środa, 5 sierpnia 2015

Na sinusoidzie

Wstyd się przyznać ale znowu mnie dopadło. Przez jakiś czas już było tak fajnie, tak lekko, zaczynałam umieć sobie radzić jakoś z emocjami, a tu nagle bum - zobaczyłam coś i znowu jestem na dole sinusoidy. Nie pomaga tak już przecież dokładnie przećwiczone odstawianie obrazu, odsuwanie myśli, koleżanka z biura gadająca przez telefon doprowadza mnie do wściekłości, znowu mam ochotę zamknąć się w czterech ścianach, położeć na łóżku i patrzeć w sufit. Próbuję nazywać swoje emocje, staram się oddechem przywrócić równowagę, wszystko na nic.

- Wiem że mam dziś w pracy po południu ciężki dzień ale nie jestem zupełnie w stanie skupić się na robocie.

- Wiem że na nic co mnie trapi nie mam wpływu więc nie powinnam szukać rozwiązania na siłę (no dobra chciałam już dwa razy ale ugryzłam się w rękę).

- Wiem że powinnam zająć się sprawami przyziemnymi, tu i teraz się dziejącymi a wszystko co dzieje się poza mną i tak przecież będzie się działo.

- Wiem że nie mogę teraz podejmować żadnych decyzji bo umysł mam zmącony ciągłym niepokojem.

- Wiem że nie powinnam mieć w tej chwili żadnych oczekiwań, bo jeżeli one się nie spełnią będę zawiedziona a zawód rodzi ból. A ja nie chcę żeby bolało.

- Wiem że tego zo zobaczyłam nie mogę traktować osobiście, bo to nie jest mój akt i mnie nie dotyczy.

 - Wiem że powinnam wziąć kilka głębszych oddechów, zamknąć oczy w skupieniu i dać pozytywnej energii płynąć przez moje ciało.

- Wiem że nie mogę karmić złego wilka, bo dając mu mięsko tylko się napędzam.

- Wiem że powinnam pomyśleć o rzeczach miłych. przyjemnych, ale nie tych z przeszłości tylko takich które się jeszcze nie wydarzyły.

- Wiem że nie powinnam kreować przyszłych wydarzeń w swej głowie, w końcu prawdziwe i ostateczne jest tylko to co się już dokonało a to czego nie ma może się przecież nie wydarzyć.

- Wiem że to co się stało nie może zostać "odstane", trzeba nauczyc się żyć ze wszystkim czego doświadczy nas życie.

- Wiem że to nie ja jestem winna że jest bieda na świecie, gorąco w Polsce a chłodno w Szkocji, że ktoś nie chce ze mną utrzymywać kontaktu pomimo że bardzo boli.

- Wiem że muszę być dla siebie dobra, tak jak staram się być dobra dla innych. Przecież nikt mnie nie będzie kochał tak jak ja sama siebie.

Wszystko to wiem a mimo to pozwoliłam na to żeby czarna płachta opadła mi na głowę i nie pozwalała uwolnić dobrych myśli. Życie na sinusoidzie jak widać jeszcze trochę potrwa.
Idę napić się herbaty...

P.S. Pograłam w badmintona tak że gębę mam w kolorze buraka, zjadłam paczkę czipsów i wypiłam napój gazowany grejpfrutowy. Uffff, już mi lepiej... No dobra, lepiej mi bo to co zobaczyłam się wyjaśniło. A mówiłam że nie powinnam sobie kreować rzeczywistości wgłowie.

6 komentarzy:

  1. Iwona, nic nie powinnas, nic nie musisz, a dobre rady otoczenie niech sobie w buty schowa. Jestes smutna, to placz. Jestes wsciekla, zbij talerz (przy sprzataniu skorup wscieklica przechodzi). Karm swojego wilka czym chcesz i jak czesto Ci sie chce.
    Ja to wszystko znam z autopsji i nic mnie bardziej w dol nie spychalo, jak dobre rady i gotowe recepty na zycie. Bo ja bylam w punkcie, z ktorego chcialam tylko jeszcze nizej sie zakopac, a nie robic dobra mine do zlej gry, otwierac sie na ludzi, zaglodzic wilka i myslec pozytywnie. Masz jakas psiapsiole, to sie wygadaj i wysmarkaj w jej rekaw. Chcesz wylac komus swoje zale - sluze uprzejmie, oceniac nie bede. Nie zajmuj sie na sile sprawami przyziemnymi, skoro nie masz na nie ochoty.
    Nie jestes robotem, ino czlowiekiem, a nawet wiecej - kobieta i masz swoje prawa do kaprysow, placzu czy zlosci. Zjedz ciastko albo tabliczke czekolady, pomaga! A ze tylek urosnie? Komu to przeszkadza?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, w celu smarkania chodze na odwyk, ups! na terapie :-) To wszystko co napisalam to moje wlasne przemyslenia, owszem pewnie zainspirowane rozlicznymi lekturami dotyczacymi naprawiania siebie. Och jak ja chcialam gotowej recepty na zycie - powiedz mi pani to i to a ja tak zrobie i bedzie git. Ale nie, gadac trza, myslec, zastanawiac sie... Widze juz sama ze efekty som :-)

      Usuń
  2. To co się powinno, a to co się faktycznie czuje, to zupełnie inna para kaloszy. Mnie pomaga uświadomienie sobie o c tak naprawdę mi chodzi, jakie są moje emocje, no ale najbardziej fakt, że jak jest dołek to będzie i górka. Takie życie. Głowa do góry, jesteśmy z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, i to jest wlasciwe podejscie do tematu Gosiu, cos czego ja sie dopiero ucze. Nazwanie tego o co mi tak naprawde chodzi. Mysle ze idzie mi coraz lepiej, tylko chcialabym zeby tych dolkow juz nie bylo wcale...

      Usuń
  3. We wrzesniu skoncza sie zawirowania u mnie.
    Wiem, ze wisze Ci nowojorska przygode.
    Moze warto poplanowac?
    W lutym lece na Hawaii, o ile lotnisk nie zasypie :D ;D
    Pomysl.
    Mnie planowanie pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu dziekuje, na pewno pomysle. Ale na razie w glowie mam inny szatanski plan, jak odpali to bede najbardziej kuul babka w calym blogowisku :-))))

      Usuń