Wstaliśmy około dziewiątej piętnaście, bo po co wcześniej. To znaczy Chłop wstał o siódmej nakarmić koty, ale potem wrócił do łóżka i sobie dosypialiśmy. A potem piliśmy kawę i się zrobiła jedenasta i trzeba było nastawiać obiad. Nie wiem po co, bo prawie ałe żarcie, które nagotowałam na Wigilię, zostało w lodówce. Ale tradycji musi się stać zadość.
Więc najpierw wstawiłam do piekarnika pieczeń z pięciu ptaków (zabijcie mnie, nie wiem jakich, kurczakna pewno i kaczka), potem obraliśmy warzywa, czyli ziemniaki, marchewkę i brukiew, a ponadto brukselkę. I tak, gdy przyszło już do jedzenia o czternastej trzydzieści, na stole było co następuje:
- Pieczeń z pięciu ptaków z nadzieniem
- Ziemniaki pieczone, nasmarowane kaczym smalcem i ziołami
- Pieczona marchewka
- Pieczona brukiew (takie białe coś co wygląda jak pietruszka a smakuje jak połączenie marchewki z rzepą)
- Brukselka zasmażana z pieczonymi kasztanami i boczkiem
- Czerwona kapusta zasmażana na słodko-kwaśno
- Gravy, czyli rzadki sos pieczeniowy, pyyyyyszny
Zapijaliśmy to szystko butelką prosecco, a potem zajadaliśmy sernikiem i makowcem. Wypilimy całą butelkę tego prosecco, potem rozmawialiśmy z rodzinami, potem rozpakowaliśmy prezenty, potem zjedliśmy rybę z warzywami z wigilii, a teraz siedzimy, oglądamy telewizor i pijemy wino.
Do jutra :-)
Boszszsz... co za rozpusta!
OdpowiedzUsuńE tam, człowiek się zaraz głodny robi po takim jedzeniu :-)
UsuńOoooo 😳
OdpowiedzUsuńHe he he :-)
UsuńJak dobrze ze wrocilas - uwielbiam Ciebie czytac!
OdpowiedzUsuńJak miło, cieszę się i dziękuję, chociaż jesteś Anonimowy(a)
UsuńOjej - to teraz się toczycie zamiast chodzić?:-DDD
OdpowiedzUsuńJeszcze nie, ale w poniedziałek będziemy :-)
UsuńPasternak! brukiew to swede/turnip, choc i one sie roznia.
OdpowiedzUsuńu nas bylo strasznie duzo jarzyn, kurczak z....rotisserie na barbekjucie na zewnatrz, bo zawsze wychodzi swietny i nie zabiera miejsca w piekarniku. NIe bylo u Was pigs in blankets? Nadziwki? Sausagemeat? Zurawina? Mnie by zamordowali zywcem, jakbym nie podala. Ja juz od posniadania popijalam mimose czyli sok pomaranczowy z prosecco - inni pili elegancko z kieliszkow, ja z wielkiej szklanki. Co mi beda dolewac i dolewac? Merry Boxing Day! P.S. Dobry gravy z uzyciem sokow miesnych jest pyyyyyszny, moje dziecko ma sosjerke wielkosci przemyslowej - chyba najwieksza z mozliwych kupili, caly sos poszedl!!
Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! No przecież że zrobiłam cały garnek cranberries, czyli zurawiny, bez tego to ja sie nie obejde. Ale te pigs in blankets i inne meaty to my raczej nie. Ptactwo było pod boczkiem, czyli też jakby blanket, co nie? ;-)
UsuńNo wlasciwie moze byc, ale nadziwki nie i sausagemeat nie? Za te braki mnie dalej by zastrzelili i pocwiartowali. Dzis z roznych resztek byla swietna zupka.
UsuńU mnie na talerzu najwiecej jest wlasnie zurawiny. Jak masz w sloiku to poczeka na lepsze czasy, ja przywiozlam 3 spoje, nie sloiki, tez zostalo, bedzie do oscypka jak kiedys pojade i kiedys kupie prawdxiwy.
Miłego leniuchowania poświątecznego ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, uskuteczniamy.
UsuńJednym słowem tradycji rozpusty jedzeniowej i pitnej w święta stało się zadość!
OdpowiedzUsuńNa zdrowie :)))
Czy ja wiem, nie jemy cały czas tylko w normalnych porach posiłków, z lekką przerwą na przekąski czyli czekoladki :-)
Usuń