poniedziałek, 21 listopada 2011

Dlaczego nie lubię poniedziałków

Już raz pisałam dlaczego nie lubię poniedziałków. Teraz mam jeszcze jeden powód który nie powinien był się zdarzyć, który nie powinien się zdarzać w ogóle. KAC.
Kupiłam w zeszłym tygodniu flaszkę dobrej whisky "na święta", kupiłam bo w promocji była. Żeby nie wypić przed świętami postanowiłam wozić ją w bagażniku samochodu, bo wiadomo, co z oczu to i z serca. Miała tam sobie jeździć do świąt i się mrozić. Miała. Bo na swoje nieszczęście dałąm mężowi prowadzić wczoraj, bo mi się nie chciało. No i on wyciągał rzeczy z bagażnika i zobaczył. Wyjął ukradkiem, a w domu z łobuzerskim użmiechem spytał czy wiem co ja w bagażniku miałam. No wiedziałam. No i oczywiście flaszka "pękła", to znaczy nie cała bo trudno w dwie godziny wypić 0,7 litra, ale ubyło dużo.
Pierwsza głupota - otworzenie butelki o ósmej wieczorem.
Druga głupota - wypicie trzech drinków przed snem.
Trzecia głupota - nażarcie się przed snem, bo po tych drinkach apetyt jakoś mi wzrósł w szalonym tempie.
Do tej listy głupot dopiszę jeszcze jedną, kardynalną i niewybaczalną - po jaką cholerę człowiek leczący się na wrzody żołądka czy dwunastnicy w ogóle sięga po alkohol? A to wszystko wina mojego męża, bo jakby nie znalazł toby nie przyniósł, a jakby nie przyniósł to byśmy nie wypili. A jakbyśmy nie wypili to dzisiaj obudziłabym się świeża jak skowronek a nie...
Ciężką miałam noc, bo się budziłam co chwilę, gorąco, zimno, pić, siku i tak na zmianę. A potem wyrzuty sumienia, że przecież człowiek dopiero co ze szpitala wyszedł, a co będzie jak mu się odnowi? A co ja zrobię jak mi się zrobi to samo? Przecież też jestem leczona na wrzody. Do pracy jakoś dotarłam bez problemu, glodna jestem cały dzień jak wilk, to normalne u mnie na kacu. Jeść,  jeść i jeść. Najlepiej coś ciepłego. A teraz w dodatku zaczęła mnie boleć głowa. Nie normalnie na szczeście, tylko tak kacowo, czyli przy większym wysiłku czy gwałtowniejszym ruchu.
No i jeszcze za pięć minut mamy w biurze uroczystość uczczenia jakiejś-tam-pierwszej-nagrody, co wiązać się będzie z butelką szampana. No i jak siebie znam, to troszkę wypiję. Bo lubię, bo wypada, bo na kaca mi pomoże, tak myślę. A po pracy pójdę grać w badmintona, wypocę się, wybiegam i do domu dotrę w stanie używalności. No.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz