niedziela, 1 stycznia 2012

Jak zwykle po Sylwestrze

Pierwszy dzień Nowego Roku jakoś powoli mija, powstawali o jedenastej albo nawet po, córka wróciła z baletów około południa baaardzo głodna (kac gigant) po czym udała się na spoczynek, chłopcy obdzwaniają rodzinę bo przecież w Nowy Rok baba nie może chodzić, ani nawet dzwonić do czyjegoś domu, do nas jeszcze nikt nie zadzwonił, czyli wszystko w normie.
Na obiad była kaczka która albo mi nie wyszła albo była za stara, ale chyba raczej to drugie albo przynajmniej mam na co zwalić. Kot zjadł kawałek. Teraz śpi, bo przez cały dzień musiał gapić się na wszystko co robiliśmy, szczególnie podczas przygotowywania kaczki. No to się zmęczył.
Dopijam ostatniego drinka z resztek alkoholu który został po całym tym świąteczno-sylwestrowym rozgardiaszu, biedny mąż jeszcze nie wie że będzie musiał wypić ze mną ostatnie wino które ocalało, różowe deserowe więc nikt nie miał ochoty. Ale dzisiaj cały alkohol ma zniknąć z domu bo od jutra zaczynam swoje noworoczne postanowienie - schudnąć 5 kilogramów, czyli 3 które nabyłam przez święta, norma jak zwykle, plus dwa które zawsze chciałam zrzucić ale nie wystarczyło mi chęcie, czasu lub woli. A raczej - dwa kilo to ten wentyl bezpieczeństwa, kilo w jedną kilo w drugą stronę, a i tak się dobrze wygląda. Nie wiem jeszcze jak bo na dietę Dukana średnio mam ochotę, chyba po prostu zrobię sobie jakąs jej modyfikację. Pięć kilo to nie czternaście do cholery. Niemniej jednak każda dieta wiąże się dla mnie z zerowym spożyciem alkoholu więc muszę wszystko spożyć dzisiaj, a samej to tak głupio więc mąż chcąc nie chcąc mi pomaga.
Jeszcze dwa dni wolnego, żyć nie umierać. Ale dwadzieścia dni w domu, nic nie robiąc, tylko gotując, próbując, smakując i delektując się tym co się ugotowało, upiekło, usmażyło, to stanowczo za dużo. Widać po obwodzie. Więc tęsknię za tobą moja praco, choć czasami mam cię dość. A na razie, idę otwierać ostatnią butelkę wina. Pijąc za Wasze zdrowie, życzę jeszcze raz SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz