środa, 21 maja 2014

A Migusia była niegrzeczna

Pamiętacie jak opowiadałam Wam o nocnym spacerze mojej córki z kotami?

Poszła sobie ona z nimi i wczoraj. I wszystko było okej do czasu gdy z niektórych podwórek zaczęły wyłazić inne koty bo przecież musiały bronić swego terenu. Oczywiście że koty na siebie syczały i warczały, to normalne przeceiż jest, ale w niesłychanym stopniu zakłóciło to całą sielankową koncepcję spaceru córki. Udało im się jednak jakoś poruszać w spowolnionym tempie. W czasie konfrontacji Tigusia z innymi kotami Migusia tchórz nad tchórze chowała się pod samochodami, trzeba było ją stamtąd wyciągać prawie siłą. W końcu Tiguś gdzieś się zawieruszył, a Migusia zostając sama ze swoją ludzką siostrą, zaczęła się zachowywać jak prawdziwie niegrzeczna młodsza siostra. Uciekała na murki, na płoty, wskoczyła nawet na płot zakończony zasiekowym drutem kolczastym, z którego córka musiała ją ściągać, przełaziła przez każdą napotkaną bramę, włamywała się ludziom na podwórka, no koszmar pani, koszmar... Biedna dziewczyna w końcu, bojąc się że kota po prostu zgubi (no ale jak można zgubić kota na pustej ulicy dwieście metrów od domu?) zabrała Migusię pod pachę i tyle było ze spaceru.

Zła Migusia, zła, niegrzeczna....


Udało mi się zrobić trzy zdjęcia z okna... Szukajcie kotów...






1 komentarz:

  1. A to dopiero niezdyscyplinowany stwor! Rzadzi na dzielni jak jaki kark w dresie :)))

    OdpowiedzUsuń