poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Dziękuję

Dziękuję wszystkim za życzenia i słowa otuchy, och jak by mi się przydało tych kilka promyków słońca... Wczoraj co prawda świeciło, dzisiaj też nie najgorzej, ale zimno, wciąż zimno, a na takie zimno człowiek z grypą przecież nie wylezie. U mnie to jakoś tak od doopy strony się ta choroba zaczęła, najpierw kaszel, potem gorączka, potem katar. A powinno być chyba odwrotnie.
Ten jeden dzień świąteczny minął jak z bicza trzasł, szczególnie że powstawaliśmy skoro świt, czyli około dziesiątej, czyli po staremu była dziewiąta i już nam się od dzieci oberwało że mieliśmy je obudzić wcześniej, bo śniadanie przecież. Ale nie wiedziały że ja wstałam o szóstej rano, zeszłam do kuchni dać kotom chociaż się nie upominały, nałożyłam Migusi do miseczki bo Tigusia nie było, to myślę, chociaż raz mała zje w spokoju sama całą SWOJĄ porcję. I dopiero wtedy spojrzałam na zegarki które są w ilości trzy w mojej kuchni i one się same nie regulują, a tam zaledwie piąta rano. No to nie ma co się dziwić, Tiggy jest lepszy niż zegarek, dla niego to jeszcze nie pora. Poszłam więc spać.
A po śniadaniurozmawialiśmy sobie, nie było corocznego spaceru bo beze mnie to nikt się nie ruszy przecież, a potem pooglądaliśmy filmy, trochę zaległych "Masterchefów" i poszli spać.
A dzisiaj mąż poszedł do pracy, i takie to były te święta.

3 komentarze:

  1. Różnie to ze świętami bywa,
    a te wielkanocne to krótkie takie jakieś :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszkę sobie odpoczęliście .
    Jak zwykle ... święta, święta i po świętach.
    Tyle się na nie czeka, przygotowuje dom i potrawy, a ten świąteczny czas tak szybko mija.

    OdpowiedzUsuń
  3. I dobrze, że były i już jest po, bo mi już obrzydły te ciagłe życzenia :(
    Zdrowiej Iwono!

    OdpowiedzUsuń