piątek, 3 listopada 2017

Ułamek z podróży

Taki oto list skonstruowałam, zainspirowana tym wpisem.


Dzień dobry.

Długo zastanawiałam się, czy o tym do Państwa napisać, postanowiłam jednak, że zrobię to w trosce o przyszłych pasażerów.

W dniu 18 padziernika tego roku jechałam autobusem Państwa linii z Nysy do Zakopanego, odjazd z Nysy o godzinie 8.15. Kierowca otworzył luk bagażowy, po czym dał nam do zrozumienia, że mamy sobie sami zapakować bagaże. Owszem, być może pomoc pasażerom przy pakowaniu walizek do luku bagażowego nie należy do jego obowiązków, ale przyzwyczajona jestem do innych standardów, więc odrobinę się zdziwiłam, że kobieta musi sama zapakowac sobie swój bagaż. Przy wsiadaniu do pojazdu kierowca przywitał mnie słowem "Wsiadać!", jako że miałam już wykupiony bilet i nie musiałam płacić w autobusie. poczułam się potraktowana bardzo niemile. Uważam to za totalny brak szacunku do klienta, należałoby powiedzieć przynajmniej "dzień dobry".

W czasie jazdy kierowca wielokrotnie rozmawiał przez telefon komórkowy, co jest zabronione. Przez "wielokrotne" mam na myśli, że co najmniej raz na pół godziny albo ktoś do niego dzwonił, albo on oddzwaniał, nie mając żadnego zestawu słuchawkowego, po prostu trzymając telefon jedną ręką przy uchu, a prowadząc autobus drugą ręką, czym narażał siebie i wszystkich pasażerów na niebezpieczeństwo. 

Sposób odzywania się kierowcy do pasażerów uważam za skandaliczny, na przykład na pytanie, czy jedzie przez Oświęcim, odpowiedział "A gdzie mam jechać?" Wsiadać szybko!" Podczas dłuższego postoju w Bytomiu kierowca zbeształ jedną z pasażerek, za to, że ośmieliła się poprosić go o otwarcie luku bagażowego odrobinę za późno, ponieważ kobieta nie była zupełnie zorientowana w sytuacji i nie wiedziała, że to jej przystanek. Miała prawo nie wiedzieć, bo kierowca nie informował pasażerów o kolejnych przystankach, po prostu stawał i oznajmiał "Tyle i tyle przerwy". Wystarczyło dodać nazwę miasta, niestety kierowca nie dzielił się z nami tą informacją i pasażerownie musieli sami się domyślać gdzie są. W przypadku Bytomia było to tym bardziej skandaliczne, że autobus zatrzymał się na małej drodze dojazdowej poza stacją, bez żadnych oznaczeń, po czym kierowca nakazał pasażerom wyjście z autobusu i położył się spać. Rozumiem, że kierujący pojazdem ma prawo do drzemki w czasie tak długiego przewozu, niemniej jednak najpierw należało zadbać o dobro pasażerów, którzy płaca niemałe pieniądze za przejazd. Tymczasem wspomniana pasażerka została zrugana w bardzo obcesowy i niemiły sposób, mam nadzieję że ona również złożyła skargę na tego kierowcę. 

Jako wisienka na torcie niech posłuży fakt, że kierowca zabrał za darmo swego znajomego na jednej ze stacji w województwie Małopolskim i nawet zboczył z trasy, aby tego znajomego wysadzić bliżej jego domu. Dodam, że całą drogę głośno rozmawiali, pomimo, że kierowca wcześniej zgromił jednego z pasażerów za próbę zapytania go o coś w trakcie jazdy, bo "w czasie jazdy się nie rozmawia, tabliczka wisi". 

Podróż była długa i męcząca, ale byłaby znośna, gdyby nie wyjątkowa nieuprzejmość i arogancja kierowcy, przyznam szczerze, że dawno się z czymś takim nie spotkałam. Być może to jest standard w Państwa firmie, niemniej jednak uważam, że kierowcy powinni być w jakiś sposób przeszkoleni ze stosunków z klientem, a przynajmniej zorientowani w temacie uprzejmego traktowania pasażerów. To nie są zamierzchłe czasy, kiedy klienta traktowało się z góry. Jesteśmy w dwudziestym pierwszym wieku i na świecie obowiązują już inne standardy.

Mam nadzieję, że wobiec kierowcy zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje.

Z poważaniem 
--------------
Iwona A.


List został wysłany emailem na adres przewoźnika. Zobaczymy, czy w ogóle odpowiedzą. 
Od siebie tutaj dodam, że dobrze, że ten mój Chłop nie zna polskiego, bo by mi było jeszcze bardziej wstyd. I tak musiałam tłumaczyć, że kierowca wyjątkowo nieuprzejmy jest, bo nawet ktoś kto nie zna języka zorientował się, że coś nie jest jak powinno. 
To było moje preludium do następnego wpisu :-)

A na koniec, żeby nie było, bo mamy przecież piątek.


*****
Na cmentarzu odbywa się zebranie duchów z różnych epok :
- Kiedy ty umarłeś? - pyta się jeden drugiego.
- Ja za sanacji, spójrz jak dobrze wyglądam.
- A ty ?
- W czasie wojny. Zobacz jaki jestem chudy.
 Nagle patrzą idzie trzeci, chudy jak patyk, skóra i kości, podkrążone oczy, ledwie trzyma się na nogach.
- A ty kiedy umarłeś ?
- Odwalcie się ode mnie straszydła, ja z roboty wracam.



17 komentarzy:

  1. Ciekawe czy zareagują, pewnie uprzejmie odpiszą, ale ponieważ brak rąk do pracy w Polsce, to go i tak nie ukarzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam nie zalezy zeby nikogo karac, ale zeby moze przeszkolic, bo takiego chamskiego kierowcy to jeszcze nie spotkalam.

      Usuń
  2. Podejrzewam, że ten mail nie zrobi na nikim (niestety) większego wrażenia. Chociaż z drugiej strony, kiedyś rozmawiałam z panią z piekarni, była bardzo wzburzona, bo dostała reprymendę od szefowej, że była niemiła dla klienta. Ów klient napisał maila i naskarżył na nią. Więc może coś się ruszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, to nie chodzi przeciez o to zeby kilentowi do dupy wchodzic i rzygac tecza na jego widok, ale tak normalnie, dzien dobry, do widzenia chociaz. A nie tak... Wsiadac!

      Usuń
  3. Rozumiem radosc z powodu, ze partner nie zna polskiego. Moj tez nie zna i nie daj buk zeby kiedys chcial poznac. To naprawde mniejszy wstyd.
    Ciekawa jestem czy dostaniesz jakas odpowiedz, ale oddechu nie bede wstrzymywac na ten czas;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, w sumie to mam to gdzies, mnie tam nie ma, a nawet jak jeszcze kiedys bede to z tego dobrodziejstwa transportowego juz nie skorzystam. Ale wydaje mi sie ze chamstwo trzeba eliminowac, to zrobilam co moglam.

      Usuń
    2. Absolutnie Cie rozumiem.

      Usuń
  4. Iwona, jezeli nie dostaniesz odpowiedzi na tego maila, idz z tym do prasy, rozglos na fejsie z podaniem nazwy firmy do publicznej wiadomosci. Szkoda, ze nie zabezpieczylas sie biorac dane wspolpasazerow. Mozesz napisac, co to za firma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nie wiem co zrobie, az tak to mi nie zalezy. Ja mieszkam w troche normalniejszym kraju. A pasazerowie, no coz, pewnie wiekszosc z nich po prostu cieszyla sie, ze jedzie. Taki narod.

      Usuń
  5. Ciesze sie, ze jestes z powrotem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, niby jestem a ciagle mnie nie ma. Ja nie wiem co sie dzieje z tych cholernym czasem!

      Usuń
  6. Hmm...niestety, dalej można się natknąć, w naszym pięknym kraju, na relikty zamierzchłej epoki, które uważają, że klient to wróg, którego należy niszczyć wszelkimi sposobami. Nie chcę dolewać oliwy do ognia, ale przykładami mogę sypać jak z rękawa. Czy to się zmieni? Już się zmienia, ale potrzeba na to czasu. Od lat 90 niezmiennie idzie ku lepszemu, i to na co się natknęłaś to już nie standard ale incydent. Skarga jest jak najbardziej uzasadniona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wlasnie mysle, ze to incydent. W autobusie z Zakopanego do Krakowa kierowca byl jeszcze "straszniejszy". W autobusie wywieszona tabliczka jak byk: "ZAKAZ ROZMAWIANIA PRZEZ TELEFON". Oczywiscie slychac dzwonek. Kierowca wlacza mikrofon i mówi: "Prosze sie rozlaczyc, w autobusie obowiazuje zakaz rozmow przez telefon". Panienka konczy rozmowe. Za piec minut ona sama gdzies dzwoni i kryje sie za siedzeniem, zeby kierowca nie widzial. Kierowca zatrzymuje autobus, podchodzi do panienki i mowi: "Przepraszam, ale pania wysadze, jesli pani bedzie rozmawiala caly czas przez telefon. Prosilem, zeby wylaczyc, bo obowiazuje calkowity zakaz". Panna sie przestraszyla i wszyscy tez, bo nagle wszscy pochowali telefony. Widzialam jak smsowali potem. Ja zreszta tez, bo musialam zawiadomic hotel ze przyjezdzamy.
      W sumie podoba mi sie, ze nie mozna gadac przez komorke w autobusie. Bo mnie sama szlag trafia jak slysze co chwile to cholerne "Bzzzzzz, bzzzzzz", nawet dzwonka nie wycisza, a potem geba im sie nie zamyka przez pol godziny, a ja nie mam ochoty wysluchiwac durnych historii. Ten kierowca przynajmniej byl ubrany w koszule z krawatem i do pasazerow odzywal sie z szacunkiem. A ze postraszyl to coz, widocznie sie nalezalo.

      Usuń
  7. "kierowca" w ciasnej czapeczce (z pomponem)7 listopada 2017 06:52

    Hmmm! Mnie tam odzywki takie nie ruszaja ("Wsiadac"), bo sa kominikatywne, zwiezle, jednoznaczne. Bagaz? Jak sie wybieram w droge to szykuje taki bagaz abym sobie z nim poradzila bez pomocy innych (kierowca to nie tragarz). Rowniez przy wybierniu sie w droge sama sobie sledze trase a jak juz co mnie niepokoi to pytam wspolpasazera a nie kierowce i to w ostatniej chwili (istnieja posaserowie, ktorzy obarczaja kierowce odpowiedzialnoscia za to by ONI wysiadl na wlasciwym przystanku (ludzie, pasazerow jest z 50 i piecdziesiat przystankow). Jestem zadowolona gdy kierowca wiezie mnie bezpiecznie, czyli trzyma kierownice po zawodowemu, przestrzego przepisy drogowe, panuje nad pasazerami aby nie przeszkadzali w jezdzie jemu i spolpasazerom. Dlatego tez potepiam prywatne rozmowy kierowcy ale pozwalam na zwiazane z wykonywana parca np informacja o trzymaniu sie rozkladu, zapytania o czekajacych podroznych, towarach do przewozu czy po prostu wiamdomosci o warunkach pogodowych, sytuacji na drodze i tak dalej;roznych dyspozycji. Nigdy nie wymagam od kierowcy usmiechu od ucha do ucha czy wylewnego powitania czy pozegnania pasazeara (i innych poufnosci) bo wyobrazam sobie, ze moze byc zmeczony, glodny lub mu sie chce siusiu a tu musi jechac bo rozklad jazdy jest napiety. Kierowca to tez tylko czlowiek z ulomnosciami jak i pasazer. I jeszcze: skargi w imieniu innych (jedna pania to tak potraktowal, a drugiej odburknal) nie sa brane (nie powinny byc brane) pod uwage. :))) Milej podrozy mimo wszystko wszystkim zycze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Każdy ma swoje własne zdanie. Jak napisałam, przyzwyczajona jestem do innych standardów. Otóż w moim kraju to kierowca wkłada bagaż do luku bagażowego, wita się uprzejmie z każdym pasażerem i z każdym uprzejmie żegna. Z uśmiechem, nawet jak zmęczony czy głodny. Nie rozmawia przez komórkę, najwyżej komunikuje się przez zestaw głośnomówiący. To nie są wymagania, to są standardy. A porozmawiaj z kimś, kto mieszka we Francji na przykład. To się dopiero zdziwisz :-)

      Usuń
    2. No, chyba jednak się nie zgodzę z "kierowcą w ciasnej czapce". Istnieje słowo - profesjonalizm, które dotyczy wszystkich - od kierowcy do dyrektorskich stołków. Słowo, które zresztą w PRL-u nie oznaczało kompletnie nic. W przypadku kierowcy, który ma kontakt z pasażerami, na ten profesjonalizm składa się także umiejętność komunikacji i odpowiednie zachowanie. Nie można tłumaczyć braku kultury niewyspaniem czy tym, że chce mu się siusiu. W pracy kierowca przestaje być Edkiem, co go żona wkurzyła przy śniadaniu. W pracy kierowca jest kierowcą, a pasażer to jego klient, i ma mieć zapewnione odpowiednie warunki podróży. W to wlicza się też kulturalne zachowanie kierowcy i pomoc pasażerowi (nie twierdzę, że ma dzwigać za niego bagaże, ale informowanie o przystankach nie kosztuje chyba zbyt wiele wysilku). Postawienie słowa -proszę - nie sprawi, że bardzo się zmęczy, a brzmienie jest całkiem inne. Wsiadać? Nie wyobrażam sobie, że mój mąż mógłby się tak do mnie zwrócić, to dlaczego mam na to pozwalać obcemu facetowi???
      Skargi na zachowanie kierowcy powinny być jak najbardziej brane pod uwagę, bo to znak dla firmy, że albo coś u nich szwankuje z wyborem kandydata do pracy, albo ze szkoleniami. I może przyjść taki moment, że konkurencja załatwi ich tym, że będzie miała uprzejmych kierowców. Niezadowolony klient zwykle opowie o tym wielu ludziom dookoła, a zadowolony wróci.

      Usuń