czwartek, 28 maja 2015

Koci płacz

Nie chce mi się nic pisać. Martwię się o Tigusia. Wczoraj wieczorem wyszedł na chwilę, jak wrócił to był cały mokry bo zaczął padać deszcz. Powycierałam go ręcznikiem papierowym jak zwykle, ale od razu zaczął płakać. Rozglądał się dziko po kuchni, wskoczył na stół, posiedział chwilę, potem ze stołu na krzesło i na podłogę i się położył. Cały czas płacząc.
Przecież koty nie płaczą.
Ale on płakał. Wiedziałam to. Dla ludzi z zewnątrz wyglądałoby jak pomieszanie miauczenia z warczeniem, ż zawodzeniem, z pojękiwaniem, skowytem i ćwierkaniem. Dla mnie to był okropny rozdzierający płacz. Próbowałam go głaskać ale widać było że nie chciał żeby go dotykać. Posykiwał co chwilę kiedy zbliżałam rękę, nawet mnie próbował atakować jak przechodziłam. Od lat tego nie robił.
Podnosił się co chwilę, przechodził kawałek i kładł się na podłodze, gdzie popadnie, ciężko dysząc. Cały czas popłakując. Rozpłakałam się i ja. Długo płakałam. Poczułam się niesamowicie bezradna, nie potrafiąc w żaden sposób pomóc ukochanemu pupilowi. Trochę to trwało zanim się trochę uspokoił, a kiedy ostatecznie wszedł mi na łóżko i zaczął się myć, uspokoiłam się i ja.
Dziś rano już nie płakał. Tiggy kuleje, ale staje na chorej łapie, opiera się na niej, wskakuje na parapet, na stół, nie ma z tym problemu. Nawet próbuje się bawić. Migusię przegania, nie chce jej towarzystwa, chociaż zdarzyło mu się ją polizać po łebku, jak zazwyczaj. Ale łapa jest jakby usztywniona w kolanie, siedzi z nią wyprostowaną i lekko uniesioną do góry. Jak się kładzie to zawsze na chory bok, podkurcza chorą łapę i zalega.
Jestem cała w rozterkach. Nie wiem czy mam słuchać wetki czy pojechać tam znowu i domagać się gruntownego przebadania, prześwietleń i czego tam jeszcze. Może jest tak jak ona mówi. A może się myli, a ja potem będę miała wyrzuty sumienia do końca świata, że nie zadbałam jak należy. Nie wiem, po prostu nie wiem... Ja nie chcę żeby on płakał...

11 komentarzy:


  1. coś się dzieje bo koty przeważnie cierpią w milczeniu, siedzą jak sowy
    bardzo Ci współczuję, nie wiem co bym zrobiła
    strasznie to trudne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Może mu po prostu z tym źle.

      Usuń
  2. Ja też nie wiem, ale do dziś i zawsze pewnie będę miała wyrzuty, że nie zdiagnozowałam Rufiego. :( Chciałoby się po prostu zaufać lekarzowi, ale sama wiesz jak jest... Różnie.
    Współczuję ci, trzymaj się, kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o Rufim cały czas myślę. No nic, poobserwuję go dokładniej przez weekend. Dziękuję Gosiu.

      Usuń
  3. A nie można mu dać jakiegoś środka przeciwbolowego? Nasz wet zawsze nam daje Metacam zeby kocisko sie nie meczylo. to jest przeciwbolowe i przeciwzapalne.
    Biedny kocurek, moze pojedz i sie skonsuktuj jeszcze z innym wetem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on dostaje Metacam już od zeszłego piątku. On jak go naprawdę coś boli to się chowa tak żeby go nikt nie znalazł. Na początku zaraz po urazie też się schował na 24 godziny. Nie wiem, myślę i myślę.

      Usuń
  4. Witaj Iwono, rozumiem jak sie czujesz i wspolczuje strasznie. Niedawno sama bylam w podobnej rozterce. Wiem ze Tigus lubi wychodzic ale ja bym pewnie przetrzymala w domu. Byc moze lapka jeszcze zbyt slaba by na dalekie spacery sie udawac i wczoraj wrocil w bolu. czlowiek kiedy jest kontuzjowany bedzie sie oszczedzal, daleko nie pojdzie, kot to drapieznik bedzie "udawal" ze wszystko jest dobrze dokad nie padnie. Moze potrzymaj go w domu? Po paru dniach zobaczysz czy mu sie pogarsza i placze czy nie i wtedy zdecydowac co z weterynarzem.
    Dylemat to jest straszny i sama wyplakalam morze lez kiedy moj kocius cierpial a ja nie umialam pomoc. Wspolczuje! Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maju, wiem że masz rację. Z tym udawaniem też. On się i tak oszczędza, z domu prawie nie wychodzi. Nawet widzę górki w kuwecie, znaczy woli zostać w domu niż wyjść. Zobaczę po weekendzie. Dziękuję,

      Usuń
  5. Matko... teraz ja się popłakałam. Mój Gruby czasem płacze, gdy go boli brzuszek. To jest straszne, wolałabym, żeby to mnie coś bolało!

    OdpowiedzUsuń
  6. Iwona, najlepiej skonsultuj sie z drugim wetem. Zaufanie to dobra rzecz, ale skontrolowac nie zaszkodzi i to najlepiej juz jutro, nie czekac do przyszlego tygodnia. Ja bym tak zrobila.
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo współczuję chorego pupilka ((
    Wygląda na to że nadwyrężył chorą łapkę :(
    Może lepiej żeby przez jakiś czas nie wychodził w ogóle ...
    Kciuki za Tigusia !

    OdpowiedzUsuń