piątek, 25 grudnia 2020

Tak zwany Pierwszy Dzień Świąt czyli Christmas Day

 Wstaliśmy około dziewiątej piętnaście, bo po co wcześniej. To znaczy Chłop wstał o siódmej nakarmić koty, ale potem wrócił do łóżka i sobie dosypialiśmy. A potem piliśmy kawę i się zrobiła jedenasta i trzeba było nastawiać obiad. Nie wiem po co, bo prawie ałe żarcie, które nagotowałam na Wigilię, zostało w lodówce. Ale tradycji musi się stać zadość. 

Więc najpierw wstawiłam do piekarnika pieczeń z pięciu ptaków (zabijcie mnie, nie wiem jakich, kurczakna pewno i kaczka), potem obraliśmy warzywa, czyli ziemniaki, marchewkę i brukiew, a ponadto brukselkę. I tak, gdy przyszło już do jedzenia o czternastej trzydzieści, na stole było co następuje:

- Pieczeń z pięciu ptaków z nadzieniem

- Ziemniaki pieczone, nasmarowane kaczym smalcem i ziołami

- Pieczona marchewka

- Pieczona brukiew (takie białe coś co wygląda jak pietruszka a smakuje jak połączenie marchewki z rzepą)

- Brukselka zasmażana z pieczonymi kasztanami i boczkiem

- Czerwona kapusta zasmażana na słodko-kwaśno

- Gravy, czyli rzadki sos pieczeniowy, pyyyyyszny

Zapijaliśmy to szystko butelką prosecco, a potem zajadaliśmy sernikiem i makowcem. Wypilimy całą butelkę tego prosecco, potem rozmawialiśmy z rodzinami, potem rozpakowaliśmy prezenty, potem zjedliśmy rybę z warzywami z wigilii, a teraz siedzimy, oglądamy telewizor i pijemy wino. 

Do jutra :-)

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. E tam, człowiek się zaraz głodny robi po takim jedzeniu :-)

      Usuń
  2. Jak dobrze ze wrocilas - uwielbiam Ciebie czytac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło, cieszę się i dziękuję, chociaż jesteś Anonimowy(a)

      Usuń
  3. Ojej - to teraz się toczycie zamiast chodzić?:-DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale w poniedziałek będziemy :-)

      Usuń
  4. Pasternak! brukiew to swede/turnip, choc i one sie roznia.
    u nas bylo strasznie duzo jarzyn, kurczak z....rotisserie na barbekjucie na zewnatrz, bo zawsze wychodzi swietny i nie zabiera miejsca w piekarniku. NIe bylo u Was pigs in blankets? Nadziwki? Sausagemeat? Zurawina? Mnie by zamordowali zywcem, jakbym nie podala. Ja juz od posniadania popijalam mimose czyli sok pomaranczowy z prosecco - inni pili elegancko z kieliszkow, ja z wielkiej szklanki. Co mi beda dolewac i dolewac? Merry Boxing Day! P.S. Dobry gravy z uzyciem sokow miesnych jest pyyyyyszny, moje dziecko ma sosjerke wielkosci przemyslowej - chyba najwieksza z mozliwych kupili, caly sos poszedl!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że o czymś zapomniałam! No przecież że zrobiłam cały garnek cranberries, czyli zurawiny, bez tego to ja sie nie obejde. Ale te pigs in blankets i inne meaty to my raczej nie. Ptactwo było pod boczkiem, czyli też jakby blanket, co nie? ;-)

      Usuń
    2. No wlasciwie moze byc, ale nadziwki nie i sausagemeat nie? Za te braki mnie dalej by zastrzelili i pocwiartowali. Dzis z roznych resztek byla swietna zupka.

      U mnie na talerzu najwiecej jest wlasnie zurawiny. Jak masz w sloiku to poczeka na lepsze czasy, ja przywiozlam 3 spoje, nie sloiki, tez zostalo, bedzie do oscypka jak kiedys pojade i kiedys kupie prawdxiwy.

      Usuń
  5. Miłego leniuchowania poświątecznego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jednym słowem tradycji rozpusty jedzeniowej i pitnej w święta stało się zadość!
    Na zdrowie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, nie jemy cały czas tylko w normalnych porach posiłków, z lekką przerwą na przekąski czyli czekoladki :-)

      Usuń