Okazało sie ze mam coś co tu nazywają chest infection, czyli jakieś problemy z dolnymi drogami oddechowymi, coś mi tam w plucach skrzeczy. Dostałam antybiotyk, leże, grzeje sie w promyczkach słońca które przez okno cudownie grzeje. I kaszle. Wczoraj chciałam umrzeć, tak mnie bolało, ale dzisiaj już jest lepiej, widać antybiotyk działa.
A koty miały wczoraj zebranie pod nasza brama, chyba z piec ich tam było. Oczywiście nasz Tiggy jako szef stada, a stado złożone z samych siusiumajtkow, bo te starsze koty sie z gowniarzami nie zadają a Tigus to jest najstarszy z tych najmłodszych, jeśli wiecie o czym mówię. Migusia tez tam była ale zaraz zwiala do domu. Myśleliśmy ze ja pogonili, przepedzili i postraszyli, choć to wszystko koledzy przecież. A ona tup tup tup po schodach na górę... Do kuwety. Qpe przyszła zrobić :-))
A my chcieliśmy sie kuwety pozbyć na wiosnę..
Zdrowia życzę!!! Pamiętam jak Bunia na początku też do domu wracała załatwiać się, ale potem się odmieniło, teraz jest problem bo nie wolno Jej wychodzić, a Ona woli załatwiać się na dworze. Na szczęście nigdy kuwety nie zlikwidowaliśmy.
OdpowiedzUsuńKciuki za zdrówko !
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę ...
OdpowiedzUsuńTo Migunia nie umie w piaseczek ??
Jaka kulturalna ;-)))
Zdrowiej, Iwono! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńZdróóóóóóóóówka !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń