpliwosci, a im jestem starsza, tym mam ich wiecej:-) Oj, te rocznice, ja tez tak mam, ze wszystkie pamietam - te dobre i te złe! A dzis mija u nas w domu 2.miesiac od smierci naszego ukochanego psa. Musielismy go uspic, bo bardzo cierpial, byl juz stary - 15 lat. Nie moge ooo nim zapomniec i zaraz ryczec mi sie chce. Tak smutno w domu, ze nie masz pojecia, ale co Ci bede pisac, lubisz zwierzaki, to doskonale mnie rozumiesz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Helenko. Ten tekst miał byc znacznie dłuższy i poważniejszy ale z powodu wielokrotnego poryczenia się z powodu wspomnień zostało co zostało.

      Usuń
  4. Ta pamięci lepiej nie zaśmiecać tylko w aparat k na zdjęcia w teren...

    OdpowiedzUsuń