Równiuśko tydzień temu, 8 stycznia, pan listonosz przyszedł do mojego domu z przesyłką i nikogo nie zastał. Chociaż potomek był w domu ale spał snem twardym o pierwszej po południu że i petardami by go nie dobudzić. Więc pan listonosz wsadził w drzwi czerwoną karteczkę z zawiadomieniem że niestety przesyłka się nie zmieściła przez dziurę na listy i czeka do odbioru na poczcie.
W piątek spieszyłam się bardzo do pracy więc po przesyłkę nie zdążyłam, w sobotę zaspałam bo czynne tylko do dziesiątej, a od niedzieli to mnie już porządnie wzięło i trzyma do dzisiaj, tak że z domu nie wychodziłam, a komu by się chciało w taką pogodę zresztą... Dzisiaj, choć jeszcze trochę chora i odrobinę obolała, postanowiłam wyjść z domu po tę przesyłkę, a potem do sklepu muszę podjechać bo w lodówce tylko śledzie. Ostatni raz byłam na zakupach chyba przed Sylwestrem... No ale do brzegu. Zachodzę ja sobie po tę przesyłkę co to się w drzwiach nie zmieściła, wiatr mało mi łba nie urwał, przy większych porywach szłam sobie w miejscu, jeśli w ogóle dałam radę nogą ruszyć, ale zaszłam. Daję karteczkę panu w okienku, a on przynosi mi... regularne śliczne pudełeczko wielkości takiego na buty. A przecież nic nie zamawiałam. Patrzę na adres - ślicznie napisany polską ręką - uwierzcie mi, tu za granicą od razu poznać polski charakter pisma, ki diabeł, z Polski i nie z Polski bo znaczek tutejszy, pudełeczko również... Patrze ja a na boku napisany adres zwrotny... tadam! RÓŻA!!! Dostałam paczkę od Róży Wigeland z Londynu :-)))
Otwieram z niecierpliwością...
A tam... róża!
I czekoladki :-)
I tysionc pińcet mydełek różanych - mogę się teraz myć codziennie!
A na koniec wisienka na torcie - kartka z życzeniami, ale to już jest bardzo osobiste więc Wy dostajecie tylko to na wierzchu :-)
Róża przypomniała mi że upominek który dostałam "należy mi się" (oh jak ja lubię to słowo!) za zgadnięcie dokąd się ona przeniosła z Irlandii. Nie do końca zgadłam bo chciałam ją mieć bliżej siebie, ale jak chciała to mnie nagrodziła, juhu!!!
Dziękuję Ci ze szczerego serca Różo!
Szczęściara!:))
OdpowiedzUsuńtakiej to dobrze, buuuuuuu! :D
OdpowiedzUsuńNo to juz mydlo masz do konca zycia! Buhahaha!!! :))))
OdpowiedzUsuńTez bym tak chciala, tez roze od Rozy, no i tego mydelka do konca zycia:-) Mila niespodzianka!
OdpowiedzUsuńZycze zdrowka i mam nadzieje, ze beda wkrotce nastepne nowe, ciekawe posty:-)
Czekoladki też są z różą - ha ha. Ciekawe, czy od tych róż Cię nie zemdli :))
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe. :)
OdpowiedzUsuńHmm....zachciało mi się czegoś słodkiego...z róży mam tylko hydrolat. Niestety, nie da się go zjeść, i lepiej pachnie niż smakuje:-)
OdpowiedzUsuń