środa, 19 marca 2014

Różowe

Jako dziecko nie miałam różowych sukienek, różowych kokardek, świecidełek i błyszczydełek, a może miałam tylko zapomniałam. Jedyną różową sukienke jaką kojarzę miałam w okolicach roczku i tę śliczną sukieneczkę nosiła później (po dwudziestu kilku latach!) moja córeczka. Miała dopasowaną bawełnianą górę obszytą różowym tiulem, od pasa potrójna falbankowa spódniczka z tiulu podszytego różową taftą, takie same krótkie rękawki bufiaste, na każdym rękawku różowa kokardka, takie same kokardki na cycuszkach :-)
Nie ma co się dziwić więc kiedy w wieku bardziej dojrzałym czyli nastoletnim trzeba było uszyć pierwszą sukienkę z okazji studniówki, sukienka ta wyglądała mniej więcej tak:

Foto ze strony www.alejka.pl

tylko była w kolorze głęboko niebieskim. No i później chyba każda moja sukienka była w podobnym stylu, ale człowiek chudy był, patykowaty, to trzeba było co nieco uwypuklić. Teraz ma się więcej kształtów więc i sukienki zmieniły fason :-)

Przez całe niemal życie zafascynowana byłam kolorem niebieskim. Oprócz białego w szafie mojej było niebiesko. Niebieskie koszulki, swetry, dżinsy, różne odcienie niebieskiego, granatowego nie lubiłam. I nie lubiłam czerwieni. Do czerwieni chyba trzeba dojrzeć.
Z czasem kolory w mojej szafie zmieniły się. Jest tam teraz biało-czarno-czerwono z elementami brązu i beżu. Z niebieskiego zostały mi tylko jedne majtki :-) Skąd więc tytuł posta?
Dwa lata temu moje niebieskie buty do badmintona wymieniłam na... różowe. I tak poszłam za ciosem. Czarno-różowa torba do badmintona, spodenki z różowymi wstawkami, różowe koszulki bądź te z elementami różu, różowa bluza i prawie najdroższa na rynku rakietka, która poza tym że jest świetna, jest oczywiście... różowa. Butelkę na wodę mam żółtą, ale tylko takie były jak kupowałam :-)
I nawet mam różowy futerał na iPada! I różowy szalik!
Na szczęście nie chodzę na codzień ubrana na różowo, nie mam żadnych "normalnych" ubrań w tym kolorze.
Skąd więc tytuł posta?

Pazurki sobie w końcu zrobiłam!
Nie jakieś tam zakrzywione szpony, tylko normalne swoje własne, pokryte żelową warstwą wzmacniającą paznokcie. Długo się nosiłam z tym zamiarem, bo mam je dość łamliwe i jak tylko już byłam zdecydowana, to mi się któryś łamał i trzeba było czekać aż odrośnie. I tak samo było tym razem, oczywiście mi się złamał przed czasem, ale przełożyłam termin o tydzień, poczekałam aż trochę odrośnie, wymalowałam potrójną warstwą lakieru dla wzmocnienia i się udało!
Długość w sam raz odpowiednia, jak pójdę za parę tygodni wymieniać to już będą dłuższe. 
Zadała mi tam pani pytanie jaki kolor. Hmmm... Wszystkie śliczne, nawet te jaskrawo-żółte. No ale żeby nie przeginać na pierwszy raz, wybrałam spokojne, stonowane, delikatne, różowe :-) O takie!


Haha, naprawdę to zdjęcie powyżej jest podrasowane, żeby pokazać że to rzeczywiście różowy kolor. W realu wygląda to mniej więcej tak:


Widzicie błyszczydełka? 


A tu różowe na różowym


I różowe na czarnym


Wczoraj byłam tak zachwycona nowymi pazurkami że zamiast grać w badmintona to je podziwiałam na boisku i wszyscy się wkurzali że zamiast na lotkę patrzeć to ja na myślę o niebieskich migdałach. A ja właśnie myślałam. I jak pójdę następnym razem, zrobię sobie niebieskie. O!

6 komentarzy:

  1. Jak niewiele kobiecie do zadowolenia i cieszenia się potrzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele, rzeczywiście niewiele, za to bardzo często :-)

      Usuń
  2. No pacz, a ja moge miec takie stale za darmo, ale z tym zelem jest tak, ze wciaz trzeba go uzupelniac, kiedy paznokcie rosna. A dlaczego za darmo? Bo moja najmlodsza zrobila kurs, taki oficjalny z certyfikatem i dorabia sobie po pracy robieniem paznokci. Jej siostry takie cudenka na pazurach nosza, ze czasem sama mam ochote, ale zaraz mi przechodzi. Ostatnio w modzie jest czarny lakier i do tego matowy, ale do tak awangardowych pazurow trzeba miec idealny ksztalt dloni i samych paznokci, bo bardzo rzuca sie w oczy.
    To co, zazdroscisz mi corki? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, tu się nie uzupełnia, tu się idzie jak trzeba i pani robi na nowo. Burżujstwo i rozpusta normalnie.
      A córki Ci nie zazdroszczę bo sama taką mam, Tylko że ona teraz się przerzuciła na "au naturel", dobrze że chociaż pod pachami sie goli lol!

      Usuń
  3. A ja tam lubie rozowy:)
    Mam bielizne rozowa (tylko sie rozbierac:):), kiecke, w ktorej wystepowalam na imprezie w Chcago (i od tej pory wisi w szafie:).
    Generalnie jestem zielona, potem mialam przygode czarna, ale roz lubie, lacze go z szarosciami.
    Pazurki...
    Namowila mnie siostra na inne kolory niz czerwony, zatem pomaranczowy (do ktorego dojrzalam, jak Ty do czerwonego:)), koralowe.
    A na paznokiec palca serdecznego nakladam zdecydowany brokat i tez sie fajowo prezentuje:)
    Namawial Cie jeszcze ba bransoletki, oczywiscie, ze je uwielbiam:)
    Arsneo:)tez:)
    Milego polepszania humorku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię róż tylko bardziej ciemniejszy , Twój jest delikatny...
    Ale co kto lubi :-)))

    OdpowiedzUsuń