Gadanie oczywiście jest, ale nie za dużo, akcja też, ale nie do znudzenia, drastyczne momenty są, ale nie na tyle żeby się za przeproszeniem porzygać, miłość między kobietą i mężczyzną nie cukierkowo-różowa i hura (!) bez seksu! To znaczy jest seks oczywiście bo dzieci jakieś się pojawiają, ale wszystko gdzieś w dalekich podtekstach i scen łóżkowych nie ma. In wielki plus dla mnie bo mam dość tego "romantyzmu" w każdym filmie. Zarówno bogowie jak i królowie bardzo zwyczajni, realni, rzeczywiści a przez co sympatyczni, przy czym sympatia przenosi się z bohatera na bohatera i ten kto w założeniach ma być zły wcale tak naprawdę zły nie jest... I ten jeden Bóg pokazujący jakże ludzkie oblicze...
Kto spodziewa się gościa z brodą machającego laską w kierunku wody żeby sie rozstąpiła, kto spodziewa się ślepego podążania za tekstem biblijnym niech się z oglądaniem powstrzyma. W przeciwnym wypadku bardzo polecam.
O! dzięki, bo dobry film to prawdziwy biały kruk, a zawodzić się już nie mam ochoty!
OdpowiedzUsuńGosiu, pamietaj ze jest to Hollywood a nie ambitne kino i pod tym katem go oceniam. Niektore symbole sa bardzo wymowne :-)
UsuńO, zachęciłaś mnie, bo też oglądałąm Noe i wyszłam bardzo rozczarowana...
OdpowiedzUsuńJestem fanem Ch. Bale, zapomnialam o tym filmie :)
OdpowiedzUsuńWidzialas "The Fighter" z nim? Dostal Oscara za drugoplanowa role, rewelacja.
Zreszta ja wszystkie filmy z nim lubie:)
Oczywiscie ze widzialam, widzialam tez Terminatora, Batmany, Out of the Furnace, The Machinist, American Psycho, The Prestige, Equilibrium, 3:10 to Yuma, Public enemies, American Hustle... Zamierzam obejrzec jeszcze kilka mniej znanych filmow z nim jak mi sie trafia :-)
UsuńCh. Bale!!! Lubie. Tez slyszalam pozytywne opinie nt. filmu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń