wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozterki

Po raz pierwszy od lat nie ustaliliśmy jeszcze urlopu ani w ogóle żadnych wakacji. Duży wpływ ma na to nasz syn, który idzie na studia we wrześniu i właściwie nie wiadomo co robić, bo on do babci chce jechać na wakacje. Zwykle robiliśmy tak że koniec roku - urlop rodzinny - syn do babci - szkoła. W tym roku ani syn ani córka nie chcą z nami jechać na urlop, nie dziwię się, dorośli już są. Powiedzieli że na wakacje Europejskie i północno-Afrykańskie nie jeżdżą już z nami, ale zaklepują sobie miejsce poza te rejony. A że coś nam po głowie chodzi Kuba ostatnio, bardzo się napalili. Tylko że ja wyczytałam że na Karaiby to najlepiej jeździć naszą zimą, bo latem to tam sezon tajfunowy więc lepiej unikać. Najtaniej wynalazłam w listopadzie-grudniu, więc dzieci odpadają bo zajęcia na uczelni, haha! Ale - wciąż pozostaje kwestia wakacji. Ja po prostu muszę gdzieś wyjechać. Jestem cholernie zmęczona, praca w której dużo się dzieje ostatnio, dom w którym trzeba o wszystkim pamiętać, załatwiania, przypominania, egzaminy syna, prwao jazdy, studia, wyjazdy na mistrzostwa - to zabiera mi sporo energii, a jeszcze ta choroba ostatnio, z której nie mogę do końca wyleźć. Mąż napomnknął tylko - to jedź sama, nawet za tydzień, my sobie poradzimy. Zaczęłam już szukać, bo myśl ta wydała mi się sensowna. Co mi tam samej trzeba? Nie muszę mieć All Inclusive, Half Board wystarczy, nie zamierzam pić alkoholu a wodę to sobie z supermarketu sama przytaszczę. Znalazłam tanie wczasy na siedem dni na Krecie, w ośrodku na plaży. Nie wiem czy koniec kwietnia to dobra pora na plażowanie, ale co tam, aby słońce było. Ja naprawdę chcę tylko wypocząć, tak naprawdę, bez żadnych zobowiązań, bez męczących wycieczek, grzać się w cieple i kąpać w słońcu. Pasowałby mi ten wyjazd w pojedynkę. Ale...
Zawsze jest jakieś ale. Ja nie wiem czy lubię być gdzieś sama. Dla mnie najważniejsze zawsze było dzielenie się wrażeniami, wspólne przeżywanie radości i przygód, a potem razem ich wspominanie. A tak, nawet nie będzie mi miał kto zdjęcia zrobić, nie żebym chciała być fotografowana bo żadna ze mnie modelka, szczególnie z moją aktualną wagą, ale zawsze...
Nie boję się podróży w pojedynkę, niejeden raz wyjeżdżałam gdzieś sama, czy to do Polski do rodziców, czy na szkolenia, ale nigdy nie na wakacje. Zresztą, siedem dni to dla mnie tak naprawdę nie wakacje, urlop tylko, właśnie żeby wypocząć. Prawdziwe wakacje muszą trwać dwa tygodnie co najmniej, ale to musi poczekać. A ja już właśnie straciłam cztery dni urlopu, na którym zamiast wypoczywać, chorowałam. I dlatego mam już dość. Boję się jednak że będzie mi źle samej, kiedy nie będę miała do kogo otworzyć ust, z kim napić się drinka, chyba uzależniłam się od rodziny. Jechać - nie jechać - jechać - nie jechać...
No i co ja mam robić?

11 komentarzy:

  1. Nie uzależniać się od dzieci, mimo wszystko mieć swoje życie, one i tak odejdą...
    Jechać i sprawdzić jak to będzie bez dzieci :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci jak dzieci, ale mąż...

      Usuń
    2. Też mu to dobrze zrobi,
      bo będzie siedział i myślał co Ty tam robisz.
      Jak wrócisz opowiedz ,
      że tak świetnie to nigdy w życiu się nie bawiłaś.
      A następnym razem pojedzie z Tobą i nigdy nie wypuści samej :-)))
      Chyba nie czyta bloga ??

      Usuń
  2. Iwonko rozumiem Twoje rozterki, ale czy to oznaczałoby rezygnację z wakacji z mężem? Jeśli nie to korzystaj i odpocznij (choć nie wiem czy Kreta w kwietniu jest ok. warto poszukać informacji) a jeśli to miałby być erzac jakichkowliek wakacji rodzinnych to wolałabym z mężem potem gdzieś się pojechać. Co do samotności na wakacjach to musisz sama sobie odpowiedzieć czy potrafiłabyś dobrze odpocząć. Ja tak, ale mam koleżankę, która nie mogłaby sama odpoczywać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjedz do mnie, dam Ci wikt i opierunek i zdjec na plazy trzasne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale byś się zdziwiła jakbym do ciebie zapukała... :-)

      Usuń
  4. Nie będziesz wiedziała dopóki się nie przekonasz...
    Ja bym Ci radziła jechać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też bym pojechała. Bez wyrzutów sumienia i bez męża :). Będziesz miała mu co opowiadać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem Twoje rozterki. Lubię pobyć trochę sama, ale tak 7 dni bez przerwy....czułabym się jak na bezludnej wyspie. Tym bardziej, że nie należę do osób, które z punktu zaprzyjaźniają się z otoczeniem. Ale jeśli Ty nie masz z tym problemu, to jedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie mam z tym problemy, to znaczy właściwie nie mam, po prostu się nie zaprzyjaźniam i mi z tym dobrze.

      Usuń
  7. Myślę że taki wyjazd dobrze Ci zrobi :-)

    OdpowiedzUsuń