- Nakarmiłem zwierzęta.
- Aha... - otwieram oko, bo światło wpuścił i oślepiło mnie zletka. No normalne, codziennie rano karmi zwierzęta, więc czym się tu podniecać.
- Właściwie... to nakarmiłem trzy zwierzęta.
- Co? Jakie trzy?
- No trzy. Migusia nie za bardzo chciała jeść, jak zwykle, ale w sumie to nakarmiłem trzy.
- Koty??? - oczyma wyobraźni widzę już stadko kotów, które jakoś ktoś do mojego domu podstępem wpuścił. A może klapka się zepsuła i ten tego. Migusia se nażyczonego przyprowadziła znowu czy coś. W końcu marzec.
- Dwa koty. I mysz.
- Mysz???!!! - obudziłam się natychmiast i gotowa do pościgu tudzież zakładania pułapki z masłem orzechowym i czekoladą, bo wiadomo, że to myszy lubią najbardziej, zerwałam się z łoża.
- Ale poczekaj...
A było to tak.
Wchodzi sobie Chłop rankiem do kuchni, jak zwykle, po drodze zabierając ze spożarni pod schodami saszetkę. Tylko jedną na półtora kota, bo je odchudzamy, a zresztą suche jedzenie i tak zawsze dostępne mają a Migusia je tyle co pół kota. Wchodzi więc sobie Chłop do tej kuchni, a Tiggy za nim. Z pyskiem do góry, wpatrzony w saszetkę jak w obrazek, wiadomo. Nagle Chłop słyszy jakiś szelest. Zdziwiło go, jak kot stojący przy nodze i toczący ślinę po podłodze może wydawać jednocześnie odgłosy chrupania i to w odległości kilku metrów. Popatrzył ten mój Chłop w stronę dźwięku, a tam... w kociej restauracji stołuje się właśnie w najlepsze, wyżerając kocie suche żarcie, mały szary mysz. I co zrobił Chłop? Położył miskę z jedzeniem obok. A co zrobił kot? (Jeden, bo drugi to ma zazwyczaj w odwłoku żarcie i gania po schodach walcząc z własnym cieniem) Otóż kot podążył za miską i tak stali sobie obaj i żarli obok siebie - mysz i kot (bo przecież nie Chłop). Oto do czego doprowadza głód... ;-)
P.S. Mysz został złapany i wypuszczony na wolność za płotem. Przynajmniej głodny nie wyszedł.
(foto - to nie mój kot i nie mój mysz)
A skad wiesz, ze to byl mysz, a nie mysza? Czyzby Chlop jej/mu pod ogon zajrzal?
OdpowiedzUsuńA dlaczego nie? Co to, zawsze musi być baba? :-)))
UsuńMasz racje, skoro to taki pasozyt, ze kotom wyzeral, na pewno byl myszem. Bo mysza sama by ugotowala obiad.
UsuńNo, i jeszcze by pozmywala po sobie :-)
UsuńChałwa Chłopu!
OdpowiedzUsuńAle ze co? Ze dal sie najesc zanim wyniosl? :-)))
UsuńOczywiście, że tak.
UsuńI po co zlapal i wyniosl? Moze by sie zwierzatka zaprzyjaznily?
OdpowiedzUsuńMoze i zwierzatka tak, ale z czlowiekami to by bylo raczej niemozliwe :-)
UsuńWidać koty dobrze odżywione, skoro na myśl im nawet mysz nie przyszła :).
OdpowiedzUsuńMoja kosi myszy zawsze, nie wyobrażam jej sobie w takiej scence. Chociaż pewnie jeszcze niejedno mnie w życiu zaskoczy.
Przytaszczyli do domu, to chyba im jednak na mysl przyszla. Ale wazniejsze rzeczy sa na tym swiecie niz jakas gupia mysz, na przyklad micha z tunczykiem :-)))
UsuńO matko, to ty masz jakieś myszy hodowlane , mogłaś zostawić...
OdpowiedzUsuńFajna historia :-))
A w zyciu! Nie pisalam o tym, ale niedawno mielismy przygode taka, ze az musialam pulapke na myszy zakupic. Humanitarna oczywiscie :-)
UsuńByłam świadkiem jak myszka uratowała swoje życie. Kotka przyniosła kociętom mysz w celu nauki łowienia. Myszka bynajmniej nie miała zamiaru zginąć. Opuszczona przez kotkę na trawę, rzuciła się na nią gryząc w nos. Zrobiła tak kilka razy, wprawiając tym atakiem kotkę w zdumienie. Pewnie nie miała do czynienia z taką wojowniczą myszą. Wreszcie myszka tak mocno wbiła się zabkami w koci nos, że kotka majtnęła łebkiem żeby się uwolnić. Tego było myszce potrzeba, puściła koci nos, upadła w trawę i uciekła. Kotka siedziała zdumiona przez jakiś czas. Ciekawe czego nauczyły się kocięta?:-)
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten świat:-))
Marytka
Tez podobny przypadek widzialam. Ptak tez jak najbardziej potrafi zaatakowac, jak sie nie za bardzo przestraszy.
UsuńEeeeee, no to jakieś jaja są.
OdpowiedzUsuńI wbrew naturze ;)
No raczej wbrew. Ale co ja moge :-)
UsuńWięc jednak cuda się zdarzają...i to w biały dzień!;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Cuda to raczej nie, juz kiedys sie podobny przypadek zdarzyl u mnie w domu. Koty mam takie durne, ot co.
UsuńUmarlabym na sama wiesc o tym:))
OdpowiedzUsuńJa sie juz przyzwyczailam. Ale pajonkow sie panicznie boje. Tych z grubymi owlosionymi nogami, bleeee....
UsuńJak pięknie. Jak pięknie narysowany obrazek.
OdpowiedzUsuń