środa, 17 września 2014

Post dla tych co się wahają czy chcą kota czy nie chcą.

Dwa posty temu Toya napisała w komentarzach (wyedytowałam żeby się lepiej czytało):

"kurcze ja od dobrych kilku miesięcy zastanawiam się czy zaadoptować kotka, brałam różne za i przeciw, ale tym zdjęciem kochana rozwiązałaś za mnie dylemat....
jeśli chodzi o myszy a już nie daj buk szczury to ja mam zdaje się fobię jakąś,
nawet jak na zdjęciu widzę to mi się włos jeży....:(((
i jak ja miałabym kochać kotecka co takie COŚ tyka .... no jak? "

I jeszcze:

"dumam już tak od miesięcy, bo tak:

Przeciw:
- a co jak będzie mnie budził kotecek w nocy?
- a co jak go nie polubię?
- a co jak myszy itd będzie przynosił, bo tak tylko w chałupie trzymać to chyba nie po "kocemu"???
- a co jak go szczur ten co go widziałam w ogrodzie zaatakuje?
- a co jak zachoruje a ja kasy nie będę miała na leczenie?
- kto będzie te kłaki po nim sprzątał???

Za:
- chciałabym chciała....
- będzie mnie budził skoro świt czyli wtedy kiedy powinnam wstawać
- będzie co pomiziać
- mniej będę żarla bo przecież kotecka będzie trza wykarmić....
( no co???)
- może być fajnie...
- będę mogla pstrykać jemu ( jej) fajne foty i zostanę KociaRO...:

A z tym że tylko w domu miałby być to naprawdę taki problem dla kotecka?
Same dylematy....."
Kochana Toyu! Świetny post o takich dylematach napisała kiedyś Klarka. A ja pozwolę sobie tutaj odpowiedzieć na zadane wyżej pytania i dodam jeszcze więcej.
No bo tak:
- Kotecek będzie Cię budził w nocy szczególnie na początku, szczególnie jak będzie mały. Potem będzie miał inne figle w głowie, ale to zależy od kota. Z kocięciem to jak z małym dzieckiem, nie wystarczy nakarmić i kupkę posprzątać, przytulić trzeba i pobawić się także, a takie maleńkie to najlepiej śpią na człpowiekach i już. Szczerze powiem że maleńka Migusia to mi trochę życie uratowała, jak miałam grypsko i tak mnie strasznie w piersiach bolało, oddychać nie mogłam, a ona w nocy przychodziła i robiła z siebie szaliczek na mojej szyi, Och, jak ja nie chciałam żeby zeszła, tak cudowanie grzało... 
- Jak go nie polubię? Jakie nie polubię??? Nie da się nie polubić kota. Patrz wyżej - z kotem jak z dzieckiem, swojego byś nie lubiła?
- Niektóre koty przynoszą myszy, inne nie przynoszą, wszystkie zaś polują. Na cokolwiek polują, na muchy, na motylki, na papierki... Jakie będzie ten Twój kot, nigdy nie wiadomo. I nie każdy kot potrzebuje wychodzić, Jeżeli nie ma możliwości wypuszczania kota, z powodzeniem może być szczęśliwy w domu, tylko wtedy trzeba mu zapewnić więcej rozrywki. 
- Szczur zaatakuje kota??? No coś takiego! Ale fakt, może się zdarzyć. No co wtedy? Ano nic, mało to razy coś zaatakuje kota znienacka? Mojego jaskółki atakują - jeszcze żyje.
- Z tym zachorowaniem to faktycznie dylemat. Koty tak często nie chorują, jak mają zapewnioną opiekę, szczepienia i właściwe odżywianie. I znowu odniosę się do stwierdzenia powyżej - z kotem jak z dzieckiem, dziecku też lekarstwa nie kupisz gdy zachoruje, nawet jak pieniędzy w kabzie brak???
- Kłaki? Jakie kłaki? To psy zostawiają kłaki. A zresztą, przyzwyczaisz się...

Kot to nie zabawka. To drapieżne zwierzę, a jednocześnie bardzo płochliwe i wymagające. Jak każdy domowy pupil, wymaga opieki i sporej dawki uwagi. Z tym że kot znacznie mniej tej uwagi potrzebuje niż pies na przykład, bo znaczną część dnia przesypia. Ja poczyniłam na ten temat szereg obserwacji, bo na terenie gdzie jest naprawdę mnóstwo kotów, łatwo jest zaobserwować różne zachowania. Oesu, staję się powoli kocim ekspertem! No ale nie jest to post o kocim behawioryźmie tylko czy chcieć kota czy nie... 
Kot wymaga kuwety, pełnej miski i miejsca do spania, z tym ostatnim to bywa różnie bo i tak będzie spał gdzie mu wygodnie. Najczęściej na parapecie jest mu całkiem wygodnie, nawet jak twardo w doopkę, bo tyle rzeczy się dzieje za okne, co otworzy oko to coś się dzieje... Kota trzeba karmić dwa razy dziennie i nie wolno mu dawać krowiego mleka. Potem się dziwią tacy że kot rzadkie koopy i śmierdzące robi, jak ma nie robić jak ma ciągłe rozwolnienie od krowiego mleka którego nie trawi? 
Kota trzeba wysterylizować. I dla mnie nie jest to temat do żadnej dyskusji. Koniec i kropka, dlatego na ten temat się tu rozpisywać nie będę. 
Kota trzeba szczepić przeciwko kocim chorobom. Te które wychodzą muszą mieć więcej szczepionek ale to dlatego że się stykają z innymi zwięrzętami. Zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć, co nie? 
Tak jak ludzie, tak koty są bardzo różne, nie tylko z ubarwienia. Prawda, są cechy wspólne wszystkim kotom, charakterystyczne dla gatunku, ale nawyki i charakter kształtuje się od dziecka. Jedne lubią więcej spać niż inne, niektóre polują na wszystko co się rusza a inne wolą pozostać przy muszkach. Niektóre wchodzą na kolana i mruczą, inne z łaską dadzą się pogłaskać kilka razy po głowie, ale tylko trzy razy bo cztery to już za dużo i można stracić rękę. To wszystko trzeba w kocie wyczuć i zapewniam że nawet te krwiożercze bestie da się lubić. 
Koty najczęściej są bardzo wrażliwe i stresują się z byle powodu. Bo jedzenie się przesunęło o pół godziny, bo miska stoi nie w tym miejscu gdzie przed chwilą stała, bo ulubiony kocyk zniknął z parapetu (zabrano go do prania), bo zamknięto pokój z łóżkiem, na którym się tak dobrze śpi... No cyrki czasami z tymi kotami, ale satysfakcja murowana. Jak już napisałam, jak już się ma tego kota to nie da się go nie lubić. 
Niektórzy narzekają że kot zajmuje ich uwagę, że muszą się z kotem bawić, że drapie meble - o właśnie, o tym nie napisałam, kot potrzebuje drapaka. Po prostu potrzebuje go do życia i tyle, kot musi tępić (albo ostrzyć) sobie pazury bo one odrastają. Więc jak ktoś narzeka że mu kot meble niszczy to niech stanie w kolejce po rozum, może jeszcze całego nie wydali... 
Dla mnie rozwiązaniem problemów z nocnym budzeniem, zabawianiem, gryzieniem, drapaniem i w ogóle tym że się kotem "trzeba zajmować" - jest drugi kot! 
A jak ktoś ma dylematy że "co się właściwie z kotem robi" to niech nie bierze kota i tyle. A jak już musi to niech najpierw duuuużo poczyta, bo... z kotem jak z dzieckiem :-)))

Pozdrawiam!




12 komentarzy:

  1. Wróciłam już ze Szkockich klimatów :) Córcin szkocki kot wychodzi od niedawna bo się przeprowadziła i teraz ma kawałek zielonego to zaczął wychodzić, zachwycony jest bardzo. Wychodzi jednakże wieczorem, gdy córcia wraca z pracy albo w weekendy a tak to w domciu śpi na słonecznych plamach. Nie przynosi ptaszków upolowanych, choć poluje zawzięcie, bo ma ... dzwoneczek na obróżce. Obróżka, luźno (co podkreślam) założona przeciwpchelna, tam ma adres i dzwoneczek malutki. Dostaje jeść tylko suche tak jak i nasz domowy polski :), ma jedzenie cały czas dostępne, kiedy chce chrupie chrupki. Wodę ma w fontannie bo tak sugerują dla kastratów by częściej piły, nerki. Też zauważyłam że nasz pił niewiele wody, ale w momencie wstawienia fontanny częściej kuwetę opróżniam. Iwonka napisała wyczerpująco a pragnąc dorzucić trzy grosze od siebie też zachwalam koteczka w domu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tigus zaczal wicej pic jak sie MIgusia pojawila, z zazdrosci czy co? Poza tym postawilam dodatkowa miseczke u siebie w sypialni i z tej najczesciej pija :-)

      Usuń
  2. Co tu wiecej dodac? Temat zostal wyczerpany.
    Moja rada: oczywiscie sprawic sobie kota, a najlepiej od razu dwa naraz, zeby od poczatku, od malenkosci zyly ze soba. Pozniejsze dokocenie niesie ryzyko, jak pokazuje moj przyklad, ale nie znaczy to, ze zaluje dokocenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez slodkosciami nie pachnie, ale przynajmniej Tiggy nie lazi mi w nocy po lozku i co najwazniejsze - nie gryzie mnie po lydkach jak to mial w zwyczaju!

      Usuń
  3. i jeszcze się zdarza, że kot zadziwiająco chętnie akceptuje jednych gości a unika lub wręcz atakuje innych
    jeden z moich kotów uratował dom przed zalaniem, siedziałam nocą w pokoju pisząc aż w pewnym momencie z kuchni dobiegły kocie miauki, jakiś czas ignorowałam je myśląc, że kot usiłuje wymusić na mnie jedzenie a wiedziałam, ze ma na misce chrupki, nie szłam więc aż nie wytrzymałam gdy biegał tak tam i z powrotem usiłując zaprowadzić mnie do kuchni. Poszłam, a tam przy piecu puścił zawór bezpieczeństwa i gorąca woda lała się za zmywarkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam ze byl u Ciebie post na ten temat, to musialas sie strachu najesc. I jak tu takiego nie kochac, no jak? No z przyzwoitosci chociaz :-)

      Usuń
    2. o matko ja to mam sprany beret, przeczytalam " musialas sie ze strachu najesc:)))

      Usuń
  4. Świetny post, Iwono. Sama prawda. Nie napisałaś jeszcze, że koty są magiczne, kreują niesamowite historie i łączą ludzi, którzy mają piękne dusze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot i cała Gosia! Ale to prawda, koty rzeczywiście są magiczne, wystarczy że popaczom...
      ;-)

      Usuń
  5. dziekuje kobitki:) mam jeszcze pytanie a propos kosztow ( w uk), i jakie ubezpieczenie polecasz, bo w mojej sytuacji finansowej to byloby rozwiazanie w razie naglej potrzeby weta... Wyslalam tez zapytanie do agencji w ktorej wynajmuje mieszkanie czy ok, bo w umowie doczytalam ze niekoniecznie...:(
    jeszcze raz dziekuje,
    ps. post Klarki bezcenny:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszty? U mnie tak: miesięczne wyżywienie dwóch kotów - jakieś 30 funtów (Felix), plus sucha karma 20 funtów co trzy miesiące. Szczepienie raz na rok ok. 40-50 funtów, odrobaczanie (biorę spot on choć najdroższe) - jakieś 15 funtów na rok. Ubezpieczenie kupuję w Tesco bo najtańsze, generalnie kosztuje 5-10 funtów miesięcznie za kota w zależności od firmy. i jakości ubezpieczenia. Ubezpieczenie nie obejmuje szczepień. Żwirek (ja nie kupuję) 5-10 funtów za wielką paczkę, nie wiem na ile wystarcza bo nie pamiętam. Jak chcesz więcej to wyślij email :-)

      Usuń
    2. Dziekuje, teraz tylko czekam na odpowiedz z agencji
      tzn juz szukam kotecka ale staram sie nie "rajac na wyrost...

      Usuń