Edynburski maraton zaczyna się w parku Hollyrood, u stóp Arthur's Seat, trasa biegnie przez Portobello, Musselburgh, Prestonpans, Port Seaton, Longniddry i Gosford House, przy którym to zatacza się pętlę i biegnie z powrotem do Musselburgh, gdzie jest meta.
Ja dołączyłam do tłumu biegaczy w Port Seaton, myśląc że się całkowicie spóźniłam, ale gdzie tam. Przecież dwie godziny to wyczyn olimpijczyków, a tu zwykli ludzie biegną też :-)
Biegło ich dużo. Bardzo dużo. Ci biegnący w dół dopiero biegną na pętlę, ci w kierunku do góry już z niej wracają.
Wracają...
Biegną w tłumie...
I wracają... Jak widać nie wszyscy mieszczą się w trasie.
Po prawej strony ubikacje. Widać małą kolejkę uczestników.
Ci szczęśliwcy już wracają. Jesteśmy w Prestonpans.
Tu już droga z Prestonpans do Musselburgh. Spójrzcie na tabliczkę z napisem 24. Tyle mil już przebiegli. Długość maratonu to 26 mil.
I takie kwiatki...
I wbiegamy do Musselburgh.
Z daleka dochodzi nas głos muzyki. Coraz liczniejszy doping.
Pozostała 1 mila do końca. 1,6 kilometra. Oto jak przy końcu rosną skrzydła :-)
Niestety, ta mila dla moich nóg okazała się nie do przejścia. Teraz żałuję, ale miałam jeszcze drogę powrotną do domu, jakieś 5 kilometrów. Pieszo. Pod górkę. Tak że zdjęć z mety nie będzie, natomiast z przyjemnością pokażę trasę do domu.
Tam w dole znajduje się rondo, z którego pochodzi powyższy filmik.
A tu droga pod górę.
Parking podmiejski, cały zapakowany autobusami którymi dowożą / odwożą uczestników maratonu.
A tu dalszy ciąg drogi. Pod górkę.
Po jednej stronie zielono...
Po drugiej ziemiaczanie :-)
Ten wiatrek służy do obsługi farmy.
Panorama z widokiem na nieczynną już elektrownię i zatokę. Takie mniej więcej mam widoki za oknem jak się postaram :-)
Moja nowa fryzure :-) Włosy na głowie potargał wiatr...
I jak ja to później uczeszę...
Do domu dotarłam wykończona ale przeszczęśliwa. Endomondo pokazuje że przebyłam 13,57 kilometra w czasie 2:25:48 (aktywny czas chodzenia z robieniem zdj.ęć, czas na filmik nie został wliczony). Średnia prędkość 5,6 km/h, największa prędkość 26.4 km/h (?? chyba jak przebiegałam przez ulicę). Kalorii spalonych 798, wody wyparowało 0,49 litra. Minimalna wysokość trasy 4 m.n.p.m., maksymalna 89 m.n.p.m. Od razu czuję się chudsza :-)
Pozdrawiam słonecznie.
Ja tam zawsze przebiegam maraton z palcem w ... no gdzies.
OdpowiedzUsuńAle w poprzek trasy. Buhahaha!!!
Ja też wczoraj biegałam w poprzek ;-)
UsuńWzdłuż trochę szłam.
Z tego wszystkiego najładniejsze te kwiatki... No i Twoja fryzura, oczywiście!
OdpowiedzUsuńNo, jeszcze dzisiaj rano nie mogłam rozplątać :-)
UsuńPodziwiam Cię i gratuluję, ja z moją astmą nawet dwupasmówki w poprzek nie przebiegnę /czasem/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ania
Astma to nie wymówka. Z astmą da się, można, a nawet należy biegać. Zobacz tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=24&id=3412
UsuńBieganie? To jakaś masakra:)). Podziwiam Twój zapał.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie podziwiam i na tym poprzestanę. :))
OdpowiedzUsuńIwona, wygladasz na zawiana po ... tym maratonie.
OdpowiedzUsuńI ja podziwiam! Brawo! Następnym razem na pewno już 1,6 km cię nie pokona. :)
OdpowiedzUsuńFajną wycieczkę nam zafundowałaś tą relacją. :)