A tak a propos, mój dziadek miał na imię Walenty. No to jak sentymentów mieć nie mam? ;-)
A co było w weekend? Kolacja we francuskiej restauracji była p-rze-py-szna. Starający się naprawdę się postarał żeby mu gąły na wierzch nie wylazły jak zobaczył rachunek ale przełknął z godnością i rzekł że "raz do roku się człowiekowi należy taka przyjemność", w nagrodę dostał romantyczny spacer do portu i lekko mniej romantycznie został przepędzony przez góry następnego dnia bo romanse romansami a formę trzymać należy. Z powodu tego wypadu w góreczki troszke mnie dzisiaj bolą łydeczki, ale dam radę bo jestem twardym gadem... Się mi na wierszyki zebrało.
Pozdrawiam poniedziałkowo - sennie i zdrowo :-)
Oj, Iwonko, no to "zazdraszczam", jak mowi moja siostra. Tobie kolacji w miłym towarzystwie, nie Starajacemu się rachunku:-) A łydeczki przestaną bolęć, wspomnienia pozostaną na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam poniedziałkowo, mam nadzieję, ze nic takiego się dzis nie wydarzy, co wpłynie na reszte tygodnia:-)
Raczej nie przewiduje zadnych wydarzen. Ide po pracy spac. Co bede licho kusic...
UsuńIwona, czyzbys sie zakochala, ze tak cwierkasz do rymu? :***
OdpowiedzUsuńLubie sobie tak od czasu do czasu porymowac :-) Jezeli to sie nazywa zakochaniem to owszem, wyglada na to ze jestem hihihi! ♥
UsuńI dobrze! Co se bedziesz zalowac... :)))
UsuńWszystko w najlepszym porządku jak widzę :)
OdpowiedzUsuńOoooo... No, niechby mnie tak starający po górkach przegonił, to już ja bym go przegoniła! Gdzie pieprz rośnie!!!
OdpowiedzUsuńNo wlasnie w tym ambaras, ze to ja jego a nie on mnie he he he :-)
UsuńTo nie ma żadnego znaczenia. Gdybym to ja była nim, a Ty Tobą, to pogoniłabym Cię w cholerę! :))
UsuńA bo Ty lazic nie lubisz. A on mowi ze lubi choc nie tak daleko. Ale co mial biedak zrobic? Zawrocic???? :-)))))
UsuńJak to nie lubię?! Lubię i to jak sto choler! Mogę się szlajać do nieprzytomności, jeno jak cywilizowany człekokształtny - po równym i nie pod górę! Wystarczy mi 46 schodów w domu!!!
UsuńTak trzymaj :).
OdpowiedzUsuń