Scenka rodzajowa.
Miejsce - biuro. Czas - praca. Powiedzmy że rano, bo około dziesiątej piętnaście.
Ja pogrążona w robocie (czytaj: przeglądam głupoty w internecie), Stefka plotkuje z inną koleżanką przez telefon.
Wchodzi szef. Trochę niepewnie, podkrada się cicho w moją stronę żeby nie przeszkadzać koleżance w rozmowie...
- Idę właśnie po kawę do sklepiku, czuję że potrzebuję jakiejś dobrej kawy, czy może wziąć jakąś dla ciebie?
- Słucham? Powiedz jeszcze raz bo nie dosłyszałam - odpowiadam, autentycznie nie dosłyszałam...
- Idę właśnie po kawę.... - powtarza.
I w tym momencie koleżanka odłożyła słuchawkę a ja zaniosłam się perlistym śmiechem. Szef popatrzył na mnie ze zdziwieniem, potem na Stefkę, a ona na to:
- Wiesz, jest rano, gorąco, wybacz jej, wiesz jaka ona jest... - i rozgląda się wokół w poszukiwaniu portfela.
- No dobrze - odpowiadam ja - ja już idziesz po tę kawę to ja poproszę jakąś pyszną cappucino.
- A dla mnie "chudą"* late - mówi Stefka machając w stronę szefa monetą jednofuntową. Boszszsz, kawa kosztuje ze dwa funty albo co najmniej funt sześćdziesiąt, myślę ja, ale nic nie mówię.
- Nie nie, w porządku, to idę po tę kawę, czy ona ma z czymś być? - pyta szef. Oczywiście że nie wziąłby pieniędzy, przecież on zawsze kupuje szampana na pracowe "pożegnania", "powitania" tudzież inne imprezy okolicznościowe, a na christmas luncze wydaje po sto funtów na wino.
- Cappuccino i late są z mlekiem, ale oni ci już gotową zrobią, a my nie słodzimy - odpowiadam - i dziękujemy jeszcze raz.
No i jeszcze z pięć razy sobie podziękowaliśmy, tak tu już jest, brytyjska uprzejmość, he he... I poszedł.
Stefka do mnie:
- Wiesz, ta impreza na której on był wczoraj wieczorem, musiała być niezła. Jeszcze nigdy nie widziałam naszego szefa wychodzącego po kawę do sklepiku...
Jak to miło gdy własny szef serwuje ci pyszną kawusię z samego rana :-)
* (chuda czyli z mlekiem 0,1%)
Sympatycznego macie szefa, to rzadkosc raczej. Dopieszczajcie go ze Stefka, bo to skarb.
OdpowiedzUsuńQrde, co za wersal wszedzie, w tej Goskowej Japonii nic, tylko uklony, prosze, dziekuje, przepraszam odmieniane przez wszystkie przypadki i jeszcze smieci za soba sprzataja. U Ciebie znow stukrotne podziekowania za (przesadnie droga) kawe. U nas normalnie, to jest lepiej niz w Polsce, ale gdzie Niemcom do very british Angoli, ze nie wspomne o samurajach i gejszach. :)))
Szef jest spoko. Ja tam go dopieszczać nie będę bo ja z nim współpracuję więc to on musi mnie żebym dobrze pracowała dla niego, he he...
UsuńAle Stefka, o tak bo ona jest jego sekretarką :-) I "mamą" nas tutaj wszystkich, och, niekiedy daje nam popalić...