środa, 29 listopada 2017

Jezu jak się cieszę

Dzisiaj zostałam oficjalnie zdiagnozowana z kolejną przypadłością. Mam otóż... astmę. Oczywiście niespecyficzną, jak wszystko u mnie. Na pierwszy rzut oka bowiem wszystko wydaje się cudownie, pojemność płuc i spirometria powyżej normy dla kobiet w moim wieku, ale to normalne jak się aktywnie uprawia jakiś sport, a ja że tak powiem, sport uprawiam nie tylko na fotelu przed telewizorem :-) Długo by gadać, w każdym razie, od dzisiaj oficjalnie mam astmę. Zostałam więc wciągnięta na listę astmatyków i zapoznana z programem samo-kontroli astmy. Najważniejszym elementem programu są wspomagacze medyczne. Już kilka tygodni temu dostałam taki brązowy inhalatorek:


Tak zwany preventer. Żeby zapobiegać znaczy. Stosuję go dwa razy dziennie i tak mam go stosować przez czas nieokreślony. Dodatkowo dostałam receptę na inhalator niebieski, czyli reliever, znaczy żeby sobie ulżyć w potrzebie. Odbiorę go sobie za kilka dni w aptece. 
W ramach programu dostałam także takie cuś:


To jest peak flow meter, czyli po polsku pikflometr, który bada natężenie przepływu powietrza, w który mam sobie dmuchać żeby monitorować zmiany. 


W specjalnej książeczce mam wypisane wszystkie zalecenia medyczne z numerami telefonów w razie różnych okoliczności i informacje na temat kontrolowania astmy. Czyli co powinno mnie zaniepokoić, jakie mogę zauważyć nieprawidłowości i jak im zaradzić. Będę zapraszana na rutynową kontrolę raz na rok, w miesiącu moich urodzin, ale gdyby coś przestało działać w ciągu tego roku to mam się zgłosić do przychodni, wtedy zadecydują co zmienić. Dodatkowo, jako astmatykowi, przysługuje mi darmowa szczepionka przeciw grypie, którą dostałam od razu, w czasie wizyty w gabinecie. Oczywiście, po uprzednio wyrażonej zgodzie, nikt mi na siłę ręki nie wykręcał i nie przytrzymywał :-)

Jezu, jak się cieszę...
- że mam możliwość przespania całej nocy spokojnie
- że przestałam chrapać jak śpię 
- że nie budzi mnie kaszel
- że mniej sapię i świszczę
- że nie dostanę grypy, a jak dostanę to nie będę musiała się z nią męczyć przez trzy tygodnie, a potem następne dwa
- że nie będzie mnie zatykać na boisku, a jak mnie zatka to sobie wdechnę z niebieskiego i przejdzie
- że będę mogła normalnie biegać, a jak mnie zatka to patrz wyżej
- że może będę sobie lepiej radzić z pogodą
- że to jednak nie hipochondria...

Pozdrawia nie do końca jeszcze posypana Iwona 
:-)





14 komentarzy:

  1. Cieszę się że masz taką obstawę medyczną. Moja córka astmatyczka, z celiakią i Hashimoto została pozostawiona sama sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sama sobie? To sama sobie te choroby zdiagnozowała?

      Usuń
  2. Ja tez (podobno, jak twierdzi moj slubny, bo damy przeciez nie robia takich rzeczy)chrapie, a astmy nie mam. A moze mam i nic o tym nie wiem? No bo oddech tez mam krotki, ale zawsze mi sie wydawalo, ze to od fajek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo nie wszyscy co majo astme to chrapio :-) A oddech krotki masz od fajek, bo nie jest to wyznacznik astmy. Rzuc palenie to Ci sie unormuje... za jakies dwadziescia lat, he he he.

      Usuń
    2. Juz sie nie oplaca, tak dlugo nie przezyje.

      Usuń
    3. Dlatego zrobilam "he he he" :-D
      Ja jakbym palila to tez bym nie rzucala. A jak sie moja mama wkurza na ojca, ze popala ukradkiem (bo sie przy niej boi), to ja na to, ze niech se czlowiek popali, niech ma cos z tego zycia.

      Usuń
  3. To pewnie jesteś bardzo zadowolona,że już wiesz o co chodzi i co można z tym zrobić...Od razu lżej na duszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z tym jednym tak. Ale sie posypalam po calosci, jeszcze pare rzeczy trzeba zdiagnozowac i naprawic. A potem bedezie git i bede zyla do samej smierci :-)

      Usuń
  4. Ej, wymień może, czego jeszcze nie masz - będzie szybciej :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam seksomii, hipertrychozy, porfirri, słoniowacizny i epidermodysplazji :-)))

      Usuń
  5. Bo to jest dla człowieka duża ulga, dowiedzieć się, co konkretnie mu jest. Skoro i tak ma dolegliwości, to bez sensu, żeby były niezdiagnozowane. Teraz masz już odpowiedni status i nie pozostaniesz bez (medycznej) opieki.

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja też się cieszę...bo dobra diagnoza to już połowa sukcesu!
    Dużo zdrówka!
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Iwonko, (nie)posypana.... Trzymaj się zdrowo i inhaluj, kiedy trzeba. Zdróweczka dużo dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń