poniedziałek, 18 maja 2015

Obrazek z życia

Zadzwonił do mnie wczoraj syn z rewelacją. Że on ma niedługo urodziny i czy już coś mu kupiłam i czy w ogóle chcę. Ja na to że owszem, zawsze mu kupuję. No to on czy wobec tego mogłabym nie wymyślać tylko kupić mu blender. Mówię, ok synku, dostaniesz blender.
Ale za jakiś czas sobie tak myślę, może on nie wie że są różne blendery, kupię mu zły i będzie narzekał. Lepiej spytam. Wysyłam mu więc sms-a. Pisownia oryginalna.

Ja:  Lepiej mi wyślij jaki to ten blender bo nie wiem czy o tym samym myślimy.  
Syn: ? Blender to blender nie? Wsadzasz zarcie do blendera i naciskasz czy cos i sie blenduje i masz wybledowane
J: Nie bo są różne
S: Czym sie roznia?

(i tu wysyłam dwa obrazki, pierwsze lepsze z google)


S: Taki jak pierwszy tylko ladniejszy moze byc maly powiedzialem ze nie reczny
J: Aha
S: Ladniejszy tzn nie bialy ani polsko-zolty
J: tylko wiesz, ten pierwszy to masz tylko jug, a ten drugi to masz i blender i masher i food processor. No ale zależy co chcesz robić.
S: Mam w dupie maszery i procesory chce jesc a nie filozofowac jak chcem cos zmaszowac to uzyje piesci albo lyzki czy cos to jest simple nie tylko blender :-))) dzieks
J: oki doki

No. To widzicie jak wygląda Ponglish

A teraz mam dwa pytania.
1. Co to znaczy polsko-żółty? Bo jakoś polskie barwy to się bardziej z biało-czerwonym kojarzą, co nie?
2. Czy to znaczy że pięść i łyżka są równie łatwe w uzyciu jak blender, skoro tak to po co mu ten cholerny blender????? 

Pozdrawiam serdecznie. 



10 komentarzy:

  1. ...oprócz łyżki i pięści jest jeszcze breszka, ale z tego co pamiętam ona słuzy do zabijania komarów... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Breszka do zabijania komarów! Buhahahaha! No to dzisiaj Ty masz buziola bo siedzę i rżę :-)))

      :-*

      Usuń
  2. Najlepszy blender jaki zanabylam rok temu to Vitamix, co prawda wydalam na niego $600.00 ale nawet nasiona siemienia lnianego rozdrabnia tak, ze nie czuje zadnego pylku w napojach. Uzywalam go nawet do mielenia maku na makowiec:)))
    Ale nie mysle, zeby synowi az taka maszyna byla potrzebna skoro potrafi uzyc piesc:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, Wy to macie ceny w tych Stanach, u nas kosztuje tyle samo tyle ze funtow. Nie, no takiego to mu nie kupie, jeszcze by ta piescia go zalatwil :-))))

      Usuń
  3. Nie odpowiem ani na pół Twojego pytania, trawię. I wcale nie jestem pewna, czy po strawieniu zrozumiem cokolwiek więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tak jak ja. Ta mlodziez dzisiaj to jakas dziwna jest, zupelnie nie da sie z nia porozumiec... :-)))

      Usuń
  4. Skad ja to znam? Jak te moje zdecyduja sie pisac po polsku, to oesu! Im jest dokladnie wszystko jedno, ó czy u, rz czy z z kropka, h czy ch. A SZ pisza czasem SCH. Teraz troche lepiej, bo w smarkfonach majo slowniczki, to im samo sie pisze. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, zeby tylko moje chcieli tych slowniczkuff uzywac. To nie, bo trzeba paluszkiem nacisnac gdzie trzeba, a po co paluszek meczyc. :-)))

      Usuń
  5. Syn ma rację, blender to blender, znaczy się ten pierwszy. Chce wrzucić, zmielić i jeść. Ten drugi to już robot kuchenny do różnych czynności i zastosowań. Normalny facet takich sprzętów już nie ogarnia. Za skomplikowane ;)
    Zrób zakładkę na blogu z ponglishem - będę dorzucała swoje :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak samo jak Róża uważam. Proste w obsłudze i to co trzeba zrobi. :)

    OdpowiedzUsuń