poniedziałek, 18 lipca 2016

Zabawa w szpiegów

Firma nasza urządza corocznie tak zwane "zabawy integracyjne" połączone z obiadem (darmowym bo na koszt firmy), a potem wyjściem do pubu (nie za darmo, ale jak ktoś się dobrze zakręci to pije ile wlezie nie płacąc ani pensa).
No i w zeszły piątek mieliśmy zorganizowane takie zabawy na świeżym powietrzu pod tytułem Spy Challenge (Wyzwanie Szpiegowskie). Już kilka tygodni wcześniej zostaliśmy podzieleni za zespoły pięcioosobowe, każdy zespół miał wybrać sobie jakąś nazwę. Po wielodniowych tyradach stanęło na tym że nazywamy się Men in Black, jakaż orynalna nazwa, nieprawdaż!
Nikt nie wiedział na czym polegać miała zabawa, wiedzieliśy tylko że będzie interaktywna i oparta na apce komórkowej, dlatego dzień wcześniej zarządzający komórkami (w naszym zespole ja) zostali zaopatrzeni w stosowne aplikacje,  a w dniu "zero" dostaliśmy także po ładowarce przenośnej w razie gdyby telefon się rozładował. I dobrze bo mi się właśnie rozładował w trakcie!
W dniu zabawy stawiliśmy się wszyscy w umówionym miejscu, aby dostac szczegółowe instrukcje i zarejestrować się w systemie, przy czym każda rejestracja zaczynała się od obowiązkowego selfie :-) Nasz zespół wyglądał tak. Prawda że faceci w czerni jak malowani? ;-)


No a potem się zaczęło. Na początku nikt nie wiedział o co chodzi. A chodziło o to, że były cztery podstawowe zadania (po prostu odnaleźć i zeskanować loga z: gazety Daily Mail, butelki Bacardi, Aston Martina i banknotu pięćdziesięciofuntowego), które odblokowywały kolejne grupy zadań, które były zadaniami twórczymi i należało udokumentować je przy pomocy zdjęcia bądź filmu, a jak się je wykonało to można było iść na poszukiwania tak zwanych hotspotów, czyli gorących punktów, które odblokowywały kolejne małe zadania, z które były przyznawane punkty. I te zadania były z rodzaju tych na inteligencję lub spostrzegawczość. Na przykład wyświetlano klip i zadaniem było zgadnięcie z jakiego miasta w świecie on pochodzi. Albo z którego odcinka Tożsamości Bourne'a. Albo: którego z wymienionych sklepów nie widzieliśmy w klipie. Albo pytania z wiedzy wszelakiej, na przykład ile jest kilometrów z Londynu do Moskwy lotem gołębia. Albo: pociąg odjeżdża z Kairu o 5 rano z szybkością 30 mil na godzinę, drugi pociąg odjeżdża o 8 z szybkością 60 kilometrów na godzinę. Za ile godzin drugi pociąg wyprzedzi pierwszy? 
Albo łamigłówka z cyklu znajdź ukryte miasto w gąszczu liter. Albo rozszyfrować ukrytą wiadomość, znajdując w niej nazwę miasta. "Den regeringstjänsteman hålls i säkert förvar i en stad ungefär 500 km öster om Frankfurt, och ca 300 km söder om Berlin" i nie, nie chodziło o Frankfurt czy Berlin :-) 
Albo obejrzeć niemy filmik i przeczytać z ruchu ust co mówi facet na filmiku. Albo z szeregu nieprawdopodobnych zdarzeń wybrać jedno fałszywe. Albo jakiego kraju walutą jest Manat. Przydała się tez znajomość koktaili, na przykład czyim drinkiem jest Caipirina? Albo ilu Bondów było na pokazanym przez 5 sekund obrazku, ilu z nich miało pistolet i który miał na sobie sweter. 
I wiele wiele innych, z czego częścią nie udało nam się nawet zapoznać, a co dopiero zrealizować. 
No i jak się rozwiązało grupę zadań tego typu to pokazywał się fragment kluczowej zagadki, którą należało rozwiązać na końcu: Kto zabił agenta Kelly??
Dodam że na całą zabawę mieliśmy 2,5 godziny, kto się spóźnił w wyznaczone miejsce ten był zdyskwalifikowany. No i padał deszcz. Ale i tak bawilismy się świetnie, a ludzie z ulicy okazali się bardzo pomocni. 
Dla ilustracji tego wszystkiego przedstawiam kilka zdjęć i klipów będących zapisem wydarzenia  i odzyskanych po akcji. 

