W drodze retrospekcji pozwoliłam sobie jeszcze raz przeczytać komentarze do tamtego posta. Pozwólcie że dopiero dzisiaj na nie odpowiem...
- Trzymaj się Iwonka.
Takie rozczarowanie bardzo boli ... z czasem nabierzesz dystansu.
Jednak przykro jest strasznie ..... - Boli, wciąż boli, ale nabrałam dystansu rzeczywiście. Po drodze doszło jeszcze więcej ciężkich spraw, i do nich też mam nadzieję nabiorę dystansu...
- Iwono, znam to, wiem jak boli. Podniosłam się, ale ciężka droga przed Tobą. Topienie żali w kieliszku na dłuższą metę tylko pogorszy sprawę. Polecam wkurzenie się, zamiast użalania. Serio.
Trzymaj się mocno i nie daj się!!! - Jakoś się trzymam choć nie raz bywałam w kawałkach. W iluż to szklankach utopiłam swe żale, zliczyć się nie da. Pora skończyć z tym, więc moje postanowienie noworoczne - każdą sumę którą normalnie przeznaczyłabym na alkohol a go nie kupiłam odkładam, a pod koniec roku zrobię sobie egzotyczne wakacje. Będzie jak znalazł :-) I powiem Ci Gosiu, że jak się tak czasami rzeczywiście zdrowo wkurzę, to jest mi lepiej. Wiem że to tylko na chwilę bo zaraz znowu przychodzi dół, ale to zawsze coś, prawda?
- ...słuchaj Ani. Wódka to najgorszy kolega i pomagier. Lepiej się wykrzyczeć, zmęczyć fizycznie. Trzymam kciuki...
- Widzisz ile czasu mi zajęło posłuchanie Ani? Krzyczeć nie mogę bo mnie zaraz gardło boli, zmęczyć fizycznie - ciężko się zabrać, ale i na to przyjdzie pora. Trzymaj kciuki dalej proszę, są mi potrzebne.
- Najgorzej gdy rozczarowuje nas ktoś bliski,ktoś ważny.Mam nadzieję,że wszystko się ułoży i będzie dobrze.Mam nadzieję,że za chwilę będziesz radosna i szczęśliwa.Że czarne chmury przegna słońce
- Na pewno się wszystko ułoży, na pewno będzie dobrze, na pewno będę radosna i szczęśliwa. Za pewno wyjdzie słońce. Ale to jeszcze nie teraz, nie teraz...
- Iwonko, czlowiek jest silniejszy, niz jemu samemu moze sie wydawac. Upada wielokrotnie i zawsze powstaje, silniejszy po nowych, bolesnych doswiadczeniach. Nie probuj tlumic bolu alkoholem, nie tylko nie pomoze, ale uczyni go bardziej intensywnym. Rzuc sie w wir pracy, to pozwoli choc na chwile oderwac mysli od przykrych tematow. W najgorszym przypadku zwroc sie o pomoc do lekarza, lekki antydepresant przyniesie Ci ulge.
Nie jestes sama, pisz, razem sprobujemy zaradzic problemom.
Trzymaj sie dzielnie! - Panterko kochana, wiem to już niestety, choć upadki wydają się nie mieć końca... Rozmowa z lekarzem pomogła, choć antydepresantów nie dostałam. Żebym tak mogła jeszcze rzeczywiście rzucić się w wir pracy... A tak, kupka dokumentów rośnie, dobrze że wyrozumiale na mnie patrzą :-) Na razie jeszcze nie czuję się na siłach mówić o osobistych problemach na blogu, ale może nadejdzie ten czas. A może nie, nie wiem...
- Oj... A ja dopiero zajrzałam... Trzymaj się! Jakby co to pisz e-mailem :), na pewno odpiszę, choć nie twierdzę, że coś mądrego... :D.
Bardzo mi przykro :(... - Przepraszam że nie napisałam, może by mi pomogło... W każdym razie trzymam Cię za słowo że odpiszesz ;-)
- Anonimowy3 marca 2013 21:03Też znam ten stan, ale uwierz mi, choć to teraz trudne- podniesiesz się. To było wiele lat temu, pozbierałam się,a dziś... dziś rozczarowuje mnie z dnia na dzień bardziej ktoś, kto po niedawnej śmierci mojej mamy powinien być dla mnie jedną z najbliższych osób, jeśli w tej chwili nie najbliższą. Iwono, trzymaj się.
Joanna - Tak to jest jak rozczarowują najbliżsi. Podnoszę się powoli, bardzo powoli. Jeszcze sklejam kawałki...
- Pomyśl ,
że za rok będziesz na tę sprawę już zupełnie inaczej patrzyła...
Trzymaj się , wiosna idzie a na wiosnę jest lżej. - Krysiu :-) Rzeczywiście patrzę inaczej, ale nie tak jak bym kiedyś chciała. Dzisiaj może już chcę inaczej, a wiosna znowu idzie :-)
- Wysyłam dużo pozytywnej energii, ciepłych myśli i garść siły na prztrwanie. Procenty niech poczekają na świetowanie gdy nadejdzie lepszy dzień.
- Mam nadzieję że ta energia jeszcze idzie, bo potrzebuję. A procenty poczekają, oj poczekają...
- Nigdzie się stąd nie wybieram! :)
Jestem, czytam, podziwiam koteczki i przesyłam pozytywne fluidy z prawie już wiosennego Wrocławia :)
Głowa do góry! :) - Kasiu, zupełnie zapomniałam że nie widzę już od jakiegoś czasu Twojego bloga :-)
- Iwonko, chociaż się nie znamy jestem sercem z Tobą. Po czarnych dniach zawsze przychodzą te jasne, chociaż w trudnych chwilach , w to nie wierzymy. Wiem coś o tym. Pozdrawiam Cię najserdeczniej.
- Kaprysiu, ja teraz już wierzę że te jasne dni nadejdą, czekam na nie z niecierpliwością.
- Hej :)! I jak dzisiaj? Lepiej ciut? U nas słonko :).
- Kochana... :-) Dzisiaj - u mnie też troszkę słonka, choć patrz ile czasu minęło? A tak w ogóle to czuję się podle. Może jutro będzie lepiej?
- Człowiek jest silny, zawsze się podnosi. Baba tym bardziej ;) Nawet ze złamanym sercem... życie trwa.
Pozdrawia Cię imienniczka ;) - Baby, ach te baby... Serce się jakoś poskleja, przeszłości już nie. Ale zawsze jest jakaś nowa przyszłość na horyzoncie, prawda?
Choć wciąż jestem załamana, zdruzgotana i niepewna, wiem że życie jest piękne, że niekiedy przynosi coś nieoczekiwanego, niespodziewanego, niewyobrażalnego... Coś się kończy, coś zaczyna, a każdy dzień jest przecież inny, prawda? I chociaż w życiu tak naprawdę piękne są tylko chwile, trzeba łapać je całymi garściami, aby potem nie żałować że coś się przegapiło.
Dziękuję wszystkim którzy kiedykolwiek okazali mi wsparcie, szczególnie tych którzy zrobili to tak naprawdę nie wiedząc o co chodzi. Dziękuję za wiele dobrych słów i za podtrzymywanie na duchu, za "złojenie pasem" kiedy trzeba było również :-)
Pozdrawiam słonecznie
Iwonko doceniania chwili cieszenia się nimi i gromadzenia jak w skarbonce jak nanizanych koralików chwil szczęścia, miłości. I jak skąpiec oglądaj te chwile w ciszy wieczornej. Niezbyt składnie wyszło ale to jest to co sobie Tobie mojej córci i każdej kobiecie bym powiedziała od serca.
OdpowiedzUsuńCiepło Cię pozdrawiam.
Nawet nie pamietalam, ze wtedy Cie pocieszalam. To chyba bylo tak, ze Anka W. dala znac, ze ktos potrzebuje wsparcia, bo ja wtedy u Ciebie nie bywalam, pozniej dopiero, od tego posta. Czas leczy rany i pozwala nabrac dystansu, ale nierzadko nie ujmuje bolu, na to trzeba lat a nie miesiecy. Ale minie, uwierz mi. Czlowiek wiecej przetrwa niz sam sie spodziewa.
OdpowiedzUsuńMasz nas, my mamy Ciebie. Niejednokrotnie wielkie wsparcie calkiem obcych ludzi, nieznanych osobiscie, a jedynie z blogosfery, potrafi zdzialac cuda. Czlowiek ma poczucie, ze nie zostal sam ze swoimi problemami, a slowa otuchy pozwalaja sie szybciej podniesc. Swiadomosc tego jest bezcenna.
Trzymaj sie! Buziolki
Dziękuję Ci Panterko. Nawet nie zdawałm sobie sprawy ile wokól mnie jest ludzi którzy mają podobne doświadczenia za sobą... Oni tez mówią że trzeba lat. Wierzę, szczerze wierzę że to kiedyś minie.
UsuńZapewniam Cię ,że jest nowa przyszłość, jest...
OdpowiedzUsuńPojawia się wtedy kiedy o niej myślimy i nie oglądamy się wstecz...
Tak robię przez całe życie i tak jest.
Dotyczy to każdej naszej sprawy życiowej, każdej...
Uczuć i finansów przede wszystkim...
Tak właśnie muszę zacząć robić Krysiu, zacząć myśleć o przyszłości i przestać oglądać się wstecz. Już powoli zaczynam.
UsuńDaj sobie szansę na nowe cudowne doznania. Zamknij stary rozdział i otwórz się na świat, jestem pewna, że wtedy Twoje życie nabierze nowego wspaniałego sensu i znów będziesz szczęśliwa. Jedne drzwi zamykamy a inne otwieramy i nie wracamy do tego co za nami.
OdpowiedzUsuńBasiu, moje drzwi są na razie tylko przymknięte - i te do przeszłości i te do przyszłości. Przez te pierwsze zaglądam jednak coraz rzadziej, a przez drugie zaglądam na razie nieśmiało, jeszcze nie za bardzo widzę co się za nimi kryje...Myślę że kiedyś je szeroko otworzę...
UsuńPamiętaj tylko najpierw dokładnie zamknąć te od przeszłości a samo dobro spotka Cię w przyszłości.
UsuńPrzytulaski przesyłam i trzymaj się cieplutko.