Ostatnio tak jakoś mnie naszło i coraz częściej o tym myślę - rzucić to wszystko w siedem diabłów, spakować się, wyjechać, choćby i do Ameryki. No co, młoda jeszcze jestem, zdolna, dałabym radę przenieść życie jeszcze raz.
Postanowiłam zwierzyć się ze swych niecnych myśli córce. No bo, mówię, wy już z bratem jesteście dorośli, mogłabym dom przecież wynająć, nie muszę sprzedawać, i tak nic z niego bym nie miała, kredyt bym tylko spłaciła a tak to przynajmniej się sam utrzyma a sprzedać zawsze można. Język znam, pracę zawsze jakąś się znajdzie. Tylko co ja z kotami bym wtedy zrobiła? - załamałam ręce.
Wiesz mamo, kotom to trzeba zrobić kwarantannę i wyrobić paszporty - stwierdziła ze stoickim spokojem córka. - Ze zdjęciami!
No i to jest zdrowe podejście do życia!
Pozdrawiam.
Jak to tak? Bez kotow do Hameryki?
OdpowiedzUsuńSie nie godzi! :)))
Ano, nie godzi! :-))
UsuńTys prowda!:)
OdpowiedzUsuńDzielna z Ciebie dziewczyna!
OdpowiedzUsuńPOwiem ci cosik: daj se luz...Jedz na wczasy, wiem..samemu zadna sprawa :)
OdpowiedzUsuńAle daj sobie czas...
Bedzie dobrze cokolwiek to znaczy..wiem, wiem...swietnie sie radzi:)
o tak, personel absolutnie nie może opuścić kotów!
OdpowiedzUsuńI słusznie, ma rację dziewczyna :-)
OdpowiedzUsuńOne liczą na Ciebie i Ciebie kochają i jak to tak rzucić w diabły? :) A córka się nie zaopiekuje ona musi dorosnąć do swoich. :)
OdpowiedzUsuń