Zadanie: umiejętność wykorzystania gadżetów w każdych warunkach:


Zaadanie: sfotografować heroiczny czyn :-)


Zadanie: Umiejętnie się zamaskować:




Zadanie: Umiejętnie przkazać sekretne informacje osobie z tłumu:


Zadanie: Sfilmować scenę akcji:


Zadanie: umiejętnie wtopić się w tłum:






Zadanie: Sama nie wiem jak się nazywało, ale trzeba było zrobić tak:


A po całej zabawie wszyscy udali się na zasłużony wypoczynek do baru na przedobiadowy podwójny dżin z tonikiem


A potem do restauracji, gdzie po obiedzie wszystkim wciąż dopisywały wyśmienite humory




Rozdano nagrody, w tym za ostatnie miejsce (tzw. wooden spoon czyli nagroda drewnianej łyżka)


A mój boss udowodnił wszystkim że potrafi skakać na skakance...


No i tak to minęło :-)
A w drodze do domu po raz pierwszy w życiu zaspałam w autobusie. Kiedy otworzyłam oczy, święcie przekonana co do miejsca w którym powinnam się była znajdować w tamtym momencie, ogarnęło mnie ogromne zdumienie że widoki za okenm sa nie takie jak oczekiwałam... i musiałam dojechać do pętli końcowej i z powrotem.  No cóż, pijanych nie sieją. 



11 komentarzy:

  1. Masz fajną pracę i bossa i współpracowników, w poprzednim wcieleniu pewnie zasłużyłaś na nich. :)) A może w tym? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze chcialam wziac udzial w podobnym wydarzeniu, to bylo zapewne nie tylko fascynujace przezycie, ale i sporo smiechu oraz cwiczen intelektualnych. No a przede wszystkim zostal osiagniety glowny cel, jeszcze bardziej sie zintegrowaliscie. Pewnie nie tak latwo wymyslic naprawde interesujaca i niebanalna impreze integracyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, to chyba byla najlepsza z wszystkich do tej pory.

      Usuń
  3. Za nic w świecie nie obcowałabym dobrowolnie z moimi współpracownikami dłużej, niż to konieczne! I unikam wszelkich "firmowych" imprez jak ognia. Jest nas ponad setka, a wcale nie mam ochoty "integrować się" ze znakomitą większością tego grona. Utrzymuję prywatne kontakty z kilkoma osobami, które lubię - i na tym koniec. Podobnych do mnie jest jeszcze kilka osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oesu, to az tak zle?

      Usuń
    2. Część to bezmózgie pustaki, a większa cześć - donosiciele. 20 sekund po tym, jak kichniesz, szefostwo już wie, że się zesrałaś.

      Usuń
  4. Ooooo fajnie! Moje dziewczyny z pracy bylyby swietne w akcji, szkoda ze nasza firma nie ma takiego poczucia humoru. Zamiast maniakalnego klaskania przez 4 godziny na staff day przyczepic sobie wasy i chwytac bandytow! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niedlugo kaza nam pewnie szukac pokemony ;-)

      Usuń
  5. Fajnie, jesli grupa zgrana! Duzo zabawy, wiec udalo sie. Nie zawsze dobrze sie czlowiek bawi ze wspolpracownikami. U Was widac ok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń