poniedziałek, 11 marca 2013

Zima zima zima

Jeszcze wczoraj było w marcu jak w garncu, czyli raz słoneczko, raz poprószył lekko śnieżek, i tak cały dzień na zmianę. Zimno to prawda, ale jak słoneczko świeci to przecież serce rośnie! W dodatku Migusia już po całej procedurze, o czym można przeczytać tutaj. Zaprogramowaliśmy kocią klapkę na jej mikrochipa i teraz mała może wchodizć i wychodzić kiedy chce. Z czego z radością korzysta, aż do bólu. Całą sobotę bawiła się we "właź-wyłaź" czyli hop przez klapke na podwórko, skok na trawkę, dziesięć sekund biegania i hop - z powrotem do domu. O dziwo, teraz po operacji jakoś nie zapuszcza się w celach eksploracyjnych nigdzie dalej niż za tylną część podwórka. Płoty owszem, garaż też ale nigdzie dalej. A jak tylko padał śnieg, Migusia z powrotem do domu w te pędy. Chyba śniegu nie lubi. Nie to co Tiguś, on to w największych zaspach się tarza, skacze, pływa w tym śniegu, jakby się w śniegu urodził. Przynajmniej potem ma białe łapy :-)
Tak więc, miało być wiosennie, jako że jeszcze w sobotę była piękna pogoda, przycięłam już nawet swoją nadmiernie rozrośniętą hortensję bo trzeba ją było odmłodzić. Ale nie nie nie, przecież w marcu jak w garncu, tylko chwilowo garnek trochę przymroziło. Troszkę niespotykanie jak na Szkocję, wczoraj po południu było tak:

 A wieczorem tak:




A dzisiaj rano już tak:



Droga do pracy była drogą przez mękę, co z tego że odśnieżana na bieżąco, jak cały czas padało i to nieźle.




Trzeba taż zrozumieć ze my tutaj w UK nie mamy zimowych opon, tylko letnie. Co prawda są w sprzedaży i jak ktoś mieszka gdzieś głębiej w górach to zakłada, ciężarówki podobno też mają mieć obowiązkowo, ale normalnie to się nie opłaca, dla tych kilku dni ze śniegiem, a temperatura rzadko spada poniżej zera. Więc jazda na letnich oponach, a jak ktoś ma tylny napęd, bo przecież sportowe samochody mają często tylny napęd, to pod górkę na przykład masakra. Widziałam dziś w mieście kupę samochodów, i to dosłownie "kupę", próbujących ruszyć pod górę na oblodzonej kostce, jak wielkie nieporadne żuki na lodowisku. Ja tam problemów nie miałam bo opony nowe, samochód ma jakieś tam nowowczesne systemy antypoślizgowe i doświadczenie też mam, ale pamiętam jak parę lat temu, w zimę stulecia, też miała cholerne problemy na tej samej kostce. Do pracy normalnie jadę, robiąc pętlę przez miasto z synem do szkoły, jakąś godzinę. Dzisiaj jechałam dwie i pół. Niech się cieszą że przyszłam :-)
Odczyt z komputera pokładowego - średnia prędkość dzisiaj 8 mil na godzinę (normalnie jest 36). Liczę na to że mi szef każe jechać wcześniej do domu, na co się raczej zanosi bo sypie z przerwami, za to solidnie.
Z zaśnieżonego Edynburga - pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Przerażające wieści. Aż przykro patrzeć. Przecież pokazywałaś już kwiaty wiosenne.
    Przed moją Wisią też nauka wychodzenia przez klapkę. Chyba że wcześniej znajdzie dom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwatkom nic nie bedzie, twarde bestie sa. A Wisi sie nauka przyda, czy znajdzie dom czy nie znajdzie.

      Usuń
  2. Uprzejmie donosze, aczkolwiek ze wstretem, albowiem donosicielstwem sie brzydze...
    Bez zapytania i tym samym pozwolenia Twojego ukradlam link do Twojego bloga i wrzucilam w moje ulubione. Zgadzasz sie, prawda? A teraz nadrabiam straty w lekturze Twojego bloga.
    Podsylam sloneczko, by wylazi zza chmur:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiscie ze sie zgadzam byc twoja ulubiona :-)
    Dzieki za sloneczko, wlasnie wyszlo. Ale chmurska wciaz widze w oddali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na domiar złego wielu kierowców już zmieniło opony zimowe na opony letnie i tym sposobem było dzisiaj wiele osób wstrzymujących ruch.

      Usuń