poniedziałek, 20 marca 2017

Dom po mnie płacze...

Z zeszły czwartek miałam bardzo napięty plan na wieczór, więc spieszyło mi się po pracy. Tuż przed domem dostałam smsa od syna. "Jak będziesz w domu zajrzyj do salonu, był maleńki przeciek, nic wielkiego. Wszystko pod kontrolą". Wyobrażacie sobie moje nerwy? Wpadam więc do domu, to znaczy miałam zamiar wpaść, tylko gdzieś mi się klucz zapodział. Szukam, szukam, nie ma. Gdzie do cholery on jest? Spokojnie, myślę, wsiadam do samochodu, oddycham głęboko, racjonalne myśli powoli napływają do głowy. Przecież klucz zostawiłam w drugiej kurtce, a kurtka na wieszaku u Chłopa. No to jadę, na szczęście klucz do Chłopa jest. Znajduję swoje klucze tam gdzie podejrzewałam, wracam. Wpadam do domu, zamiast od razu do kocich misek, lecę do salonu. Cholera jasna, plama na suficie. Szybko po miarkę, wymierzam odległość, metr siedemdziesiąt od ściany. Uffff, to nie rury od ogrzewania na sczęście tylko prysznic. Dobra, pora działać. Nakładam więc jedzenie kotom i pędzę na górę do łazienki. Wody żadnej nie ma, pozornie wszystko w porządku. Ale muszę zobaczyć co się stało, więc rozbieram łazienkę na atomy, bo kabina prysznicowa jest parowa, a więc zamknięta jednostka, wolnostojąca, podłączona do instalacji giętkimi rurami. A żeby się do dostać do rur, trzeba kabinę odsunąć. Żeby odsunąć kabinę, najpierw trzeba zdemontować szafkę w rogu łazienki. Po zdemontowaniu wszystkiego zaglądam pod wannę kabiny, świecąc sobie ajfonem, bo oczywiście żadnej latarki pod ręką, a tam sodomia i gomoria. rura odpływowa normalnie zeżarta, dwie wielkie dziury. Postanawiam działać szybko, bo godzina siódma trzydzieści, a najbliższy sklep z rurami czynny do ósmej. Wyciągam tę przegniłą harmonijkową rurę, pakuję do reklamówki, jadę do sklepu. Niestety, w sklepie nie ma takich rur. Z pomocą pani sprzedawczyni kupuję coś, co ma mi pomóc skonstruować rurę zastępczą. Wracam do domu. Montuję instalację z dwóch krótszych rur, cholera jasna, cieknie. W tym czasie wraca Chłop. Rozmontowujemy całą instalację ponownie i sprawdzamy przyczynę, tym razem cieknie z odpływu. Rozmontowujemy odpływ, przy okazji uczę się działania dziury w odpływie wanny. Na nasze nieszczęście instalacja nie jest typowa, więc nie wszystko jest jak w normalnej wannie. No ale udaje nam się dociec że przyczyną wycieku wody przez odpływ jest zeżarte dosłownie uszczelka. Na ustaleniu jak ponownie zamontować wszystko z powrotem schodzi nam do dwunastej. Wracamy do Chłopa.
Rano Chłop jedzie do sklepu po uszczelkę. po powrocie do domu zastaję uszczelki z opisem jak i gdzie założyć. Och, jak ten Chłop mnie zna, wiedział że nie będę czekać z naprawą. No to naprawiam. Z pomocą syna (który był wykorzystany do użycia siły, trzymając podniesioną kabinę) udaje się zamontować odpływ ju zza drugim razem. Nie cieknie. Ufff...
No ale nie cieknie z odpływu, bo tym razem niestety, cieknie z połączenia rury, które nie ciekło wczoraj. Nie mając pomysłu na naprawę, zamawiam na stronie producenta inną rurę, niby oryginalną.
Rura przyszła dzisiaj. Wygląda jak używana. Ale pieprzę to, aby tylko działała. Dzisiaj po pracy jadę tam zamontować rurę. Nawet nie chcę myśleć co będzie, jak nie zadziała...
Pamiętam, jak sprzedawałam swój poprzedni samochód. Gdy jechałam odprowadzić go do salonu, nagle, ni z tego ni z owego, na moich oczach, kiedy czekałam na zielone światło na skrzyżowaniu, zepsuł się wyświetlacz lcd. Wyglądało to jakby się coś na niego wylało w środku. Pomyślałam sobie wtedy, że samochód po mnie płacze. Czyżby teraz płakał po mnie dom??

12 komentarzy:

  1. A ja siedze z opadnieta szczeka i sie dziwuje jakie to tam u Was sa te domy, ze kobieta sama bez zadnej pomocy moze rozebrac lazienke, wymienic rure itd.
    Brzmi troche jak bajka albo jak fuszerka klejona na gume do zucia:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy u Was tam nie ma hydraulików?

    OdpowiedzUsuń
  3. No co Wy, do kazdej pierdoly mam hydraulika wzywac? Przeciez to plastikowa rura tylko jest, odkreca sie i wkreca z powrotem. I kto powiedzial ze kobieta nie moze tego zrobic? Jak motor sama rozkrecalam i skrecalam bez zadnej pomocy to wszyscy podziwiali jaka dzielna jestem, a rury to co? Ja to LUBIE robic. Jak sama cos naprawie to jestem z tego dumna. Dopiero jak nie daje rady to prosze chlopow o pomoc. Albo jak cos powaznego jest, na przyklad prad. W prad sie nie bawie. Ani w dzwiganie. Ale plastikowa rura?
    Owszem, sa hydraulicy i moglabym se takiego zawezwac, ale po pierwsze to on tez by musial taka rure zamowic, co sie wiaze z czasem, a potem ja bym musiala sie z pracy zwalniac zeby na niego czekac zeby przyszedl, zajeloby to mu piec minut a skasowalby z czterdziesci funtow. Juz nie powiem ile mojego czasu by mi to zajelo. Tak ze nie, jak cos moge zrobic sama to robie. I powtarzam - ja LUBIE rozkrecac i skrecac. Mam z tego niemala satysfakcje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, przepraszam, ja nie podziwiałam!
      :))

      Usuń
    2. A kocią klapkę na mikroczipa też naprawiłam, o!

      Usuń
  4. Haha, jesteś moją bohaterką! Wszak gdzie hydraulik nie może, tam babę pośle;)
    Wiesz, może i płacze, ale to są chyba krokodyle łzy;)

    pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Iwona, ja nie rozumiem tej czesci gdzie piszesz, ze przestawilas kabine prysznica, czy tam gmeralas pod wanna. Czy to znaczy, ze ta kabina i wanna to sobie tak stoja i mozna z nimi chodzic po calej chalupie nawet w czasie prysznica?
    To troche dla mnie brzmi jak biore prysznic i nagle zachcialo mi sie kawy to polece razem z kabina do kuchni i sobie zrobie.
    Nie wiem, ale we wszystkich domach, mieszkaniach gdzie mieszkam to te ustrojstwa sa przycementowane do podlogi i jesli chcesz sobie pogrzebac to owszem mozesz, ale potrzebujesz najpierw kilof.
    No i te rury, nawet jesli plstikowe, bo takie sie najczesciej stosuje to one sa na zewnatrz? a nie pod kafelkami sciany? czy tez betonem podlogi?
    Ja nie mam zadnych watpliwosci do Twoich talentow naprawczych tylko chodzi mi o to jak sie dostalas do tych rur?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, tutaj jest zdjecie, dokladnie taka mam kabine. Czyli mala wanna, nakryta kabina prysznicowa, wszystko stanowi jedna calosc. Kabel od pradu i rury doprowadzajace wode sa podlaczone z tylu, tam gdzie jest ten panel i guziczki. A rura odplywowa wychodzi spod tego miejsca z dziura, gdzie sie wpycha korek i leci sobie swobodnie do splywu. Tego nie widac, bo jest przykryte panelem bocznym. To jest wolno stojaca kabina, mozna ja przesuwac i nie mozna jej montowac na stale, z powodow ze z tylu znajduja sie te wszystkie kable (na przyklad radio i telefon, a takze przetwornica pary) wiec musi byc dostep w razie czego. Wszystkie rury sa wiec gietkie i odpowiednio dlugie, zeby mozna bylo normalnie to odsunac od sciany. Jak sie to odsunie od sciany, to wszystkie rury widac z tylu i mozna poodkrecac.
      No, mam nadzieje ze teraz lepiej wytlumaczylam :-)

      Usuń
    2. Teraz pojelam:)) dzieki serdeczne:))

      Usuń
    3. No widzisz wiec teraz, zadna tam filozofia i machanie kilofem, tylko sie trzeba naschylac :-)

      Usuń