czwartek, 27 czerwca 2013

Małe czarne

Maszerując wczoraj po kampusie spotkałam to:


Szczerze mówiąc trochę czasu mi zabrało zlokalizowane dźwięku przypominającego skrzyżowanie wroniego skrzeku z płaczem dziecka, zblendowane z turkotem traktorka, bo szłam sobie zamyślona grając prawdopodobnie w jakąs głupią gierkę na telefonie.  No ale zauważyłam, zresztą trudno było nie zauważyć, jak wyszło toto spod samochodu i zaczęło mnie wołać jeszcze głośniej.


I kładło się co chwila na ziemię, domagając głasków chyba, ale ja niestety obcych nieznanych kotów nie głaszczę jak wam wiadomo, bo się boję jakieś choróbska przynieść moim kotom.


Małe czarne to była na pewno kotka, bo jak się kładła to widziałam cycuszki. Wychudzona nie była, raczej dobrze odkarmiona, futerko trochę przykurzone, ale nie ma się co dziwić jak się tak pokładała na ulicy. W tej części kampusu mieści się Wydział Rolnictwa, są tam szklarnie i jest w nich ciepło i na pewno sobie tam mieszka i ją karmią dobrzy ludzie. Jakieś myszki też na pewno się znajdą.


Wołała mnie i wołała, a ja do niej gadałam i przekonywałam że jej nie pogłaszczę, ale bardzo mi się podoba i takie tam. Uszła tak ze mną ze sto metrów, w końcu stanęła. Patrzyła chwilę za mną, po czym zawróciła.

5 komentarzy:

  1. A nie chcesz przygarnąć koteczki :-))) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie jeszcze jeden:) A jaki fajniutki:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś głaskałam kotkę w ogrodzie botanicznym. Młodziutka śliczna. Dokarmiana i na pewno głaskana bo się niczego nie dopominała. Cudne maleństwo. Koty są niezwykłe. Pozdrowienia cieple.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarna mamusia pieszczoszka :)

    OdpowiedzUsuń