sobota, 1 marca 2014

Guilty pleasure

No i przyszła kryska na Matyska jak to mówią. Prawie trzy lata się wzbraniałam, kombinowałam, wymyślałam, żeby nie dotknąć, żeby tylko nie przeczytać tego bestsellera wszechczasów, tej superpoczytnej, kapiącej erotyzmem i iskrzącej seksem pseudo-powieści. Ale czy to z nadmiaru wolnego czasu, czy po prostu z chęci zrobienia czegoś na przekór, wzięłam i ściągnęłam ją sobie na kindla.
"50 shades of Grey" czyli po polsku "50 twarzy Greya". I dwie następne części też ściągnęłam. I też przeczytam, jak na polonistkę z wykształcenia przystało. Bo co jak co ale zostało mi na studiach wpojone że kicz jest rzeczą bardzo względną i żeby mieć opinię na temat jakiejś literatury, należy tę literaturę przeczytać. Zaczęłam więc.
O M Ó J B O Ż E!!!
Nie napiszę ani słowa recenzji, dobrze? Ale pozwólcie że podzielę się swoimi odczuciami. Zanaczam że prawdopodobnie w innym okresie życia, w innym przedziale czasu, w innych okolicznościach, odczucia te byłyby zgoła inne. Ale okoliczności jakie istnieją w moim życiu w tej chwili, a co ja tam się będę nadmiernie rozpisywać, wiadomo - uczę się bycia singielką, sprawiły że nie zwracam uwagi na język, przebieg wydarzeń, bohaterów, brak realizmu, to wszystko to rzecz poboczna, całkiem marginalna że tak powiem. I nie ma znaczenia jakie ja mam preferencje erotyczne. Kiedy to czytam, ja chcę tam być, ja chcę być bohaterką, ja chcę mieć swojego Christiana Greya...
Wybaczcie mi, ja doskonale zdaję sobie sprawę co czytam, gdybym miała napisać recenzję, nie pozostawiłabym suchej nitki na autorce. Pamiętacie Harlequiny? To jest właśnie taki harlequin.
Ale tak mi działa na wyobraźnię że zamiast zżymać się w grymasie pogardy na miałkość i frywolność dzieła, ja upajam się nim i uśmiecham z zawstydzeniem... A niech mnie...
Postanowiłam - albo piękny i bogaty albo żaden :-)
(kto ma wątpliwości o czym mówięc niech pyta)


P.S. Płytkość umysłu... cóż to napradę znaczy???
P.S.2. Tylko niech nikt mnie nie posądzi że jakąś fanką jestę, bo nie jestę :-))
P.S.3. Ech, lekko mi jakoś w ten weekend....

7 komentarzy:

  1. Oszszsz o czym jest ta książką ??
    Piszesz tak zagadkowo :-)))
    Widocznie teraz taka Ci była potrzebna :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, jeszcze o tym nie slyszalas?
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Pi%C4%99%C4%87dziesi%C4%85t_twarzy_Greya
      Mnie jakos tez nie ciagnie do tej lektury, ale kto wie, moze tez sie skusze... ;)

      Usuń
  2. P.S.2. - A gdyby nawet, to co z tego? Wolno Ci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytalas po polsku czy ang?
    Bo moze jezyk tlumaczenia jest kiepski? czasem tak bywa, ze cotfish jest tlumaczona jako ryba z wasami a to...sum:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytalam po polsku bo tylko w tym jezyku moglam nabyc darmowa wersje :-) I powiem tak - zdaje sobie sprawe ze tlumaczenie moze nie oddawac charakteru czy nastroju powiesci. Jako naturalizowana brytyjka obyta jestem w tych "dziwnych" konwenasach - how do you do, I'm well, how are you... wiesz co mam na mysli... w Polsce sie tak nie mowi. Wlasnie dlatego, z powodu dosc doslownego tlumaczenia, uwazam ze jezykowo hmmmm... dosc uboga ta powiesc.

      Usuń
  4. Oj chyba nie przeczytam :) ale wiele słyszałam o tej książce, zachłystują się nią i mężczyźni i kobiety. Podobno świetnie opisuje erotyczne sceny. Mnie to już nie bawi za staram może? :)
    Ale Iwonko rozumiem, jesteś młodą kobietą i masz prawo do marzeń o mężczyźnie który stanie na wysokości zadania a może być i piękny i bogaty? :) Spowolniałam, mężczyzna dobry mądry i kochający to jest to czym ja się zadowalam a pieniądze - jako bardzo miły dodatek. :))
    Serdecznie pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń