czwartek, 10 listopada 2016

Trochę o dniu wczorajszym bo mnie tąpło

Nie będzie o wyborach w Ameryce. O tym było wczoraj. Tak się jakoś bowiem zdarzyło że te daty się pokryły i nic z tym nie zrobię, zapomnieć trzeba i czekać dalej.
Otóż, znaleźliśmy domek, może nie wymarzony bo brakowało mu małe co nieco, ale spośród wszystkich opcji  najbliższy ideału. I wczoraj był właśnie dzień ostateczny na otwieranie ofert. Bo tak się to tutaj odbywa. Ludzie składają oferty do agencji i o godzinie zero są one otwierane i sprzedający decyduje którą ofertę przyjmie. Można też inaczej kupić dom, ale ten był sprzedawany właśnie tak. No i naszej oferty nie przyjęto. Szkoda, bo już się w nim widziałam. Szkoda, bo był w zasięgu i w najłatwiejszej dla nas opcji. Szkoda bo był to naprawdę ładny i świetnie położony dom. I odpicowany na tip top, nic w nim nie trzeba było robić. No ale cóż, komuś zależało bardziej.
Przybiło mnie to wczoraj lekko. Ale ja nie z takich co się poddają. Po powrocie do domu więc nalałam sobie kieliszek naleweczki i zasiadłam nad kartką papieru z analizą SWAT.
Od razu świat wydał się lepszy, a tamten dom trochę mniej idealny i w ogóle, przecież jest tyle innych możliwości. Poszukiwanie domu pozostaje priorytetem, moim celem było znalezienie najlepszego wyjścia w tak zwanym międzyczasie. Bo wiadomo, czas to pieniądz. Międzyczas także.
Wybrałam trzy scenariusze do analizy. Pierwszy - nie robić nic, żyć jak do tej pory. Drugi - ja się przeprowadzam. Trzeci - on się przeprowadza. Każdy scenariusz został poddany dokładnej analizie zysków i strat, możliwości i zagrożeń. Oprócz aspektów logistycznych i egzystencjalnych, bardzo ważnym elementem okazał się aspekt finansowy.
Chłop był zachwycony gdy wrócił z pracy. Po kolacji przystąpiliśmy do wspólnej analizy mojej analizy. I tu się okazało jak różni się mózg kobiecy od chłopskiego. Za cholerę nie mógł pojąć moich obliczeń zysków i strat z utrzymania domu. A ja za cholerę nie mogłam zrozumieć jego toku rozumowania. Tłumaczyłam, i tłumaczyłam, na różne sposoby, on też tłumaczył i nic. W końcu postanowił pokazać mi to łopatologicznie.
Przyniosłam szklane kulki i dwa talerzyki. Każda kulka reprezentowała dwadzieścia funtów, które to rozdzieliliśmy na poszczególne talerzyki, jeden mój, drugi jego. Przekładał i przekładał, zgodnie ze swoim chłopskim rozumem,  i jakkolwiek by nie przełożył, suma wychodziła mu taka sama jak moja na papierze. Dla pewności poprzekładałam i ja. Rezultat - taki sam. Widziałam jak mu się twarz zmienia od zdziwienia w niedowierzanie, jak mu mózg paruje od wysiłku, starał się za wszelką cenę zrozumieć dlaczego w jego głowie mu nie wychodzi. I nagle tadam! Olśniło mnie.
Ja wsadzałam wszystko do jednego worka, wyciągałam wydatki ze wspólnego worka i to co zostało, w tym wspólnym worku pozostało jako wspólne oszczędności.
On wyciągał wydatki tylko ze swojego worka. Oszczędności zostają w moim. Cudowny ten mój Chłop, co nie?



19 komentarzy:

  1. Wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze? Że o tym wszystkim ROZMAWIACIE. Rezultat jaki by nie był - dacie radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy, damy. Tylko musi się wszystko zgadzać, jedynym kompromisem może być cena.

      Usuń
  2. Mimo tej porażki, że wasza oferta odrzucona, szukanie domu musi byc przyjemnym zajęciem. Nowe, zmiana, chęci... I tego ci życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to się wydaje z daleka. W rzeczywistości jest to żmudne, czasochłonne i wyczerpujące zajęcie. W zeszłą sobotę pękłam po oglądaniu domów, na które mnie nie stać i płakałam cały wieczór. Taki urok.

      Usuń
  3. Musisz uzbroic sie w bezgraniczne poklady cierpliwosci i sil. Szukanie domu to nielatwe i meczace zajecie, ale tym wieksza satysfakcja, kiedy znajdzie sie ten wymarzony i bedzie mozna zaczac w nim nowe zycie.
    Bede Ci bardzo kibicowala! Nie zalamuj sie zatem, to na pewno nie byl jeszcze "TEN" dom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki. To jest naprawde stresujace przedsiewziecie. Nawet chlop mi juz zaczyna wymiekac. Ale postanowilam twardo ze JA kupuje nowy dom i zaczynam nowe zycie, z chlopem czy bez chlopa. Wiec jak chce ze mna byc to dom ma byc odpowiedni, w przeciwnym razie znajde cos tylko dla siebie i kotow.

      Usuń
  4. Chyba kazdemu marzy się domek. Echhhh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio uznalam ze jednak rozbestwiona jestem. Od dwudziestu jeden lat bowiem nie mialam lozka mniejszego niz dwumetrowe. No to to sie musi gdzies pomiescic :-)

      Usuń
  5. Chyba kazdemu marzy się domek. Echhhh.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ważne, zeście sie dogadali wk oncu i spokojnie sobie ywlzyli toki rozumowanie bez darcia ryja..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drzec ryja to dre, bo mnie potem gardlo boli, ale nieraz to bym rozszarpala golymi recami :-)

      Usuń
  7. Też wam życzę powodzenia,aczkolwiek ja nie chciałabym posiadać czegoś,co realnie rzecz biorąc,było poza zasięgiem moich możliwości.
    Nie chciałabym stać się więźniem decyzji,ktorej konsekwencje musialabym ponosić do końca życia.A często gęsto jeszcze na zawsze uziemić dzieci..
    Przepraszam za ten głos rozsądku,ale tak myślę o kredycie.Dlatego nie mam wypasionej wilii z ogrodem:)))
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, ja nie mieszkam w Polsce a tutaj zakup czegokolwiek bez kredytu to wielka rzadkosc. Taka koniunktura i koniec. O wiele taniej jest kupic na kredyt niz wypozyczac. A na odkladanie jestem po prostu za stara.
      Nie zupelnie rozumiem argument z uziemianiem dzieci. Co dzieci maja do mojej posiadlosci?

      Usuń
  8. A myślisz,ze w Polsce wszystkim tak świetnie się powodzi,że nikt nie żyje na kredyt??? Właśnie problem wielu ludzi na całym świecie chyba polega na tym,że jeśli mają w miarę dobrą pracę,przyzwoite zarobki - często tracą czujność,bardzo chętnie biorą kredyty.Jakiś rodzaj brawury ,sklonność do ryzyka ,chęć pokazania rodzinie swojego "bogactwa" sprawia,że ludzie wiążą się niebezpiecznymi umowami do końca życia.Nie biorą pod uwagę,że coś może pójść nie po ich myśli - że po drodze może zdarzyc się wypadek,choroba,utrata pracy,rozwód.Młodzi nie mają doświadczenia,w domu nie nauczono ich planowania finansowego,ale starszym się dziwię..,że nie mają świadomości,jak wahania na rynkach finansowych i nieruchmości mają wpływ na stan naszych portfeli. Wystarczy,że dom,ktory kupiliśmy na kredyt straci 30% na wartości - nie mamy wtedy szansy go sprzedać i spłacić kredyt.Stajemy się ubezwłasnowolnieni na zawsze.
    Co do dzieci - ja wolałabym zostawić dzieciom jakiś majątek niż długi do spłacenia(w calej Unii spadkobiercy spłacają do wysokości spadku).
    Broń Boże,nie odnoś tych moich wywodów do siebie,ja chcialam tylko powiedzieć,że czasem złudzenia sporo kosztują,zaś realne spojrzenie na sytuację,choć nie vwywołuje euforii,nie spełnia marzeń o życiu " na wysokim poziomie", pozwala spokojnie i bezpiecznie stapać po ziemi.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Aniu, gdyby wszyscy mysleli w ten sposob to jeszcze bysmy po drzewach skakali. Niestety swiat zbudowany jest na ryzyku, kto nie ryzykuje ten nie ma. To straszne ze to co u nas jest normalne (praca, dom z ogrodem, samochod), w Polce to ciagle jeszcze przejaw bogactwa i luksusu. W takim razie wszystkie te bezrobotne rodziny w UK, ktore maja domy socjalne z ogrodem (bo maja!) za ktore nie placa bo zyja z zasilkow, to sa bogaci ludzie zyjacy w niebywalych luksusach! :-)))
      Nie zgadzam sie z tym co powiedzialas, ale masz prawo tak myslec.

      Usuń
  9. Człowiek wierzy w to, w co chce wierzyć.Szuka potwierdzenia dla swoich teorii,przyjmuje do wiadomości jedynie optymistyczne scenariusze.
    Ale cudownie,że "u was" tak wspaniale się wszystkim wiedzie:)))
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Ty nie jestes człowiekiem? Wybacz sarkazm, ale z Twoich wypowiedzi pesymizm jedynie przebija. Nie powiedziałam nigdzie ze u nas wspaniałe sie wszystkim wiedzie. Raczej odwrotnie, tylko to co u nas nazywa sie życiem od pierwszego do pierwszego Ty nazywasz dobrobytem. Absurd jakiś.

      Usuń
    2. to co Ty uważasz za słuszne to jest tylko Twoja opinia, każdy ma swoją.

      Usuń
  10. Przeczytaj może jeszcze raz wszystko uważnie:)I sprobuj nie oceniać - brak człowieczeństa i jednoczesny pesymizm??:)))
    I nie uderzaj w histeryczne tony - ja nie odnoszę się do nikogo
    ad personam, ot,trochę refleksji natury ogolnej.
    pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń