piątek, 4 marca 2011

Córeczka

Jenny ma jedna corke, rozwiodla sie z mezem kilkanascie lat temu, ale nie wiedzie jej sie zle. Ma dobrze platna prace, duze wsparcie (finansowe) ze strony bylego meza, ladny dom, nowy samochod co dwa lata.
Zawsze pogodna, usmiechnieta i zadbana. W pracy zachowuje sie profesjonalnie i na wysokim poziomie, a prace ma odpowiedzialna. Nikt nie wie ze usmiech jest przylepiony a spokoj okupuje wrozdami zoladka i nieprzespanymi nocami.
Lucy skonczyla 18 lat w zeszlym roku. W prezencie dostala od ojca samochod - nowy, czerwony, sportowy, ubezpieczenie i podatki oplacone, zyc nie umierac. Dla Jenny nie byl to dobry pomysl, w koncu Lucy, absolwentka renomowanej prywatnej szkoly w Edynburgu, bardzo slabo zdala mature, nie dostala sie na studia, a wszystko przez jej lekcewazenie nauki i ciagla zabawe. Ale coz mogla zrobic, byly sie uparl, zreszta Lucy to jego jedyna corka wiec komu ma dawac? Od tego czasu Jenny nie moze zasnac kiedy corki nie ma w domu, lezy nocami nasluchujac czy nie nadjezdza samochod. Poczatkowo byl to strach, czy wroci, czy cos zlego sie nie stalo, jakis wypadek, dziewczyna mloda, niedoswiadczona... Teraz na dzwiek samochodu Jenny dostaje gesiej skorki a wszystkie jej zmysly sa w pogotowiu. Zdala sobie sprawe ze nienawidzi wlasnej corki...
Coz tu wiele opowiadac, odkad Lucy skonczyla 18 lat swiat stanal dla niej otworem a matka stala sie zbedna przeszkoda, ktorej nie mozna niestety usunac. Miala pieniadze, zarabiala na siebie stojac za kasa duzego sklepu z artykulami artystycznymi, poza tym ojciec co jakis czas sypnal troche. Kolezanki, imprezy, zabawa, zyc nie umierac. Tylko ta matka zrzedzaca zeby jej w domu pomoc, ze sama nie daje rady, zeby Lucy choc swoj pokoj posprzatala bo smierdzi. No i oczywiscie Lucy ma isc na studia bo nie po to tyle wysilku w pieniedzy wlozyli w jej edukacje zeby skonczyla na kasie w sklepie. Dla swietego spokoju zglosila sie Lucy na studia, na wymarzone - weterynarie, byly wolne miesca wiec ja przyjeli. Pomogla jej praktyka w rezerwacie w Kenii na ktora wyslali ja rodzice w ubieglym roku. Kocha zwierzeta i chcialaby z nimi pracowac. No wiec zaczela studia.
Jenny mowi ze nie wie kiedy sie to zaczelo. Jakos tak niepostrzezenie corka zaczela miec do niej pretensje o wszystko, o niedobry obiad, o to ze nie wyprane na czas, ze nie posprzatane, a przede wszystkim ze matka sie wtraca do jej zycia a to jej zycie i niech spierdala. I tak z biegiem czasu Lucy zaczela dodawac coraz wiecej epitetow i wyzwisk, ktorych tu nie bede zamieszczac bo ogolnie nie przeklinam ale generalnie to co matka moze uslyszec od corki nie miesci sie w zadnych granicach, ani przyzwoitosci, ani dobrego smaku, ani nawet tolerancji. Ex-maz probowal pomagac, probowal rozmawiac z corka, ale w koncu tez nie wytrzymal i slyszac w jaki sposob Lucy odniosla sie do matki, po prostu odpalil jej w pysk. Na to ona ze jak on smie, ze kim on sobie mysli ze jest i ze dzwoni na policje. Na to on ze prosze bardzo, zadzwon, przekonasz sie co znacza twoje slowa. Nie zadzwonila ale do ojca sie nie odzywa. Pewnie dopoki jej pieniedzy zabraknie.
Lucy wlasnie odebrala ostateczne ostrzezenie z uczelni ze jak sie nie zmieni jej stosunek do studiow to zostanie wykreslona. Bo Lucy na zajecia nie chodzi od jakiegos czasu. Bo nie moze wstac, bo boli glowa, bo zaspala, bo sie zdenerwowala. Bo Lucy musi szykowac sie caly dzien na wieczorna impreze i na studia nie ma czasu.
Jenny nie wytrzymala pewnego razu i posprzatala jej pokoj. Nie mogla zniesc fetoru przedostajacego sie przez drzwi. Takiej awantury nie przezyla jeszcze nigdy. Tylu upokorzen i wyzwisk, trzaskania drzwiami i grozb. Nie moze znalezc odpowiedzi dlaczego. Dlaczego jej wlasna corka ja tak traktuje, co zle zrobila, gdzie popelnila blad? Wie tylko ze jest szczesliwa kiedy Lucy nie ma w domu i zamiera kiedy nadjezdza samochod. Wie ze nienawidzi wlasnej corki.
Tak, Jenny to pogodna, spokojna i opanowana osoba. "Nie martw sie Jenny, za kilka lat wszystko sie uspokoi, Lucy zmadrzeje i wszystko wroci do normy".
- "Za kilka lat bede martwa" - odpowiada Jenny z usmiechem.
Czy poznajesz wlasna historie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz