niedziela, 18 października 2015

Jesień w lesie

Dzień dzisiaj był przepiękny, aż nie wypadało siedzieć w domu. Miałam iść sobie pojeździć rowerem, ale tak mnie jakoś ciągnęło do Heniutka mojego że wzięłam się ubrałam w zbroję, zapakowałam torebkę (nie chciało mi się portfela wyciągać, he he!) i aparat do bagażnika i pojechaliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym. Ani na plażę mnie nie ciągnęło, ani w góry ale do lasu, bo podobno jesień nadchodzi a jak wiadomo las jesienią najpiękniejszy. W sumie zatrzymywałam się trzy razy podziwiać okoliczności przyrody. Ostatni postój wiązał się z niewielką wycieczką wgłąb. Zrobiłam kilka zdjęć, a że natura się dzisiaj bardzo postarała i pozowała jak prawdziwa modelka na wybiegu, wrzucam fotki jak leci, bez obrabiania. No bo nie ma nic piękniejszego jak świat pokolorowany słońcem. Zdjęcia jak zwykle można powiększyć przez kliknięcie. Zapraszam.

Przejeżdżając pomiędzy polami, nie mogłam się nie zatrzymać i nie uwiecznić. Tantallon Castle. 


I w oddali słynna Bass Rock. O niej pisałam już na blogu kilka razy, wystarczy wpisać sobie w pasku wyszukiwania z boku. Opowieści mówią że wyspa jest biała z powodu kup ptasich, zamieszkuje ją bowiem największa na świecie kolonia głuptaków. Znajduje się ona 2 kilometru od brzegu i zamieszkuje ją stale ponad 150 tysięcy (!!!) tych ptaków. 


Nie wierzycie? Tadam!


Dobry mam aparat, c'nie? 


I jeszcze razem.


Heniutek czeka grzecznie na poboczu.




No i w końcu las. Kolory jesieni???????




Do dobrze, może z daleka, coś tam gdzieniegdzie się przedziera.



A teraz już drugi las. Ostatni przystanek.


Jesienne pola.


Jesienna alejka.


I nawet grzyby!



Paprocie już przyżółkły. Pzrynajmniej one.


Leciutko zabarwione jesienią drzewo.


Niedobitek malinowy.


I jeszcze las, las i więcej lasu...





Ktoś tu sobie ognisko palił w lesie.



A ponad lasem...


Dojście na skarpę ponad plażą.


W tym domku odbywają się wesela. Bardzo romantycznie.


Nie mogłam się powstrzymać. Przypływ idzie.


Przy6najmniej po krzewach widać jaka to pora roku.




No i tak to. Chyba prawdziwej złotej jesieni już nie będzie w tym roku. Zaraz przyjdzie przymrozek i liście zielone pokurczą się i opadną. Ale ucieszyłabym się gdyby taka pogoda jak dzisiaj trwała i trwała i trwała, aż do samej zimy.

Pozdrawiam cieplutko.

9 komentarzy:

  1. U mnie za to deszczowo. Jednak razem z Rico wybraliśmy się brzegiem jeziora. Ja szedłem i ebutałem bo aparat został w domu, za to Rico każdy rów obskoczył. Widoki piękne na wyspę i zamek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słońce pomogło. Wyjątkowo pięknie było wczoraj.

      Usuń
  2. A dla mnie to nawet i do samej wiosny:))
    Cudowna wycieczka. U nas calutki dzień leje. I w nocy zapowiada się kontynuacja. Że też mu się nie znudzi:)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to padało... Nie pamiętam kiedy bo deszcze jak tu są to raczej przelotne, takich trzydniówek czy tygodniówek jak w Polsce to ze świecą szukać.

      Usuń
  3. Dzis nie padalo, ale tez slonca nie bylo nawet na lekarstwo. Jesien w pelnej pelni, wszystko zolte, czerwone i brazowe. U Ciebie prawie nie widac jesieni. Jest pieknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie widać. Pojedyncze drzewa tylko są przyczerwienione, jarzębiny zwłaszcza. Te w grupach się trzymajo :-)

      Usuń
  4. Zapraszam Cię po odbiór orderu:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie w miarę ciepło i jesiennie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moze zalapiesz sie na Indian Summer? To taka wersja lata po przymrozkach.
    Co do wyspy ufajdanej przez te ptaki:\

    Stały sobie w parku dwa posagi, naga kobieta i nagi mężczyzna. Ustawiono je tak, że patrzyły na siebie wzrokiem, w którym można było odczytać nutę pożądania. I stały tak lata i dziesięciolecia całe, i w upał i w słotę, pod deszczem i w słońcu, pod opadającymi jesiennymi liśćmi i wśród wiosennych tulipanów. Aż pewnego dnia zjawił się w parku dobry anioł, spojrzał na posagi i powiedział:
    - Za to, że tak dzielnie przez całe lata w tym parku stoicie, ożywię was na pół godziny. Będziecie mogli zejść z cokołu i zrobić, co tylko zapragniecie.
    Cud się dokonał. Posągi zeszły z cokołu, chwyciły się za ręce i czym prędzej pobiegły w pobliskie krzaki, z których wkrótce zaczęły dobiegać pomruki i okrzyki rozkoszy. Wreszcie z krzaków ponownie wynurzyła się para posągów:
    - Ach, jak cudownie było - rzekła kobieta.
    - Tak, doprawdy to wspaniałe - odrzekł mężczyzna.
    Obserwujący ich z uśmiechem anioł zauważył:
    - Słuchajcie, minęło dopiero piętnaście minut, macie do dyspozycji jeszcze drugie tyle!
    - To co, wracamy w krzaki? - zapytał mężczyzna.
    - Tak, tak, musimy koniecznie to powtórzyć! - odparła kobieta.
    - No dobrze, ale tym razem to Ty trzymasz gołębia, a ja mu będę srał na głowę!

    perelki.net

    OdpowiedzUsuń