Syn wrócił (połowicznie co prawda) do domu i od razu w pierwszy dzień mnie zaraził GoT. Czyli "Game of Thrones". Czyli "Gra o Tron".
I tak, od zeszłego weekendu, nie robię nic tylko oglądam. W piątek i sobotę padła pierwsza seria, drugą zaczęłam jeszcze w sobotę wieczorem. Wczoraj zdołałam "zrobić" tylko dwa odcinki. Drugi i trzeci serii czwartej. Biorąc pod uwagę że serii jest cztery, z czego każda po dziesięć odcinków, każdy odcinek trwa około godziny, spędziłam na oglądaniu serialu trzydzieści trzy godziny, nie licząc czasu kiedy zacinał mi się internet. Nieźle. To kiedy ja śpię, kiedy pracuję??????
Szkoda że niewiele mi już zostało. Tylko siedem. No ale zaczyna się Mundial ;-)
Zamieniam się w zombie....
Wole nie wiem, o co chodzi. Jakos mnie seriale nie rajcuja :)
OdpowiedzUsuńW ogole - mialo byc.
UsuńTo nie chodzi o to że serial. To chodzi o... emocje. Jak skończy się seria to kupię wszystkie książki. Przynajmniej będę wiedzieć co było dalej :-)
UsuńGrę o Tron przerabialiśmy w zeszłym roku:)). Moja siostra dosłownie oszalała na jej punkcie. Jak ja się cieszę na ten Mundial!
OdpowiedzUsuńWspółczuję uzależnienia :-))) Wolę się za to nie brać ;)
OdpowiedzUsuńAż mnie zaciekawiłaś, czasami jest fajnie jak człowieka coś napadnie i ogląda bez końca :-)))
OdpowiedzUsuńKsiazke polecam, przeczytalam wszystkie wydane czesci, czekam na ostatnia, juz niebawem, za chwilke, za chwileczke, za momencik...
OdpowiedzUsuńSerila jedyny jaki polecam to "Dexter":)
Córka mi polecała. Teraz się wścieka że kocham syna bardziej bo jego serial oglądam a nie jej :-))
Usuń