środa, 5 czerwca 2013

Nie przyszedł.

Nie pojawił się znowu. Też myślałam że jak się raz kota nakarmi to będzie przyłaził. Ale to nie był dziki kot, być może się komuś zgubił, być może ktoś go wyrzucił i wędrował tak w poszukiwaniu drogi do domu, nie wiem. To już drugi kot którego nakarmiłam i nie przyszedł kolejny raz. Zresztą, i tak bym go nie wzięła, gdyby co to zawiozłabym do schroniska. Gdyby miał mikroczipa toby znaleźli właściciela, a gdyby nie, to na pewno znalazłby jakiś kochający dom. Takie koty zawsze znajdują dom. Gorzej z dzikimi, które nie potrafią przyzwyczaić się do człowieka, albo z agresywnymi, bo i takie są. Takie koty nie są przeznaczone do adopcji. Sterylizuje się je i wypuszcza do miejsca skąd przyszły, czasami czeka aż się oswoją z człowiekiem, co czasami trwa bardzo długo, czasami nigdy nie znajdują swojego stałego domu. Niektóre oswajają się ze schroniskiem i zamieszkują w nim. Oto na przykład ostatnie ogłoszenie ze strony schroniska (tłumaczenie własne)

Schronisko w chwili obecnej gości kilka dzikich kotów. Podczas gdy koty te mogą nigdy nie zostać kotem kolanowym, mogą znakomicie zaadoptować się w środowisku wiejskim, jak na przykład farmy, stajnie itp. i jako doskonali łowcy szkodników mogą zarobić na swoje utrzymanie jako "łapacze myszy". Jeśli myślisz że mógłbyś dać dom jednemu lub kilku takim  kotom, proszę o kontakt ze schroniskiem.

Oczywiście piszę tu to schronisku które znam i z którego wzięłam oba moje koty. Czy jest wyjątkowe? Nie wiem jak wyjątkowe jest na tutejsze warunki bo innego nie znam, ale przewija się przez nie około tysiąc kotów rocznie, to znaczy tyle znajduje dom. Współpracuje z nim wiele domów tymczasowych, dla kotów któe mają szczególne potrzeby, na przykład ciężarne kotki, karmiące matki, koty w bardzo podeszłym wieku czy szczególnie chore, przy czym opieka weterynaryjna opłacana jest przez schronisko. Zresztą, podkreślałam to wielokrotnie, tutaj stosunek ludzi do zwierząt jest zupełnie inny niż w Polsce. Nie słyszy się o przypadkach maltretowania zwierzęcia, dzieci z kotami (oczywiście z takimi które na to pozwolą) bawią się ale ich nie krzywdzą. Naprawdę mało jest bezdomnych kotów, a psów to chyba wcale. Do schroniska trafiają przede wszystkim zwierzęta zagubione, alnbo takie którymi właściciele nie mogą lub nie chcą się dłużej opiekować. Są też takie które trafiły tam bo je ktoś po prostu porzucił, wyprowadził się a je zostawił, jak na przykład matkę Migusi. Na szczęście małe kotki rozchodzą się jak świeże bułeczki i taką bułeczkę w postaci Migusi mam i ja.

8 komentarzy:

  1. Można tylko sobie pomarzyć o takich schroniskach i zmianie nastawienia do zwierząt. Ale trzeba próbować coś robić bo samo się nie zmieni.
    Pozdrawiam
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  2. Z biegiem czasu i u nas tak będzie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za utopia... Oby u nas, kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby i u nas tak było !
    Ciekawe gdzie się podział ten obcy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest coraz więcej dobrych ludzi i u nas będzie lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Marzę o takim podejściu do zwierząt w Polsce ... bardzo ...

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety w Polsce nie tylko schroniskom daleko do Szwecji...

    OdpowiedzUsuń