sobota, 12 października 2019

Fokus na środkowy palec

Na butach się nie kończy. W szale odstresowania postanowiłam sobie już nigdy nie robić paznokci żelowych czy hybrydowych, znaczy żadnych takich co to się lakier przykleja i trzeba go dłutem odłupywać. Paznokcie same mi w tej decyzji pomogły, stając się ostatnio jakby twardsze i zdrowsze, być może dzięki temu, że codziennie piję herbatę ze skrzypu polnego, zastanawiam się już czy świeży tak samo działa jak suszony, bo tego cholerstwa tyle u nas rośnie za płotem, że narobiłabym sobie zapasu na dwa lata, jakbym chciała. No i codziennie wspomagam się dawką witaminy D w spraju, bo tabletki mi stają w gardle. No to jak te paznokcie się poprawiły to nie zamierzam ich znowu maltretować, zwykły lakier wystarczy. Mam ci ja tego cholerstwa pod dostatkiem, ale wszystko to badziewie jakieś tanie, bo nie uważałam za stosowne wydawać kasy na lakiery do paznokci, jak je i tak maluję od święta, a ostatnio wcale. No to takie tanie, jakie zachwalane by nie były, to na moich paznokciach trzymają się może jeden dzień, może dwa ale to tylko wtedy jak nic nie robię. No to pomyślałam, że jak kupię takie trochę droższe to może się potrzymają dłużej. Poszłam więc do Bootsa i zakupiłam. Akurat mieli Essie w promocje 3 w cenie 2, więc wzięłam trzy kolorowe lakiery plus trzy wspomagacze - base coat (podkład), top coat (nie wiem jak to jest po polsku, taka warstwa wierzchnia) i dwa w jednym, czyli base i top. W dodatku dostałam szminkę za darmo. Jednym rzutem zakupiłam również dwie farby do włosów, bo były w promocji i jednorożcowe mydło do rąk. Tadam!


A potem, na szybko, bez piłowania, manikiurowania i bez żadnego podkładu maźnęłam sobie tymi lakierami paznokietki jak na zdjęciu poniżej, profesjonalnie zamalowując gdzieniegdzie skórki. Powiem szczerze, że niebieskim jestem zachwycona. Pasuje idealnie do mojej nowej sukienki.


Jest późno. Jest źle. Ale zdażyłam na drugi z dziesięciu :-)
Do jutra!


10 komentarzy:

  1. Nigdy w zyciu nie mialam paznokci zelowych, bo slyszalam, ze straszliwie niszcza te naturalne. Rzadko tez lakieruje, najczesciej nosze krotko obciete. A kiedy juz maluje od wielkiego swieta, to wole lakiery perlowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja perłowych nie lubię, bo mam trochę krzywe paznokcie i brzydko się sświatło na takich perłowych załamuje. A w ogóle nie maluję za często. W zasadzie to tylko na wakacje.

      Usuń
  2. Mam z paznokciami to samo, ZADEN lakier nigdy sie ich nie trzymal, nawet z podkladem i utwardzaczem (top coat). Nawet jesli od wielkiego dzwonu, np. wesela, zrobilam sobie manicure w sobote rano przed impreza, to na poprawinach juz mialam odpryski. Dzialo sie tak zawsze i z kazdym lakierem niezaleznie od jego ceny, nawet jesli manicure robila profesjonalistka. Calkowicie wiec z tego zrezygnowalam i cala moja dbalosc o paznokcie ogranicza sie do opilowania na krotko ;) dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. faktycznie F you finger najlepiej sie prezentuje

    OdpowiedzUsuń
  4. niebieski i turkusowy - moje ulubione!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pacz, takei same gusta mamy. Nie lubie czerwonego.

      Usuń
  5. Nie wiem, co to znaczy chodzić bez lakieru na paznokciach. Przez długi czas nosiłam taki granat, ale znów wróciłam do białego z błękitnym pobłyskiem, no i oczywiście dodatkowo jakieś mazania na tym białym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszcze, pewnie masz piekne paznokcie. Moje to takie popierdulki, slabe i lamliwe.

      Usuń