poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Jeszcze jestem

Zyje. Nie umarlam. Codziennie mam jakis temat do opisania a nie daje rady. Zmeczenie? Hormony? Zycie moje smutne? Syndrom pustego gniazda po raz kolejny? Samotnosc? Utracone nadzieje? Brak perspektyw? Depresja? Alkoholizm? Zatracilam sie na chwile ale musze szybko wracac do swiata bo... Moj wielki maly projekt juz niedlugo rusza. Nie pytajcie, o wszystkim opowiem w swoim czasie...
A w ogole to wysprzatalam garaz. Jeszcze nie blyszczy ale bedzie. W Recycling Centre czyli slynnym Wysypisku Z Sortowaniem Rzeczy Niepotrzebnych Lub Nie Nadajacych Sie Do Uzytku byly trzy samotne kobiety takie jak ja, a kazda z nas miala jeszcze co najmnie po dwa kursy... Tak to. juz jest, byli malzonkowie gromadza w swych garazach roznej masci chrascie i zagraciale rupiecie, a potem wynosza sie i my musimy usuwac smieci. Oesu co tam nie bylo... Srubki i pordzewiale gwozdzie wybaczam, a nawet stare buty i szpulki z drutami. Ale nie wybacze ogryzkow jablek, zmietych gazet, kawalkow odcietych desek, polamanych wedek, starych szmat, porwanych kartonow, smieci, smieci, sterty smieci ktore zamiast do smietnika trafialy do garazu. Za zasuszone kocie kupy ja biore odpowiedzialnosc osobista :-)


5 komentarzy:

  1. Brawo, brawo, brawo! Zaraz Ci ulzy, czy juz ulzylo?
    Ty mialas syndrom zagraconego garazu, wiec teraz juz z gorki. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak uważam jak pantera ważne uprzątnąć wywalić niech nie leży, może coś się komuś przyda, na pewno nie kocie kupy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rachunek eksowi wystaw :))) za sprzatanie jego smieci

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprzątnie ponoć oczyszcza i porządkuje życie. Ja myślę, że coś w tym jest,

    OdpowiedzUsuń