czwartek, 21 lutego 2013

Nie ma tego złego

Poprzedni tydzień miałam wręcz fatalny. Tak to już czasami bywa że jak się coś zacznie pieprzyć to się pieprzy i nie wiadomo kiedy przestanie.
Najpierw bolała mnie głowa przez kilka dni, potem zgubiłam Ajfona. Potem miałam coś w rodzaju grypy, a w międzyczasie wyprałam sobie w pralce kluczyk do mojego nowego samochodu. Nie wiem czego mi było bardziej szkoda - fona czy kluczyka. Bez telefonu jak bez ręki w dzisiejszych czasach, ani człowiek nie zadzwoni, ani nie wyśle smsa, ani nie sprawdzi poczty na bieżąco, ani zdjęcia nie zrobi jak się coś fajnego zdarzy. Kluczyk mam zapasowy, więc jakby trochę mniejsze zło.
Na dodatek o coś nam poszło z mężem i wkurzona jestem na niego strasznie już jakiś czas, nawet świętowanie rocznicy odłożyliśmy z tego powodu.
Ale... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, jak mówi stare przysłowie babci i dziadka. Kluczyk rozebrałam wysuszyłam suszarką, potem na kaloryferze, potem włożyłam do słoika z ryżem, według zaleceń internautów. Bo to taki raczej pilot do otwierania jest bardziej niż standardowy klucz, więc ryż miał wyciągnąć resztki wilgoci. Po dwóch dniach sprawdziłam, działa! Nawet bateria działa! Cud jakiś, albo takie dobre kluczyki do samochodów teraz robią.
Na chłopa się nadal dąsam, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie, na ten moment to mam go ochotę siekierą ukatrupić, oczywiście nie mam siekiery, ale ochotę mam. Hormony jakieś czy co?
No i najważniejsze teraz - ha! Mam swój fon z powrotem. Nie, nie ten zgubiony, tamten to się zapodział bezpowrotnie i nie wróci. Mam nowy,  śliczniusieńki, z piękną dizajnerską obudową, która po jednym dniu użytkowania jest już porysowana jak cholera (co to za badziewia teraz produkują!) zgrabny i leciutki Ajfon 5! Wiecie już czemu się zbytnio nie przejmowałam zgubą? Bo telefon mam najlepszy na świecie - służbowy. No i jak się zgubi to trzeba dać pracownikowi nowy. Teraz tak sobie chojrakuję, ale wstydu się najadłam bardzo, bom zwykła szanować rzeczy, szczególnie ładne, szczególnie cudze. Ostatni i jedyny chyba raz gdy coś zgubiłam to były pieniądze w latach osiemdziesiątych, jeszcze w podstawówce. Od tej pory strzegę bardzo wszystkiego i wszystkich. A tu masz! Stara baba i telefon zgubiła! Ale jak mówią - nie ma tego złego...

5 komentarzy:

  1. To Ci się nazbierało przypadków w jeden tydzień...
    Ale chyba już koniec ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadków nie aż tak wiele, ale codziennie coś. Raz do roku mam taki tydzień. Dobrze że już za mną.

      Usuń
  2. Rany, zgubiłaś Iphona?? Koszmar!! Współczuję i nawet nie chcę sobie wyobrażać. Tak go lubię! :) No i nie jest służbowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim u nas w pracy zakupili Iphony to miałam swojego prywatnego. I Samsunga służbowego. Z dwoma telefonami chodziłam jak ta głupia. Jakieś trzy lata temu dostałam pierwszego Iphona z pracy - nielimitowane rozmowy i teksty, to po co miałam mieć dwa?

      Usuń
  3. Się najpierw zastanawiałam czy masz nowego kota o imieniu Ajfon?... Przegapiłam?:D... :). Zacofana jestem... Dobrze, że teraz jest już nowy tydzień i będzie SUPER!!!.

    OdpowiedzUsuń